Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne etapy górskiego życia

Redakcja
- Wprawdzie wciąż szukam nowych wyzwań, ale jestem przekonany, że ratownictwo górskie to jest moje zajęcie wymarzone. Dumny jestem i zadowolony z tego, że udało mi się połączyć moją pasję z wykonywanym zawodem - mówi Grzegorz Bargiel.

100-lecie TOPR. Ratownicy: Grzegorz Bargiel

Urodził się w Rabce w 1976 r. Dzieciństwo spędził w rodzinnej Łętowni i tam ukończył szkołę podstawową. Jako piętnastolatek przeniósł się do Zakopanego i podjął naukę w szkole zawodowej.
- Po ukończeniu szkoły zostałem stolarzem - wspomina. - Do naszej stolarni często zaglądał Szczepan Masny, nieżyjący już speleolog i ratownik TOPR. To dzięki niemu zacząłem szkolić się na skałkach, dzięki niemu wstąpiłem do Speleoklubu Tatrzańskiego i to on zabrał mnie na moją pierwszą poważną jaskiniową wyprawę, do Śnieżnej Studni. Tak zaczęła się moja działalność górska - jaskiniowa, a niedługo potem powierzchniowa. W Speleoklubie uzyskałem kartę taternika i rozpocząłem samodzielną działalność wspinaczkową. Miałem okazję brać udział w wielu wyprawach jaskiniowych, w tym również eksploracyjnych - m.in. do Śnieżnej Studni, gdzie odkryliśmy z Darkiem Fują (który też pochodzi z Łetowni) nowe ciągi korytarzy. Mamy więc w tej jaskini partie "łętowiańskie". Na powierzchni moim partnerem był wtedy Bartek Zwijacz.
W latach 90. wspinał się w największych jaskiniach tatrzańskich: w Bańdziochu Kominiarskim, Wielkiej Śnieżnej, Ptasiej Studni i innych. Z czasem zaczęła go jednak bardziej interesować wspinaczka powierzchniowa (letnia i zimowa) oraz skialpinizm. Pracował zawodowo jako stolarz. Uzupełnił wykształcenie w Liceum Ogólnokształcącym dla Pracujących. By się "górsko rozwijać" został słuchaczem kursu przewodnickiego oraz rozpoczął staż kandydacki w TOPR.
- Wielu moich kolegów ze Speleoklubu, m.in. Szczepan Masny, Grzesiek Albrzykowski czy Paweł Orawiec w tamtym okresie było już członkami TOPR - opowiada. - Znałem więc już trochę środowisko ratowników. Po pewnym czasie we mnie też zrodziła się potrzeba spożytkowania moich górskich i jaskiniowych doświadczeń w ratownictwie. Uważałem to za naturalny, kolejny etap górskiego życia oraz możliwość rozwoju moich górskich umiejętności.
Staż kandydacki w TOPR rozpoczął w lutym 2000 r. a w październiku 2001 r. złożył przysięgę ratownika. Podjął wtedy pracę sezonową. W 2004 r. został etatowym ratownikiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, w którym pracuje do dziś. Szkolił się i podwyższał kwalifikacje - dziś ma stopień starszego ratownika. Jest członkiem ekipy ratowników specjalizujących się w akcjach jaskiniowych (ma II stopień specjalistycznego wyszkolenia do akcji podziemnych) oraz członkiem ekipy śmigłowcowej. Jest szefem Komisji Sprzętu i Ekwipunku TOPR. Ma za sobą wiele wspinaczek tatrzańskich, w tym pierwsze przejścia letnie i zimowe o najwyższej skali trudności, oraz drogi skałkowe m.in. w Przełomie Białki czy na Jarońcu. Wspinał się też w Alpach, Dolomitach i w górach Szkocji. W bieżącym roku był uczestnikiem rocznicowej himalajskiej wyprawy ratowników TOPR na Dhaulagiri. Od kilku lat uprawia skialpinizm, startując w zawodach zaliczanych do Pucharu Polski i Pucharu Świata. W 2002 r. był członkiem polskiej reprezentacji na pierwszych skialpinistycznych Mistrzostwach Świata w Serre Chevalier. Brał udział w najbardziej prestiżowych zawodach skialpinistycznych, takich jak Pierra Menta, Patrouille des Glaciers i Mezzalama Trophy. Ma też kilka "honorowych" ekstremalnych zjazdów tatrzańskich m.in. z giewontowej Szczerby wprost żlebem do Strążyskiej. Jest zawodnikiem, działaczem i członkiem Zarządu TKN Tatra Team. Bierze udział w zawodach wspinaczkowych m.in. w Memoriale im. Bartka Olszańskiego.
- Udało mi się trzy razy ten memoriał wygrać - śmieje się. - A zjeżdża ją się na te zawody naprawdę świetni wspinacze z całej Polski.
Jest przeszkolonym płetwonurkiem (ma dwie gwiazdki CMAS). Uprawiał również nietypowe, modne dziś, dyscypliny górskich sportów: canyoning i hydrospeed - głównie w wąwozach Słowenii oraz w Tatrach. W 2006 r. został aspirantem w Polskim Stowarzyszeniu Przewodników Wysokogórskich. Od roku ma przewodnickie uprawnienia międzynarodowe IVBV. Uzyskał też uprawnienia instruktora narciarstwa zjazdowego wydane przez MENiS. Gdy pytam o ratowniczą codzienność, mówi: - By być ratownikiem trzeba mieć pewne predyspozycje psychiczne i wiele różnych umiejętności niezbędnych w tej pracy. Trzeba mieć też chęć i potrzebę służenia pomocą innym. Często to zupełnie nie przystaje do romantycznych wizji, jakie ludzie mają myśląc o tym zawodzie. Nieustanne szkolenie, akcje w ciężkich warunkach - bywa, że mocno dostajemy w kość. Pracuję krótko, ale mam już kilka wspomnień bardzo smutnych. Przede wszystkim tą słynną lawinę pod Szpiglasową Przełęczą. Brałem wtedy udział w akcji, mnie też przysypało, ale... mnie się udało, a koledzy nie mieli tyle szczęścia. Jednak urok tej pracy polega na tym, że zdecydowanie więcej mam wspomnień miłych i radosnych.
Jerzy Tawłowicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski