MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Komu trzeba będzie zwrócić

Redakcja
Wypowiedź Donalda Tuska na spotkaniu ze środowiskami amerykańskich Żydów ponownie stawia na porządku dziennym problem reprywatyzacji. Kluczowe są trzy kwestie: jakie kategorie majątku uznać za uprawniające do rekompensaty (ewentualnie zwrotu), jak wyceniać rekompensatę i jak zdefiniować grupę uprawnionych. Jest też trudny problem oszacowania wartości odebranego majątku.

Ryszard Bugaj: Lewy prosty

Pierwsza kwestia wymaga przede wszystkim przesądzenia, czy zwraca się majątek (lub wypłaca rekompensatę) za cały przejęty majątek czy tylko za tę jego część, którą odebrano z naruszeniem dekretów, które przesądziły o reformie rolnej i nacjonalizacji "dużego przemysłu". Różnica jest oczywiście ogromna.
Zadośćuczynienie może przybrać formę zwrotu majątku, co rodzi pytanie o sposób potraktowania publicznych nakładów np. na remonty (a z drugiej strony jest kwestia utraconych przez właścicieli pożytków). Jednak w wielu przypadkach zwrot w naturze jest niemożliwy i wtedy staje problem wyliczenia rekompensaty, a przede wszystkim przesądzenia, czy wynosi ona generalnie np. 20 czy 50 lub 70 procent jakoś ustalonej wartości.
Trzecia kwestia wydaje się najtrudniejsza. Wymaga decyzji, czy do otrzymania zadośćuczynienia uprawnieni są tylko obecni obywatele polscy czy ci, którzy byli nimi przed wybuchem wojny (a może ci, którzy byli formalnie obywatelami tuż po wojnie - nawet jeżeli przebywali i pozostali za granicą)? Druga sprawa, to pytanie, czy wielkość rekompensaty powinna być taka sama niezależnie od tego, czy dotyczy właściciela czy jego spadkobierców? A może - jak chciały niektóre środowiska żydowskie - beneficjentami reprywatyzacji stać się powinny instytucje, np. fundacje reprezentujące zbiorowe interesy pokrzywdzonych kiedyś grup.
Gdyby reprywatyzacja została podjęta w wersji maksymalistycznej (obejmując 100 procent wartości całego przejętego majątku od tych, którzy byli obywatelami Polski w roku 1939, a także ich spadkobierców), to jej konsekwencje finansowe byłyby gigantyczne; być może przekraczające 100 mld zł. Trudno to sobie nawet wyobrazić. Czy można więc zrobić reprywatyzację "taniej"? Można, ale - obawiam się - nie w ten sposób, że oszczędności uzyska się dzięki wyeliminowaniu z reprywatyzacji "nie-Polaków".
Funkcjonujemy w zglobalizowanym świecie, a Polska jest członkiem UE. To jasne, że prawa do zadośćuczynienia nie mogą być pozbawieni polscy Żydzi. Muszą na pewno być traktowani nie gorzej niż Polacy, którzy wyemigrowali z kraju. Z tym zresztą opinia publiczna jest chyba pogodzona. Ale są też Niemcy. Wydaje się wykluczone, by zadośćuczynienia pozbawić tych z nich, którzy byli obywatelami Polski (nawet jeżeli podpisali potem volkslistę - co de facto nie było dobrowolne), ale - patrząc realistycznie - jest też problem uprawnień Niemców wysiedlonych na mocy układu poczdamskiego z ziem zachodnich. Należy się obawiać, że ich interesy w Unii (choć uzasadnienie etyczne jest wątpliwe) będą efektywnie reprezentowane. Zignorowanie tych interesów może nas narazić na poważne kłopoty.
Przetoczenie się przez Polskę wojny, przesunięcie granic i prawie pół wieku komunizmu zrodziło zmiany fundamentalne. Ich konsekwencje ponieśli nie tylko ci, którzy utracili majątki. Zadośćuczynienie dla nich musi się dokonać na koszt obecnego polskiego społeczeństwa. Gdyby miał to być koszt wielki, to rzeczywiście (Jarosław Kaczyński ma w tej sprawie rację) potrzebna by była decyzja Polaków wyrażona w referendum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski