MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koncert z podtekstem

Redakcja
Tym razem można się było jednak, patrząc w ekran, zadumać z jeszcze innego powodu. Oto siedzący wśród drugich pulpitów skrzypek miał twarz bardzo podobną do Aleksandra Kwaśniewskiego, a dmiący w trąbkę - do Mariana Krzaklewskiego. Taki muzyczny żart Wiedeńczyków na powitanie Nowego Roku.

Kręcąc przełącznikiem TV

   Wiedeńscy Filharmonicy znowu pięknie rozpoczęli rok. Jak zwykle wspaniałym koncertem w gmachu Towarzystwa Muzycznego. Ów koncert od dziesiątków lat, w Nowy Rok, transmitowany jest do wielu krajów świata. Polki, walce, marsze epoki Straussów dominują i wciąż zachwycają.
   Prawdę powiadając, o ile byłoby w Polsce przyzwoiciej, więc pewnie i lepiej, gdyby uzdolnienia muzyczne Kwaśniewskiego i Krzaklewskiego na tyle rzucały się w uszy, że upomniałaby się o nich symfoniczna orkiestra ze światową renomą. A oni też mieliby należytą satysfakcję z dobrze wykonywanego zajęcia, które nie przekraczałoby ich moralno-intelektualnych możliwości.
   A tak spamiętamy tych obywateli dość kiepsko, pierwszego jako mistrza zakulisowych, pozbawionych etyki robótek, mistrza blagi, drugiego zaś jako kompletnego nieudacznika z nadmiernie rozbudowaną ambicją i mieszającego się bez żadnej kompetencji do młynów mielących w polskiej gospodarce.
   Gdyby więc los im naprawdę sprzyjał, wygrywaliby swoje walczyki, czasem błysnęliby w Mozarcie czy w Haydnie we współpracy z takimi mistrzami batuty, jak niegdyś Herbert von Karajan czy teraz Zubin Mehta, Riccardo Mudi czy Claudio Abbado. U nich własnych melodyjek grać się nie da. Trzeba ściśle trzymać się nut. Nie da się o czymś zapewniać, a co innego grać. Taki manewr może się udać tylko raz.
   I przy okazji - Wiedeńczycy to zespół, w którym przez długie lata mogli grać tylko mężczyźni. Nawet harfa, czyli instrument tradycyjnie przypisywany kobiecie, była w tym przypadku w rękach mężczyzny. Dopiero stosunkowo niedawno panie nabrały praw do zasiadania w tym znakomitym, muzycznym gronie. Zapewne w Wiedniu przewidziano wcześniej epokę Magdaleny Środy i jej internacjonalistycznego towarzystwa w tym względzie. Woleli poddać się wcześniej. No, i po tradycji. A teraz - do karnawału, więc także do muzykowania. Byle tylko skrzypek nie fałszował, bo po trębaczu już ani śladu.
TOMASZ DOMALEWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski