MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków, jak inne miasta, powinien mieć Dzień Sąsiada

Redakcja
"Niniejszy tekst będzie potwierdzeniem tezy, że podróże kształcą".

List do redakcji

Wróciłam parę dni temu z wyprawy. Mieszkałam w niewielkiej miejscowości pod Paryżem. 28 maja cała miejscowość, zamieniła się w dość dziwne miejsce. Na wielu ulicach pojawiły się stoły pod parasolami, a ruch został zatrzymany i ulice wykluczone z ruchu, ale także w wielu ogrodach też zaczęły się osobliwe przygotowania. Okazało się, że miejscowość przygotowuje się do Dnia Sąsiada.

Znajomi Francuzi byli zdziwieni, że nie znam takiego wydarzenia i że w Polsce koniec maja nie staje się czasem wzmocnionych kontaktów sąsiedzkich. Po powrocie zaczęłam sprawdzać, jak to wygląda i gdzie się zaczęło.

Święto, jak doczytałam, obchodzone jest od 2000 roku w ostatni wtorek maja. Dzień Sąsiada ustanowiony został z inicjatywy Europejskiej Federacji dla Lokalnej Solidarności. W całej Europie osłabiają się więzi społeczne, a rosnący indywidualizm prowadzi do coraz częstszego wycofania ludzi z lokalnego życia. Dlatego warto, jak napisano w uzasadnieniu ustanowienia Dnia, przynajmniej raz w roku zintegrować się z sąsiadami, zwłaszcza z tymi, których widujemy od lat, a nie mieliśmy okazji poznać.

Dzień Sąsiada ma na celu zjednoczenie się w tym codziennym - lokalnym aspekcie. Ciekawe jest to, że w polskich wsiach jeszcze w pierwszej połowie XX wieku panował obyczaj tak zwanej "tłoki" (czy też "tłoka"; zbiegowiska), czyli po prostu sąsiedzkiej pomocy. Był to stary słowiański zwyczaj. Cechował się sąsiedzką wzajemnością i prawdziwie ludzką uczynnością. Polegał na bezpłatnej pomocy, niesionej przez ludzi osobie, która odwdzięczała się za to obiadem lub kolacją dla "tłoczników", a także gotowością służenia im wzajemnie, gdy ktoś potem potrzebował "tłoki". Na zaproszenie pojawiali się wszyscy ze wsi. Samotne, chore osoby mogły liczyć zawsze na taką pomoc. Nie wypadało się uchylać od "tłoki", ani brać za udział w niej zapłatę. Na Mazowszu i Podlasiu istniały obowiązkowe "tłoki" do roku 1846. Jeśli ktoś sam nie mógł wykonać jakiejś pracy, solidarnie pomagała mu cała wieś. Towarzyszył temu swoisty rytuał, łącznie z poczęstunkiem muzyką i tańcami.

I dziwne jest, że ta idea odrodziła się w Paryżu w 1999 r. (akcja "Dzielnice bez obojętności"). Zaś ostatnio staje się coraz bardziej popularna w Europie. Raz w roku zachęca się mieszkańców wsi i miast do spotkań z sąsiadami po to, by spokojnie porozmawiać i lepiej się poznać. Dzień jest obchodzony w ponad 30 krajach europejskich, ale także w Kanadzie. Jest to największe święto społeczności lokalnych w Europie, objęte patronatem Komisji Europejskiej i wspierane przez Komitet Regionów. W 2008 roku Dzień Sąsiada został włączony w obchody Europejskiego Roku Dialogu Międzykulturowego.

W 2007 roku w obchodach uczestniczyło już 7 mln ludzi z ponad 700 miast i organizacji z 28 krajów, a w 2008 - 8 mln ludzi z 800 miast i organizacji całej Europy. W obchodach, od 2007 roku, uczestniczy już kilkanaście miast z Polski, m.in: Gdańsk, Katowice, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław.
W tym roku w Warszawie odbyły się także Dni Sąsiada. Już po raz czwarty. W całym mieście świętowało ponad 30 sąsiedztw, które ze względów pogodowych zmuszone były zrezygnować z plenerowych form aktywności, stawiając na kameralne spotkanie w bibliotece, świetlicy, Klubie Sąsiedzkim lub w innej przyjaznej i otwartej na sąsiadów przestrzeni. Wiele sąsiedzkich spotkań będzie trwało w Warszawie aż do 22.06.

Chciałabym, aby w przyszłym roku do miast obchodzących Dni Sąsiada włączył się też Kraków. Każda inicjatywa prowadząca do powiększenia obszaru porozumiewania się ludzi jest dobra. Kiedy z sobą rozmawiamy, kontaktujemy się, pomagamy sobie - to wszyscy możemy na tym skorzystać. Starajmy się więc nie być dla siebie niewidzialnymi, ale obecnymi sąsiadami, obywatelami.

Urząd i rada miasta czy też rady dzielnic mogą pomóc, ale potrzebna jest inicjatywa mieszkańców, organizacji pozarządowych które w Krakowie stają się coraz bardziej aktywne. Ja deklaruję pomoc wszystkim, którzy będą jej potrzebowali, a w przyszłym roku na pewno przekonam moich sąsiadów, aby zebrali się w majowy wieczór i abyśmy się lepiej poznali, ponieważ jak kiedyś śpiewał zespół Alibabki ": Jak dobrze mieć sąsiada, Jak dobrze mieć sąsiada. On wiosną się uśmiechnie, jesienią zagada. A zimą ci pomoże przy węglu i przy koksie. I sama nie wiesz, kiedy Ułoży wam rok się".

Autorką listu jest Małgorzata Jantos, radna miejska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski