Fot. Piotr Lipiński
ROZMOWA. Z kapitanem PLL LOT MARIANEM WIECZORKIEM, członkiem załogi najnowszego "liniowca marzeń"
- Najpierw o "liniowiec marzeń", wyprodukowany w USA, postarała się w ubiegłym roku linia japońska ANA. Obecnie te samoloty są wykorzystywane w Japonii, USA i Azji Południowej. W Europie wyprzedziliśmy konkurentów dzięki staraniom PLL LOT, które na rynku pasażerskim chcą skutecznie rywalizować z innymi liniami. Samolot wart jest ponad 200 mln dolarów, a standardem przewyższa wszystkie inne. Jego zasięg wynosi 15,5 tys. km, będzie latał do Ameryki Północnej i Pekinu, rozważane są Tokio i Seul. Jest szybki, podróż do Chicago w stosunku do latającego z Polski boeinga 767, skróci się o godzinę. Jego prędkość wynosi 950 km/godz., poprzednika - 850 km/godz. Polska zamówiła 8 dreamlinerów, następne dwa przylecą do Warszawy w styczniu, a do końca marca będzie ich 5.
- Pan, mieszkaniec Krakowa, był jednym z**czterech pilotów, prowadzących pierwszy rejs zSeattle doWarszawy.**
- Jest mi przyjemnie, że tak się stało. Naszym dowódcą podczas tego lotu był również pochodzący z Krakowa Krzysztof Lenartowicz, szef pilotów boeinga 787, który jest jednym z najbardziej doświadczonych pilotów dalekodystansowych naszej linii. W składzie byli też Jerzy Makula oraz Jarosław Zimmer. Podzieliliśmy się pracą, Jarek i ja zasiedliśmy przy sterach podczas startu, a przy lądowaniu Krzysztof i Jurek. Wcześniej musieliśmy przejść dwumiesięczne szkolenie, m.in. na symulatorach, zakończone lotami na prawdziwym samolocie. W efekcie zostaliśmy nie tylko dopuszczeni do pierwszego rejsu, ale też zostaliśmy instruktorami i będziemy szkolić kolegów z Polski.
- Był stres przed**nową przygodą w**powietrzu?
- Na pewno, ale była też ciekawość, jak będzie. Można się było przekonać, że to, co robiliśmy podczas szkolenia sprawdziło się w praktyce (śmiech). O dreamlinerze należy mówić w superlatywach. Samolot ten zbudowano głównie z materiałów kompozytowych, a elementy metalowe z najbardziej trwałych materiałów jak tytan, przez co stał się lżejszy i zyskał na wytrzymałości. Powietrze zasysane jest przez kompresory bezpośrednio z atmosfery, co daje w kabinach idealne warunki ciśnienia i wilgotności. Piloci zyskali pomoc w postaci head-up displaya, czyli przeźroczystego ekranu w kokpicie, na którym widzą zarazem przyrządy i pas startowy; nie muszą jak dawniej przenosić wzroku w dół i w górę. Sterowanie w systemie fly-by-wire odciąża pilotów, kompensując niestabilne stany lotu. Mimo długiego lotu zakończyłem go mniej zmęczony niż dawniej, podobnie pasażerowie, którzy chwalili komfort kabin.
- Co dalej?
- Przystępujemy do kolejnych lotów, m.in. mamy w planie pod koniec listopada przyloty do Krakowa.
Rozmawiał Jan Otałęga
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?