MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kresowiacy

Redakcja
No cóż. Czas przyznać się, że i ja miałem kiedyś szansę na przejęcie spłachetka ziemi nad Świsłoczą (dzisiaj: Republika Białoruś), aliści przed paru dniami całkowicie z podobnych myśli zrezygnowałem i to nie tylko dlatego, żem już stary i dzieła ojcowskiego - krzewienia oświaty rolniczej wśród ludu - nie poprowadzę. Zresztą, jaki tam byłby ze mnie rolnik? Ale może jakąś szkołę wsparłbym swoją wiedzą i doświadczeniem?

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

A wszystko zaczęło się od tego, że 1 kwietnia 1932 roku w Grodnie wręczono Ojcu za Jego zasługi wojenne sprzed lat kilkunastu akt nadania 21 hektarów nieużytków, wskutek czego stał się "kolonistą wojskowym". A że chłopem był i z pochodzenia, i z zamiłowania, i z wykształcenia, przeto z mozołem i mnóstwem pożyczek na głowie, zaczął realizować swój pomysł.
Co się potem stało? Każdy, kto zna historię ojczystą, wie o tym doskonale. Ale lata mijały, zmieniały się także ustroje i, już po śmierci Taty, także kolonistom wojskowym oraz ich rodzinom, przyznano w Polsce prawo do odszkodowania za utracone majątki. Rezygnując ze śmiesznie niskiej rekompensaty, postanowiłem utrwalić imię Ojca i zgłosiłem dla celów ewidencyjnych Jego prawa do ziemi na pograniczu. I co? Co pewien czas słyszałem o zwracaniu sławnym polskim rodzinom ich majątków, które szczęśliwie pozostały w granicach Polski oraz... narzekania chłopów polskich wyrzuconych - przepraszam za wyrażenie - na pysk z ich gospodarstw z granic białoruskich, ukraińskich czy litewskich, którzy powolutku wymierali, nie mogąc doczekać się odszkodowania przewidzianego polskim prawem.
Ale coś ruszyło. Po przeszło dziesięciu latach przed kilku dniami dostałem długi list z jednego z urzędów wojewódzkich bardzo szczegółowo i rzeczowo tłumaczący, co powinienem zrobić, aby potwierdzić swoje prawa do kawałka Republiki Białoruś. Okazało się, że złożona już przeze mnie kserokopia nadania ziemi nie wystarczy. Muszę potwierdzić ją notarialnie, podobnie jak przeprowadzić postępowanie spadkowe, a stosowne dokumenty (też w kserokopii notarialnie potwierdzone lub w oryginale) przekazać właściwemu UW. Winien się tam również znaleźć dokładny opis majątku wraz z dokumentami repatriacyjnymi... Nie ma co nudzić Czytelnika wyliczaniem tego wszystkiego, bo lista jest długa.
Nas akurat nie "repatriowano" z Kresów, bo Ojciec już siedział w niemieckim obozie koncentracyjnym w Toruniu. Świadków na potwierdzenie swoich słów innych niż oryginalny akt nadania ziemi nie mam, bo albo nie żyją, albo mają co najmniej koło osiemdziesiątki i nie bardzo pamiętają, co się koło nich działo.
Jestem krakowianinem, ale zetknąwszy się z oczywistym niezrozumieniem polskich dziejów przez stanowiących polskie prawo i przepisy urzędników, a także z krzywdą tych, których ojcowie spoczęli na zawsze gdzieś nad Niemnem, Ikwą lub Świsłoczą, czuję że i we mnie zaczyna bić serce polskiego Kresowiaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski