MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Adam Boniecki milczy i czeka

Redakcja
Nie ustają komentarze na temat zakazu publicznych wystąpień nałożonego przez prowincjała Zgromadzenia Księży Marianów na ks. Adama Bonieckiego. Sam ksiądz konsekwentnie milczy, chociaż wypełniając obowiązki duszpasterskie nie unika kontaktu z wiernymi. Wielkim zainteresowaniem cieszył się najnowszy numer "Tygodnika Powszechnego", w którym większość tekstów poświęcona jest sprawie ks. Bonieckiego.

Czy przełożeni księdza zmienią decyzję i cofną mu zakaz publicznych wystąpień?

- Mam, co do tego wątpliwości - mówi jeden ze współbraci księdza Bonieckiego. Odsyła do konstytucji Zgromadzenia Księży Marianów. - Tam jest wyraźnie napisane, że mamy się kierować "potrzebą i dobrem Kościoła" i wiernie stać nie tylko przy Kościele, ale także przy jego hierarchii. Przytacza kolejne fragmenty, mówiące o tym, jak zakonnik powinien rozumieć ślub posłuszeństwa.

Dla mojego rozmówcy ks. Boniecki był i pozostanie autorytetem: - Uważam, jednak, że ostatnie wystąpienia publiczne były trochę "pod oczekiwania mediów", w których występował i dziennikarzy, którzy go przepytywali.

W podobnej sytuacji jak ks. Boniecki był w 2006 r. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Z powodu jego wypowiedzi na temat lustracji księży kard. Stanisław Dziwisz zakazał mu wypowiadania się publicznie. Ks. Isakowicz-Zaleski posłuchał kardynała, swojego przełożonego, a ten później wycofał się z tego zakazu.

Ks. Isakowicz-Zaleski nie zgadza się z tym, co mówi publicznie ks. Boniecki. Dlatego nie dziwi się jego przełożonym, że tak zareagowali. Uważa, jednak, że sposób, w jaki to zrobili, jest "dziwny i niedzisiejszy".

Pytany o zdanie na temat zakazu dla ks. Bonieckiego, ojciec Leon Knabit zwraca uwagę, iż "nie znamy tej sprawy od strony wewnętrznej", czyli Zgromadzenia Księży Marianów. "Nie wiemy, czy władze przeprowadziły z ks. Bonieckim rozmowy wstępne, gdzie rozważano możliwość ograniczenia jego działalności medialnej, czy też "rąbnęły" go nagle. Bez tych wiadomości trudno jest zabierać głos obiektywnie" - pisze na portalu benedyktynów tynieckich ojciec Leon.

O. Leon Knabit uważa, że ks. Boniecki ma teraz dwa wyjścia: "naśladować kapłanów, którzy ostatnio w wyniku takich i podobnych kontrowersji machnęli ręką na opinię swych władz, a nawet wystąpili z Kościoła katolickiego albo zachowując swoje zdanie na temat sensu zakazu, zastosować się do decyzji przełożonych, dając w ten sposób świadectwo, że jako zakonnik wierny jest ślubowi posłuszeństwa".

Przełożeni ks. Bonieckiego mają podobno jeszcze raz zająć się jego sprawą. Kilka dni temu otrzymali mocne wsparcie ze strony przełożonych innych zakonów. Spotkali się oni w Niepokalanowie, aby uzgodnić wspólne stanowisko na temat "wystąpień zakonników w mediach". W przekazanym dziennikarzom komunikacie przypominają, że "osoby konsekrowane w życiu i działalności publicznej kierują się zasadami Ewangelii, prawem Kościoła i prawem własnym Instytutu" oraz że "zakonnicy podlegają także przełożonym oraz dyscyplinie zgromadzenia".

Dzień wcześniej "normy występowania osób duchownych w mediach" przypomnieli przedstawiciele Episkopatu Polski. W pochodzącym z 2005 r. dokumencie można m.in. przeczytać, że "kapłani są powołani do głoszenia nauki Chrystusa, a nie własnych opinii".

Grażyna Starzak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski