Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz z diecezji tarnowskiej zakładnikiem rebeliantów [WIDEO]

Marcin Banasik
Ksiądz Mateusz Dziedzic pojechał do Afryki w 2009 r. Prowadził przedszkole, pracował z dziećmi i młodzieżą
Ksiądz Mateusz Dziedzic pojechał do Afryki w 2009 r. Prowadził przedszkole, pracował z dziećmi i młodzieżą FOT. FACEBOOK KS. MATEUSZA DZIEDZICA
Misje. Uzbrojeni porywacze uprowadzili w Republice Środkowoafrykańskiej duchownego rodem spod Grybowa.

Uprowadzony przez nieznanych sprawców ks. Mateusz Dziedzic czuje się dobrze – zapewnia ks. Leszek Zieliński, świadek porwania misjonarza w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA).

Porywacze pozwolili wczoraj uwięzionemu duchownemu zadzwonić do jego przełożonych w Polsce. – Potwierdził, że traktowany jest dobrze i nie stosuje się wobec niego żadnych represji – mówi ks. Piotr Boraca z Wydziału Misyjnego Kurii Diecezjalnej w Tarnowie.

Do porwania doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Tuż po północy ośmiu uzbrojonych mężczyzn w wojskowych mundurach wtargnęło na teren misji w Ba­boua. Po sforsowaniu bramy wjazdowej próbowali otworzyć siłą drzwi do jednego z pokojów gościnnych. Słysząc huk księża Mateusz Dziedzic i Leszek Zie­liński wyszli z pokojów. Wtedy zostali otoczeni przez uzbro­jonych napastników. Przedstawili się oni jako „ludzie Miskina”.

– Chcieli zabrać ze sobą jako zakładników obu księży, ale po dłuższych pertraktacjach zgodzili się, by jeden z nich został na misji. Ksiądz Mateusz sam podjął decyzję, że to on pójdzie z rebeliantami – relacjonuje ks. Mirosław Gucwa, misjonarz z RŚA.

Wszystko wskazuje na to, że porywacze chcą wymienić zakładnika na szefa miejscowych grup partyzanckich więzionego w Kamerunie.

Ks. Dziedzic pochodzi z Wyskitnej w gminie Grybów. – Wychował się w bardzo porządnej rodzinie. Ma dziewięcioro rodzeństwa. Od najmłodszych lat swoje życie łączył z Kościołem – mówi ks. Władysław Szczerba, proboszcz parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Polnej koło Grybowa.

Rodzina uprowadzonego misjonarza wierzy, że zostanie wkrótce uwolniony. – Modlimy się o to, żeby wyszedł z tego cały i zdrowy – mówi Beata Dziedzic, bratowa duchownego.

W polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych powołano wczoraj zespół kryzysowy. Jest on w stałym kontakcie z Komisją Episkopatu Polski ds. Misji. Podobny zespół powstał też na szczeblu rządowym. W sprawę zaangażowało się m.in. ministerstwo obrony. W RŚA przebywa grupa polskich żołnierzy, którzy wesprą poszukiwania polskiego misjonarza.

W RŚA pracuje obecnie około 30 misjonarzy z Polski. Mimo napiętej sytuacji nie myślą o ewakuacji. – Musimy tu być również i po to, by Mateusz miał do kogo wrócić – zwraca uwagę ks. Mirosław Gucwa.

Księdza Mateusza Dziedzica zawsze ciągnęło do pomagania najuboższym

– Zobaczyliśmy ośmiu umundurowanych mężczyzn z karabinami maszynowymi. Powiedzieli nam, że przyszli nas porwać, gdyż chcą wymusić na rządzie środkowoafrykańskim uwolnienie ich szefa z więzienia w Kamerunie – opowiada ks. Leszek Zieliński, naoczny świadek uprowadzenia ks. Mateusza Dziedzica.

Nie pomogły tłumaczenia, że duchowni nie chcą się mieszać w sprawy polityczne, gdyż prowadzą katolicką misję. – Rebelianci wycelowali w nas broń, którą wcześniej przeładowali, i powiedzieli, że jak nie pójdziemy z nimi, to nas zastrzelą – wspomina ks. Leszek Zieliński.

Udało się mu uniknąć niewoli, bo ks. Mateusz uznał, że to jego powinni zabrać napastnicy. Dlatego, że dłużej jest na misji w Republice Środkowoafrykańskiej i lepiej zna lokalny język.

Ludzie Miskina

Porywacze to tzw. ludzie Miski­na, czyli dowódcy ugrupowania zbrojnego Zgromadzenie Demokratyczne Ludu Centralnej Afryki. – To jest grupa, która opierała się zarówno byłemu prezydentowi, jak i obecnej prezydent Catherine Sambie-Panzie – tłumaczy ks. Piotr Boraca z tarnowskiej kurii, który do ubiegłego roku współpracował z księdzem Dziedzicem w Afryce.

Według relacji misjonarzy rebelianci nie żądali żadnych pieniędzy, żadnych wartościowych przedmiotów. – To nie pierwsze porwanie, które ma na celu zmuszenie władz do zwolnienia Mis­kina z więzienia. W niewoli rebeliantów są Kameruńczycy i obywatele Republiki Środkowoafrykańskiej. Wiemy, że wszyscy uprowadzeni żyją do tej pory – mówi ksiądz Boraca.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie potwierdza jednak informacji o żądaniach porywaczy. – Nie chciałbym mówić o szczegółach. Jest to jedno z ugrupowań walczących na tym terenie, ale raczej o charakterze rabunkowym niż politycznym – twierdzi rzecznik resortu dyplomacji Marcin Wojciechowski.

Republika Środkowoafrykańska (RŚA) pogrążona jest w chaosie od marca ubiegłego roku. W sporze między muzułmanami a chrześcijanami dochodziło do licznych masakr ludności. Liczba ofiar jest nieznana. Sytuacja powoli się uspokaja, mimo to wciąż z RŚA płyną doniesienia o walkach między zwolennikami byłego prezydenta a obecnym przejściowym rządem. Po kraju grasuje też wiele niezależnych oddziałów partyzanckich oraz pospolici rabusie.

Zawsze chciał pomagać

Mateusz Dziedzic wychował się w Wyskitnej, wiosce w gminie Grybów. – To wspaniały chłopak. Już od dziecka wiadomo było, że życie poświęci Bogu i pomocy innym ludziom – mówi ks. Władysław Szczerba, proboszcz parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Polnej.

Po uzyskaniu święceń duchowny pełnił posługę w Skrzy­szo­wie i Smęgorzowie. Do RŚA wyjechał w 2009 r.

– Zawsze ciągnęło go do pomagania najsłabszym i najuboższym. Nie było więc dla nas zaskoczeniem, że chciał wyjechać do kraju, gdzie pomoc jest tak bardzo potrzebna – mówi Beata Dziedzic, bratowa misjonarza.

Podczas wielu lat posługi w Afryce duchowny m.in. prowadził przedszkole, pomagał w rozbudowie szpitala, pracował z dziećmi i młodzieżą i doglądał budowy kaplicy w Ngumie.

Tegoroczne wakacje misjonarz spędził w rodzinnej miejscowości. – Opowiadał o misji i cieszył się, że sytuacja w rejonie, w którym pracuje, w końcu się uspokoiła. Do Afryki wrócił miesiąc temu – wspomina ostatnie spotkanie z porwanym duchownym ks. Władysław Szczerba.

Nie pierwsze porwanie

To niejedyny w ostatnich latach przypadek porwania Polaka w rejonach objętych walkami. 24 lipca 2013 r. na północnym zachodzie Syrii uprowadzono fotoreportera Marcina Sudera. Z biura prasowego opozycji zabrali go uzbrojeni bojownicy islamscy. Suder samodzielnie uwolnił się z rąk porywaczy i nawiązał kontakt z polskim MSZ. Dyplomaci pomogli zorganizować powrót do Polski.

Z kolei w Pakistanie 28 września 2008 r. talibowie uprowadzili Piotra Stańczaka, inżyniera Geofizyki Kraków. W zamian za uwolnienie Polaka terroryści domagali się m.in. uwolnienia swych towarzyszy z więzień i zapłaty okupu. W lutym 2009 r. porywacze poinformowali, że Polak został ścięty.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski