MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Książka w kieszeni marynarki

Redakcja
"Mój nocnik temu przeczy" - rzekł pewien król perski, przez nadwornego poetę brawurowo porównany do słońca.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Stary poeta nie czyta młodych poetów! Świadek Tomasz, co był w Willi Decjusza na spotkaniu z nim - godzina ta między innymi spraw tłumaczenia wierszy i prozy starego tyczyła - powiada, że o młodych zapytany, kręcił intonacją. W sumie - nic nowego. To ma w zwyczaju - niczym brzuchomówca sylaby przeciąga cyrkowo, aż do poziomu cichego jęku znudzonej swym trwaniem babci, której gadać się nie chce, bo niby o czym, zwłaszcza że ostatni wnuk zmarł z końcem lutego w osiemdziesiątej wiośnie, Panie świeć nad duszą jego, więc i nie bardzo jest gadać z kim, amen.
Przeciągał zatem - tak świadek Tomasz wspomina. Ktoś zapytał: "Których z młodych, współczesnych poetów pan czytuje i ceni" - na co on powłóczył samogłoskami, kuśtykał, przystawał i dumał, czy w ogóle jest sens ciągnąć zdanie dalej. Dumał, lecz jednak ruszył po trzech sekundach długich jak najdłuższa żmija. Wlókł się dalej - i na dobrą sprawę wielkoduszność to była - wlókł się, aż dowlókł się do kropki. "No... jakoś nie czytam... młodych... nie czytam, bo co zacznę... to przestaję... przestaję prędko, bo prędko rozumiem, że nie bardzo rozumiem". To rzekł i szukać czegoś po kieszeniach zaczął.
Metodycznie, precyzyjnie, z narastającym zdumieniem. Najpierw kieszenie spodni - prawa, lewa i tylnia. (Cholera jasna!...). Następnie mała zewnętrzna kieszonka marynarki. (Tu też nie?...). Dalej lewa kieszeń wewnętrzna i prawa kieszeń wewnętrzna. (Zgubiłem, czy co?...). Wreszcie - lewa kieszeń zewnętrzna. Do prawej zewnętrznej już nie musiał dłoni pchać. Z lewej zewnętrznej wyjął - tak świadek Tomasz opowiada - trupka z papieru. Trupek, strzęp, garść pomiętych liter, bida straszna - książczyna w ostatecznej poniewierce. Wyjął bidę - i na powrót wlec się zaczął.
"Młodych jakoś nie czytam... ale czytuję starych... Dostojewskiego... Turgieniewa... Mickiewicza... Tomasza Manna... Rilkego... Szekspira...". Tu papierową poniewierkę uniósł odrobinę i dodał: "Ostatnio na przykład czytam to... starego, bardzo, bardzo, bardzo starego Jana Kochanowskiego czytam, czytam i czytam...". Po czym wcisnął strzęp w kieszeń, ciszę przeciągnął do sekund piętnastu i wygłosił - tym razem nie kuśtykając intonacyjnie - zdanie, które w ostatecznym rozliczeniu może okazać się jednym z tuzina najistotniejszych zdań stulecia. "Jak wychodzi nowa książka - natychmiast kupuję starą książkę".
I co? Obrazili się młodzi? W popłoch wpadli, bo ktoś nie bardzo rozumie, co, a zwłaszcza dlaczego tak, a nie inaczej piszą? Zapłakali, gdyż komuś nie smakują ich frazy? Poczuli się pohańbieni omszałym, nienowoczesnym Kochanowskim, przez starego czytanym na okrągło, i z pychą szczeniąt, przed którymi świat, zwłaszcza przyszły świat, otworem stoi - opuścili salę, tupiąc i "kulerskimi", dzieł Cummingsa oraz Masłowskiej pełnymi chlebaczkami dzielnie młynki kręcąc? Świadek Tomasz milczy o tym. Mnie zaś, prawdę rzekłszy, wierzyć się nie chce, by młodzi aż tak głupi byli.
Więcej - wystarczająco naiwny jestem, by twierdzić, że młodym przypomniała się myśl osobnika grubo starszego od Kochanowskiego i od starego poety, który młodych nie czyta. "Znać swoje białe i podtrzymywać swoje czarne - oto jest wzór niebios. Znać swoją sławę i podtrzymywać swoją hańbę - taki człowiek jest niebiańską doliną". Tego pięćset lat przed Chrystusem Lao-Tsy nauczał. I z grubsza wtedy też pewien król perski, wysłuchawszy wierszowanych peanów, w których nadworny poeta porównywał go do słońca, rzekł: "Mój nocnik temu przeczy". Tak, młodzi nie mogą tego nie wiedzieć.
Nie mogą nie wiedzieć, że bycie nieczytanym przez starego, bycie przez starego nierozumianym - to nie skandal świata, tylko wyroki losu, więc nie ma się co oburzać, boczyć, fukać, chlebaczkami wymachiwać, jeno należy przyjąć wyroki, przyjąć i podtrzymywać. Słowem, nie mogą nie wiedzieć, że gdy się wiersze pisze i nie pisze się jak Kochanowski - pisze się co najwyżej na maszynie do pisania.
Nie mogą? Cóż - bywa, że granicą naiwności jest paradoks. Otóż, młodzi nie mogą tego wszystkiego nie wiedzieć - i dlatego nie wiedzą. A stary poeta? Nazywa się Tadeusz Różewicz. Dobrze jest żyć w kraju, gdzie Tadeusz Różewicz czyta Jana Kochanowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski