- To było szaleństwo. Nigdy w życiu tyle nie zarobiłam - opowiada właścicielka fast foodu, znajdującego się w centrum Wadowic. To właśnie tam odbywała się większość imprez związanych z lokalnymi obchodami Światowych Dni Młodzieży.
Im dalej jednak od centrum, tym żal po odjeździe pielgrzymów jest mniejszy. Właściciele osiedlowych sklepów nie tylko nie zarobili, ale wręcz stracili, bo - jak tłumaczą - mieszkańcy na czas ŚDM wyjechali z miasta, chcąc uniknąć utrudnień, wynikających m.in. z zamkniętych ulic.
Brakowało personelu
Zofia Biłek prowadzi budkę z zapiekankami w centrum Wadowic od 25 lat. Zazwyczaj pracuje sama i ok. godz. 20 z braku klienteli zamyka interes. Jej punkt gastronomiczny znajduje się między Rynkiem a pl. Kościuszki, skąd schodziły grupy pielgrzymów.
- Młodzież nas oblegała. Przez tydzień miałam tylu klientów, że pierwszy raz w życiu musiałam zatrudnić kogoś do pomocy. Z trudem wyrabialiśmy się z realizacją zamówień - opowiada.
Podobne odczucia ma Aneta Boroń, sprzedająca przy Rynku pamiątki.
- Sprzedawałam wszystko, co było związane z Janem Pawłem II, ale też przeciwdeszczowe peleryny. Do tej pory w sezonie do hurtowni jeździło się raz, góra dwa razy, a teraz towar skończył się po dwóch dniach - wspomina z zadowoleniem.
Nie tylko sprzedawcy fast foodów i pamiątek zwiększyli podczas ŚDM swoje utargi. Zarobili też właściciele licznych cukierni, gdzie hitem była oczywiście wadowicka kremówka.
- Nawet u nas w Grenadzie słyszeliśmy, że to ulubione ciastko Jana Pawła II - mówiły w piątek zajadające się kremówkami na wadowickim Rynku nastolatki z Hiszpanii.
Dobrze, że już po ŚDM
Gorzej wyszli natomiast właściciele największych wadowickich restauracji. Na czas ŚDM wydano zarządzenie, żeby zamknąć restauracyjne ogródki na Rynku ze względów bezpieczeństwa. Gości co prawda było więcej, ale ich liczba nie przekładała się na zysk, bo wielu pielgrzymów zamawiało np. tylko kawę.
- Ubyło wielu stałych klientów. Ci, którzy u nas jadają na co dzień, przez te dwa tygodnie po prostu omijali Rynek, bo nie mogli tu dojechać i zaparkować - mówi szef kuchni w jednej z dużych restauracji.
To samo usłyszeliśmy od właściciela sklepu odzieżowego przy pl. Kościuszki. - Pielgrzymi nic nie kupowali, a mieszkańcy gminy nie przyjeżdżali do miasta. Na szczęście już jest po wszystkim - przyznaje.
Zdaniem Zenona Szewczyka z zarządu Wadowickiej Izby Gospodarczej, miejscowi przedsiębiorcy na ŚDM wyszli na zero. - Zarobiła głównie gastronomia i sklepy z pamiątkami przy Rynku. Ogromne straty ponieśli ludzie handlujący z dala od centrum, bo mieli wręcz zerowe utargi, a koszty takie jak zawsze - tłumaczy Zenon Szewczyk.
Rekordy frekwencji
Wadowice, obok Krakowa, były najpopularniejszym miejscem noclegów pielgrzymów
Jak wyliczyło Starostwo Powiatowe w Wadowicach, podczas ŚDM na terenie powiatu nocowało blisko 10 tysięcy pielgrzymów z 44 krajów.
Papieskie muzeum
W ciągu zaledwie dwóch tygodni Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II w Wadowicach zwiedziło blisko 40 tys. pielgrzymów. Do 5 sierpnia godziny otwarcia muzeum były wydłużone do godz. 21 (normalnie muzeum pracuje do godz. 17). Przed rozpoczęciem ŚDM szczytowa frekwencja w papieskim muzeum wynosiła około tysiąca osób dziennie, w trakcie imprezy było ich kilkukrotnie więcej. Tłumnie zwiedzano też bazylikę Ofiarowania Najświętszej Marii Panny, gdzie ochrzczony został Karol Wojtyła.
Muzeum Auschwitz-Birkenau
Muzeum Auschwitz zwiedziło w czasie ŚDM ponad 155 tysięcy osób. Wcześniej zapowiadano 300 tys. odwiedzających.
Oświęcim
Do centrum miasta w tym czasie przyjechał ok. 10 tys. ludzi, z czego ponad 5 tys. zwiedziło Oświęcim z przewodnikiem.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?