Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kukułcze jajo, czyli jak Limanowa podrzuca Cyganów do Czchowa

Piotr Subik
Piotr Subik
Ramona (po lewej) i Ewelina nie wyobrażają sobie przeprowadzki do Czchowa. Zwłaszcza że ich tam nie chcą...
Ramona (po lewej) i Ewelina nie wyobrażają sobie przeprowadzki do Czchowa. Zwłaszcza że ich tam nie chcą...
Mieszkańcy Czchowa najbardziej boją się złodziejstwa. I tego, że Romowie odstraszą turystów. Na pomysł osiedlenia ich w tym miasteczku wpadł burmistrz Limanowej Władysław Bieda. Dlaczego? Po prostu nie znalazł u siebie odpowiedniego budynku...

Murowany dom doskonale widać z szosy prowadzącej do Nowego Sącza. Ma trzy piętra, eternit na dachu i wielki ogród. Po śmierci poprzedniej właścicielki stał pusty dwa albo trzy lata, aż się znalazł kupiec. I to przez niego na mieszkańców Czchowa padł blady strach.

Bo w domu przy ul. Sądeckiej mają zamieszkać Romowie. Prawie 20 osób, w tym spora garstka dzieci. Dom kupił dla nich... burmistrz Limanowej Władysław Bieda. Nie przejął się tym, że mieszkańcom Czchowa podrzuca „kukułcze jajo”. To „jajo” polega na tym, że politykę komunalną swojej gminy postanowił realizować prawie 40 km od Limanowej.

- Musimy przeciąć ten nonsens! Bo jak tak dalej pójdzie, bogatsze samorządy - Kraków czy Tarnów - pokupią domy po innych gminach i w ten sposób rozwiążą swoje problemy z Romami. Koszty ich utrzymania zrzucając na nas - mówi wprost burmistrz Czchowa Marek Chudoba.

Niewpuszczenia Romów do Czchowa zażądało od niego ponad 600 mieszkańców miasteczka. Sprężyli się, podpisy zebrali w dwa dni. Tak się więc, według Chudoby, stanie - tyle że nie pod hasłami narodowościowymi, a wskutek walki prawnej. Samorząd Czchowa uważa bowiem, że gmina Limanowa nie miała prawa kupić u nich domu. Bo rządzić się można, ale tylko u siebie.

Maria Michalczyk mieszka po sąsiedzku z domem przeznaczonym dla Romów, ma 85 lat i niejedno już w życiu widziała. Niejedno - oprócz Cygana mieszkającego na stałe w Czchowie. Bo takich nigdy nie było. Dawniej, owszem, przyjeżdżali w taborach wozami ciągniętymi przez konie i przystawali na dzień, dwa na pastwiskach. Ale to było 50 lat temu. Później co najwyżej zapędzali się tu wędrowni handlarze. Teraz Romowie mają być codziennością Czchowa.

- No i jak ich można wrzucić ludziom między domy? Przecież po sąsiedzku samotne kobiety, to się boją. Bo Cygany już tu były oglądać. Czarne, wielkie, groźne. Jak weszli do sklepu, to się sklepowa aż przelękła. Ludziom w oknach zdjęcia robili komórkami - opowiada Maria Michalczyk.

Ludzie w Czchowie przestraszyli się obcego. Nawet do wojewody napisali: „sposób, w jaki sprawa jest załatwiana, budzi nasze najwyższe wątpliwości i ogromny niepokój - bo skoro wszystko odbywa się po kryjomu, bez żadnej oficjalnej informacji, konsultacji i dialogu, to naturalne jest, że niesprawdzone informacje nabierają dużej mocy”.

Te „niesprawdzone informacje” niewiele różnią się od stereotypowego postrzegania Romów przez Polaków - że to nieroby, złodzieje i degeneraci. Argumentów przeciwko osiedleniu ich mają więc wiele, choć najbardziej się obawiają złodziejstwa. - To letnisko, turyści na pewno się odbiją od Czchowa. Do tego ceny nieruchomości pójdą w dół. A dzieci to boją się już teraz - opowiada mieszkający po sąsiedzku Kazimierz Kurzydło, radny miejski.

- Już dzwonią do mnie właściciele domków letniskowych, czy sprzedawać je, czy jeszcze czekać, bo może uda się sprawę odkręcić - żali się Chudoba.

Na ul. Wąskiej w Limanowej dom Romów przeznaczonych do przesiedlenia poznać można z daleka. Okna powyrywane z futryn, zniszczony ganek itd. Fragmenty budynku zabrali ze sobą lokatorzy, których samorządowi miesiąc temu udało się przesiedlić do Marcinkowic w gminie Chełmiec.

Dom w Czchowie gmina kupiła pod koniec 2015 r. Pieniądze - 230 tys. złotych - w ramach „programu romskiego” dało ówczesne Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. W Limanowej tak tanich budynków nie było, więc padło na sąsiedni powiat.

- Główny powód przenosin Romów to zły stan techniczny budynku przy ul. Wąskiej. Ale nawet gdyby był w dobrym stanie, nie mogłoby w nim mieszkać jak dotąd 45 osób. Wcześniej czy później musielibyśmy rodziny romskie - mówiąc ładnie - dyslokować - tłumaczy Wacław Zoń, zastępca burmistrza Limanowej. Starosta wydał już zgodę na rozbiórkę budynku.

Burmistrz Bieda rzadko zabiera głos w tej sprawie. Na sesji rady w Czchowie miał powiedzieć, że mamy wolność, więc może kupować, co chce i gdzie chce. Albo coś w tym stylu.

Romowie tymczasem siedzą jak na szpilkach. To trzy rodziny, w różny sposób spokrewnione. Nie muszą mieszkać w kupie, ale chcą zostać w Limanowej. Już nie chcą się przenosić do Czchowa. Owszem, przed notariuszem potwierdzili, iż się przeprowadzą, ale teraz ślą do urzędu miasta oświadczenie, że stało się to wskutek „gróźb” ze strony burmistrza Limanowej. - Co mieliśmy zrobić, skoro za każdym razem mówił, że już wysyła koparkę, że już odcina wodę i światło!? Oni chcą się nas pozbyć jak królików! - mówi wyraźnie zdenerwowany Rafał Murkowski, wżeniony w rodzinę romską mieszkającą na przy ul. Wąskiej, lider oporu wobec burmistrza Biedy.

Według Zonia to nie było straszenie, to była odpowiedź na pytanie: „Co będzie dalej?”.

Ludzie o Romach z ul. Wąskiej nie mają dobrego zdania. Były awantury domowe i zaczepianie ludzi na ulicy, zarówno przez dorosłych, jak i dzieci. I uwieczniona w internecie pyskówka z Polakami, podczas której w ruch poszły drewniane pałki i kamienie. - To nie jest tak, że na Wąskiej coś się cały czas dzieje. Ale jak Romowie mają okazję, to rozrabiają - przyznaje Kuba Toporkiewicz, redaktor naczelny portalu Limanowa.in.

Dlatego bywało, że pod romski dom ktoś podrzucał zdechłe szczury. Że na ulicy wyzywano ich od brudasów. Jakiś czas temu antyromskie napisy - m.in. „Won z polski szmaty” czy „Szykujcie się na zagładę” pojawiły się w sąsiedztwie ul. Słonecznej i Piłsudskiego. Tyle że tam akurat mieszkają „porządne Cygany”. Na Wąskiej zaś, na blaszanym ogrodzeniu sąsiedniej posesji, ktoś ostatnio sprejem wysmarował napis: „Jebać Cyganów”. Bo w Limanowej nikt nie mówi Romowie. Poprawność polityczną widać tylko w urzędowych pismach, których stosy rosną na biurkach Władysława Biedy, Marka Chudoby i na stoliku w ciasnej kuchni Rafała Murkowskiego.

Dzisiaj radni Limanowej mają debatować nad wezwaniem burmistrza Czchowa do usunięcia naruszenia prawa, czyli wycofania się z decyzji o przesiedleniu Romów do Czchowa. Ale trudno się spodziewać, że uchylą własną uchwałę. Samorząd czekał więc będzie na wyegzekwowanie przeprowadzki przez komornika. Choć i to nie będzie łatwe. Murkowski mówi zdecydowanym głosem: - Nie popuścimy. Nawet jak naślą antyterrorystów, nie wyjdą stąd Cygany!

Burmistrz Chudoba nie ukrywa, że sprawa trafi do sądu administracyjnego. A jeśli ten, nie daj Boże, potwierdzi, że burmistrz Bieda nie złamał prawa, za jakiś czas to Czchów kupi dla Romów dom w Limanowej. Najlepiej w sąsiedztwie urzędu miejskiego. - Zaproponuje im powrót do korzeni. I co, odmówią!? Będziemy się przerzucać tym gorącym kartoflem - mówi Marek Chudoba.

***

W Limanowej mieszka obecnie 125 Romów, mimo że stanowią niespełna 1 proc. mieszkańców miasta, nie robią mu dobrego PR-u. Co chwilę w świat idą informacje o zatargach z Polakami. Tak było w listopadzie 2009 r., kiedy w bloku przy ul. Witosa doszło do ataku Romów z siekierą. Krzyczeli do „białego”: „Cię, k…, zajebiemy”. Skutek awantury był taki, że Polak wylądował na ostrym dyżurze chirurgicznym, a w Limanowej zaczęto mówić o wojnie romsko-polskiej, bo przez kilka dni ciągle jedni skakali do drugich, zwłaszcza pod osłoną nocy. Pisaliśmy o tym w reportażu „Wojna polsko-romska z siekierą w tle”. Podobnie było rok później i jeszcze kilka razy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski