Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwiaty od kwiaciarek

EK
(INF. WŁ.) Niedziela, godz. 9. Rynek Główny w Krakowie. Jeszcze pustawo, ale już biało-niebiesko od policyjnych koszul. - Jesteśmy z Nowego Sącza - mówią funkcjonariusze stojący u wylotu Sławkowskiej. - Niektórzy z nas już piąty raz zabezpieczają papieską pielgrzymkę, ale o tym, co mamy tu dziś do roboty nie możemy rozmawiać.

   Pół godziny później coraz liczniejsze grupy pielgrzymów nadciągają od strony Wiślnej. To ci, którzy nie dostali się do swoich sektorów na Błoniach i już wiedzą, że mszy tam nie wysłuchają i papieża nie zobaczą. Mają szansę jeszcze tu, na Rynku.
   Policjanci zamykają przejścia od Szewskiej w stronę Rynku: "...tych, co chcą na Wawel kierować Grodzką. Grodzką... Można też wałami. Jakimi? No tymi nad Wisłą..." - słychać w krótkofalówce.
   Godz. 10. Na Błoniach rozpoczyna się msza święta, ale na Rynku nie ma żadnego nagłośnienia. - Kazanie mamy z głowy - _mówią dziewczyny w szortach, machając papieskimi chorągiewkami.
   Około godz. 11 - podczas jednej z ostatnich kontroli przed planowanym przejazdem papieża przez Rynek - policjanci zwrócili uwagę na stojącą obok skarbonki reklamę w kształcie stożka. Wystawały z niej kable.
   Na miejsce sprowadzono specjalnego robota do przenoszenia ładunków wybuchowych oraz tytanowy kocher do ich przewożenia i detonacji (urządzenie to towarzyszy cały czas orszakowi papieskiemu). Zanim policjanci przystąpili do usuwania podejrzanej reklamy, nakazano pielgrzymom zgromadzonym w tej części Rynku odsunięcie się o kilkanaście metrów, do wylotów ulic.
   - _Po umieszczeniu reklamy w tytanowym kocherze przewieziono ją na poligon wojskowy w Pasterniku, by nie było żadnego zagrożenia. Tam została zdetowana. Okazało się, że wewnątrz znajdował się akumulator z wystającymi na zewnątrz kablami
- mówi Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
   W szaletach pod Sukiennicami kolejka. Na półpiętrze żółte kwiaty w wazonie, nad nimi kartka: "17 bm. i 18 bm. do 20.00 szalety bezpłatne". Pani Teresa właśnie objęła dyżur: - Chciałabym zobaczyć Ojca Świętego. Na razie mam tu tylko jego zdjęcie, ale na żywo to co innego. Jestem spod Czernichowa i dziś do pracy jadę od piątej rano. Obeszłam pół Krakowa, ale do Rynku wejść nie mogłam. Spod filharmonii odesłali mnie pod Bagatelę, a stamtąd znów pod filharmonię i potem pod Wawel.__Cudem tylko zdążyłam, no to teraz muszę chociaż pomachać.
   Papieżem nie interesują się Włosi z Vicenzy. Kilkunastoosobowa grupa żółte chustki założyła zupełnie przypadkiem: - Są poirytowani, bo obecność papieża utrudnia im życie. Nawet nie wiedzieli, że Ojciec Święty będzie w Krakowie - wyjaśnia przewodniczka.
   Duże poruszenie przy straganie kwiaciarki Kazimiery Rogozińskiej. - No, nie wiem, jak to będzie z wręczaniem, ale bukiet od krakowskich kwiaciarek przygotujemy - mówi. - Obie z Teresą Surówką założymy krakowskie stroje i staniemy przy kościele. No, jakże by to było, żeby nasz Ojciec Święty kwiatów od krakowskich kwiaciarek nie dostał? Dawniej kwiaty naszemu papieżowi wręczały: i Józefa Pasławska, i Wanda Kytlica, i Aniela Bielecka, i pani Cebulowa. Dla mnie to druga wizyta. Ostatnio, na 80. urodziny, dałyśmy Ojcu Świętemu kosz pomarańczowych róż przybranych ostróżką. Ten na dzisiaj zrobiła moja córka Małgorzata. Piękny, z róż odmiany alexis w kolorze kości słoniowej i z białej, delikatnej eustomy.
   Stanisława Polak sprzedaje kwiaty najbliżej pomnika Mickiewicza: - Już trzy razy witałam Ojca Świętego - mówi z dumą. - W 1979 roku dałam mu bukiet biało-czerwonych goździków. Ale dziś to niemodne kwiaty, a i ja się postarzałam. Popatrzę na papieża z daleka.
   Już prawie południe. Nie ma żadnych wieści z Błoń. Przy barierkach wokół Rynku bardzo ciasno. Wytrzymalsi stoją w słońcu. Młodzieniec bez koszuli i butów zachwala zdjęcia z papieżem: - Tanio, tanio, a piękne! - woła. Po pięć złotych sztuka.
   Godz. 12.30. Przy pl. Mariackim 9 parkuje zielony mercedes - furgonetka. Wewnątrz - policjanci z brygady antyterrorystycznej i pies. - Nazywam go Basko - mówi przewodnik. Ale wyszkolony wilczur nie zdradza cienia zainteresowania na dźwięk swojego imienia. Nie obchodzi go nawet srebrzysta miska z wodą. Tymczasem antyterroryści i "borowcy" zaglądają do kanałów i studzienek ściekowych. Uważnie sprawdzają fontannę, obserwują dachy kamienic przy linii AB.
   - No, chyba już przesadzają z tą ostrożnością - irytuje się starszy mężczyzna w tekturowej papieskiej czapeczce. - Lepiej niech przesadzają niż mieliby "niedosadzić" - _wtrąca ktoś obok.
   Godz. 13.20. Policjanci dają znak, że papież już jedzie. Zatrzymuje się przed kościołem Mariackim. Nie widać kwiaciarek, tylko las żółtych chorągiewek.
   
- Pomacham papieżykowi - woła 2-letni Kuba.
   Telefonujemy do Kazimiery Rogozińskiej. Odbiera Małgosia:
- Udało się, papież dostał kwiaty - mówi uszczęśliwiona. - Mama nie może mówić. Obie z panią Teresą płaczą. _
MAJKA LISIŃSKA-KOZIOŁ, (EK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski