Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Lajkoniki" z Błoń

Redakcja
Siedzimy w świetlicy "Zwierzynieckiego". Tuż obok szumi Rudawa, niegdyś oblegana przez plażujące tłumy. Za Rudawą - kopiec Kościuszki, a po przeciwnej stronie, za Błoniami, w mgiełce prawdziwie krakowskiej, majaczą wieże Mariackiego kościoła. Siedzimy w świetlicy "Zwierzynieckiego" pod żółto-czerwonym sztandarem i wspominamy dawne czasy. Andrzej Grzywacz, jak ja absolwent najsłynniejszej na Zwierzyńcu szkoły nr 31 i równie słynnego, ale w całym Krakowie, V Liceum, choć młodszy o kilkanaście lat, też ma co wspominać. Jeszcze w jego dzieciństwie na Błoniach można było zobaczyć kilkanaście drużyn - dzikich, samoswoich - jednocześnie grających w piłkę. A wcześniej - jak pamięta ze wspomnień starszych kolegów - z ostatniej lekcji urywało się dwóch chłopaków, aby zająć, aby zaklepać kawałek Błoń. A po lekcjach, czyli po budzie, ulicą Słoneczną, dzisiejszą Prusa, w stronę Wielkiej Łąki biegła rozwrzeszczana gromada. Szybko powstawały bramki, które wyznaczały sterty teczek oraz tornistrów, i zaczynała się gra, czyli rżnięcie w gałę.

Andrzej Kozioł

Klub jest po trosze domem, co rusz ktoś tutaj wpada, nie z obowiązku, ale z dusznej towarzyskiej potrzeby

Dzisiaj Błonia, przy których rozsiadły się najstarsze, najczcigodniejsze krakowskie kluby, Cracovia i Wisła, są martwe. Ot, kilkadziesiąt spacerujących, przeważnie starszych ludzi, rozbiegane psy, rowerzyści pomykający wzdłuż ulicy Focha i 3 Maja - to wszystko. Jeszcze ożywają Błonia podczas wielkich imprez, ale nie ma już na nich krów, nie ma tłumów rozłożonych na kocach. Nie słychać soczystych uderzeń w piłkę i okrzyków: "Te, podojże, bajoku. Podojże!". Nikt się nie zaklina, że nie dotknął piłki ręką - "Jak bogackiego, żem nie dotknął!" I nikt już nie uważa, że na całym świecie w futbolu obowiązuje zasada z Błoń - trzy kornery nieodwołalnie kończą się karnym.
A jednak na Błoniach, na ich otoczonym siatką skrawku, ciągle króluje piłka. Napis nad bramą oznajmia, że wchodzimy na teren stadionu "Zwierzynieckiego", a sylwetka Konika Zwierzynieckiego mówi miejscowym, że tutaj znajduje się siedziba "Lajkoników", bo tak pomiędzy Wisłą a parkiem Jordana, pomiędzy wzgórzem św. Bronisławy a Alejami, nazywano zawodników w pasiastych, żółto-czerwonych koszulkach. Jednak na Zwierzyńcu nic nie jest proste; starzy mieszkańcy tej dzielnicy nie powiedzą "stadion Zwierzynieckiego", ciągle mówią "stadion Juvenii".
Dlaczego? Sięgam po swoją własną książkę, wydaną w zeszłym roku, a zatytułowaną "Wielka Łąka czyli krótka historia krakowskich Błoń":
Ijeszcze jedno boisko piłkarskie, usytuowane nie przyBłoniach, czy naterenie niegdysiejszych Błoń, ale naWielkiej Łące -malutkie, wtulone wróg utworzony przez al. Focha iRudawę, aprawdę mówiąc, przez Focha iulicę NaBłoniach, bo mało kto wie, że taka uliczka biegnie wzdłuż lewego brzegu Rudawy. Należy do"Zwierzynieckiego", ale naZwierzyńcu, gdzie aleję Focha nazywano aleją Focha, nawet wtedy, gdy oficjalnie zwała się ulicą Puszkina, naZwierzyńcu, gdzie zanazwanie "Cracovii" "Ogniwem" bito wmordę igdzie dodzisiaj napiwo chodzi się doDavidsona", nakonserwatywnym Zwierzyńcu -ciągle mówi się oboisku "Juvenii".
"Zwierzyniecki", klubik maleńki, tułający się podzielnicy odlat dwudziestych, miał coś wrodzaju półboiska, podwóreczko przyulicy Królowej Jadwigi, tuż obok wału Rudawy. Była tam miniaturowa trybunka, był wymalowany naścianie zbiorowy portret drużyny -zawodnikom wpasiastych koszulkach towarzyszył Lajkonik. Wyraźnaaluzja donieoficjalnej nazwy klubu, zwanego naZwierzyńcu "Lajkonikami".
W jaki sposób "Lajkoniki" znalazły siedzibę na Błoniach? O tym za chwilę. Na razie cofnijmy się o kilkadziesiąt lat, do czasów tuż powojennych. Bawiliśmy się na miejscu, w którym dzisiaj "Zwierzyniecki" rozgrywa swoje mecze. Chodziliśmy "na Juvenię", chociaż z "Juvenii" nic nie zostało. Dookoła pasły się konie ze spętanymi nogami, wozy ostatnich nomadów Europy połyskiwały lusterkami, ich wnętrza grały gorącym oranżem pluszu. Płonęły ogniska, przy których sumiastowąsi mężczyźni palili papierosy, a stare Cyganki pykały małe fajeczki. Trawa porastała jakieś wzgórki - może pozostałości po wysypisku śmieci, może gruzy zburzonych przez Niemców budynków "Juvenii". Klub nie miał szczęścia do wojen. Założony został w 1906 roku, był więc rówieśnikiem "Cracovii" i "Wisły". Pierwsza wojna też obróciła w perzynę klubowe zabudowania, odbudowano je dopiero w 1921 roku, w tym samym, w którym powstał "Zwierzyniecki".
Znów sięgam po swoją własną książkę, w której tak napisałem o zabiegach "Zwierzynieckiego":
W1957 roku klub wystosował pismo doMiejskiej Rady Narodowej, argumentując wnim, iż boisko mu się należy, bowiem napoczątku XXwieku zawarta została umowa pomiędzy Gminą Zwierzyniec aKrakowem. Wumowie tej, podpisanej przez prezydenta Leo, Kraków podjął zobowiązanie, iż będzie się starał zaspokajać publiczne ikulturalne potrzeby Zwierzyńca.
Znów ten krakowski, zwierzyniecki konserwatyzm! Dookoła komunizm, a ludzie powołują się na ustalenia z austrowęgierskich czasów. Do podobnych argumentów uciekał się zresztą ostatni zwierzyniecki pastuch, który protestującym przeciwko obecności na Błoniach krów klarował dobitnie, że holenderki mają prawo skubać trawę po wieczne czasy, takie bowiem były decyzje miejskiej rady, zatwierdzone nie przez byle kogo, ale przez samego cesarza Franciszka Józefa!
Nawszelki wypadek, gdyby umowa zaustriackich czasów nie przemawiała dokomunistycznych urzędników, działacze isportowcy "Zwierzynieckiego" udali się napierwszomajowy pochód zodpowiednim transparentem: "Robociarze Zwierzyńca proszą oprzydzielenie boiska nakrakowskich Błoniach. Nawet jeżeli nie pomógł prezydent sprzed półwiecza, jeżeli nie poskutkował transparent -zcałą pewnością przydał się wysoki protektorat. Józef Cyrankiewicz, najdłużej urzędujący premier wdziejach Polski, wychował się naZwierzyńcu i____darzył mały klubik dużą sympatią - napisałem w "Wielkiej Łące".
Rok 1957 był podwójnie szczęśliwy dla "Lajkoników". Klub odzyskał swoją tradycyjną nazwę, przestał być "Budowlanym", tak jak "Cracovia" przestała być "Ogniwem", a "Wisła" "Gwardią". Ciepły wiatr, który powiał w Październiku, przywrócił niektóre tradycje, nawet tramwaje, dotychczas tak jak w Warszawie pomalowane na kolor lodów śmietankowych i buraczków, przywdziały tradycyjne krakowskie barwy - białą i niebieską. Drugim powodem było uzyskanie boiska. W jubileuszowym wydawnictwie "Zwierzynieckiego" z lat siedemdziesiątych można przeczytać:
Boisko Zwierzynieckiego KS położone nakrakowskich Błoniach, ogrodzone żywopłotem, stało się przysłowiową gwiazdką znieba…
Gwiazdka z nieba do dzisiaj pozostaje w rękach "Zwierzynieckiego", dzisiaj już tylko klubu jednej sekcji, jak na Błonia, jak na Zwierzyniec przystało, oczywiście, piłkarskiej. "Lajkoniki" grają w klasie A, ale już w lidze oldboyów, krakowskiej, rzecz jasna, nie ogólnopolskiej, jak równy z równym walczą na boisku z kolegami z Focha i 3 Maja, a przecież wśród wiślaków roi się od niegdysiejszych gwiazd pierwszej wielkości - reprezentantów Polski.
Niegdyś klubowe życie toczyło się kilkoma torami. W "Zwierzynieckim" szczękały szable, florety, szable (i tu nazwiska wielkie, największe, jaśniejące niczym gwiazdy - Wojciech Zabłocki i Leszek Suski). W "Zwierzynieckim" grano w szczupiórnika (nikt nie mówił wówczas o piłce ręcznej). Działała sekcja narciarska, zresztą wtedy na całym Zwierzyńcu zimą roiło się od narciarzy. Czerniało od nich wzgórze św. Bronisławy, ulicą św. Bronisławy szusowało się pod klasztor Norbertanek - w miarę bezpiecznie, bo samochodów było niewiele, tyle co nic.
W cytowanej klubowej monografii z 1973 ponad pięć stron zajmują nazwiska reprezentantów i mistrzów Polski, olimpijczyków, reprezentantów Krakowa. Dzisiaj została już tylko piłka nożna, ale klub żyje i w dodatku żyje w dość staroświecki sposób. W "Lajkonikach" nie gra się dla pieniędzy, ale dla przyjemności rżnięcia w gałę. A kiedy coś jest potrzebne - lodówka, fotel, jakiś drobiazg, przynosi się je z domu. Ba, w świetlicy, w której rozmawiam z prezesem "Zwierzynieckiego" Robertem Parysem i z Andrzejem Grzywaczem, przez pewien czas pomieszkiwało kilku zawodników, zamiejscowych studentów. Były wakacje, akademiki albo zamknięto na głucho, albo czasowo zamieniono hotele, więc znaleźli przytulisko tutaj. Klub jest po trosze domem. Widać to także dzisiaj, kiedy co rusz ktoś wpada, nie z obowiązku, ale z dusznej towarzyskiej potrzeby, więc trwa kontredans wzajemnych powitań i ustalania, kto jest kto, jaką szkołę skończył - numer 31 czy 32 - i rozmowy na ogólnozwierzynieckie, miłe sercu rozmowy. Ze Zwierzyńca pochodzą wszyscy. Pochodzą lub - jak prezes Parys - tkwią w nim rodzinnym korzeniami. Zresztą Robert Parys, prokurator IPN i były piłkarz, ożenił się na Zwierzyńcu i na Zwierzyńcu mieszka - jest więc potrójnie związany z dzielnicą…
Klub żyje skromnie, ale nie ma długów, chociaż miejskie dotacje, przeznaczone tylko na pracę z dziećmi i młodzieżą, są skąpe. Coś tam kapnie z reklam, z organizacji imprez, pomoże prezes wodociągów (z ceglanego budynku nieopodal placu Na Stawach w oktawę Bożego Ciała wychodzi Lajkonik, nieformalny patron klubu, więc wodociągi powinny wspierać "Lajkoników"). Za wodę jednak muszą płacić jak wszyscy, podobnie jak za prąd, ale już nie za kanalizację, bo budynek w sercu miasta nie jest skanalizowany - jeszcze jeden relikt dawnej zwierzynieckiej przeszłości…
W tym roku "Zwierzyniecki" obchodzi osiemdziesiątą piątą rocznicę założenia. Już się odbyła część uroczystości, jeszcze będzie Bieg Śladami Panien Zwierzynieckich - z Salwatora aż po Lasek Wolski, gdzie według legendy norbertanki znalazły schronienie przed Tatarami. I wreszcie apogeum w połowie września: msza św. w salwatorskim kościele - oczywiście koncelebrowana przez księdza infułata Jerzego Bryłę. I jeszcze spotkanie towarzyskie, i jeszcze mecz…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski