FELIETON
Dzień ten obchodzony jest dziś na piaskach Mazowsza jako, uczciwszy uszy pań, data "ustolicznienia" Warszawy. Owo "ustolicznienie" zauważyła i odnotowała jedynie Wielka Encyklopedia Radziecka; wszystkie inne podają daty późniejsze. Ano, bywa. Faktem jest, że po przenosinach lekkomyślnego monarchy z Krakowa do Warszawy natychmiast w obu miastach podniósł się poziom inteligencji. Że mądry cesarz Leopold I na wszelki wypadek podpisał z Janem Sobieskim układ obligujący obie strony do pomocy zbrojnej w wypadku oblężenia którejś ze stolic: Wiednia i... he, he, he: Krakowa. Nie Warszawy. Krakowa...
Ponieważ czasy są, jak mówił cesarz Franciszek Józef, ciężkie, zrezygnuję z niezbędnej do spisania wszystkich faktów wołowej skóry, ograniczając się tylko do futbolu. Jest rok 1916, w lasach pod Maniewiczami na Wołyniu żołnierze kompanii sztabowej Legionów, w cywilu zawodnicy Cracovii, Wisły oraz Pogoni i Czarnych Lwów zakładają Legię, która po wojnie osiądzie w Warszawie, mając swą bazę w zawodnikach głównie krakowskich. Szczególną odpowiedzialność za to ponosi reprezentacyjny prawoskrzydłowy Cracovii, prawnik (!) i dziennikarz Stanisław Mielech. Na szczęście w odrodzonej RP siedzibą władz PZPN-u będzie do roku 1927 Kraków, co da gwarancję porządku i właściwych proporcji. Potem, wiadomo... A najbardziej "wiadomo" stało się w 15 listopada roku 1959,kiedy to wychowana na krakowskiej piersi Legia (ówczesny CWKS) cynicznie (0:4) podłożyła się na Łazienkowskiej szczecińskiej Pogoni, spychając Cracovię z I do II ligi. Nieżyjący już dziś świetny sprawozdawca sportowy TVP Kraków Andrzej Szeląg opowiadał, że jeżeli owej niedzieli do "Żyda", "Barcelony", "Baru na Stawach", "Trzech rybek" czy "Smakosza" wszedł jakiś niepiłkarski klient, to z tego wściekłego jazgotu mógł zrozumieć tylko tyle, że jakaś "generalska dziwka znów gdzieś dała d...".
Gdy Wojskowy Klub Sportowy Wawel Kraków popełnił straszliwą nieostrożność i zdobył wicemistrzostwo Polski, wyprzedzając m.in. piąty w tabeli Centralny Wojskowy Klub Sportowy (d. Legię) - w następnym sezonie został wycofany z ligi, a większość zawodników przeniesiono do Warszawy.
Prawie wszystkie polskie stadiony nie cierpią Legii. Nie trawią jej za to, co było i za to, co pozostało na Łazienkowskiej z czasów słusznie minionych. Każde zwycięstwo nad stołecznymi rywalami to szczególny, huczny osobliwie w Krakowie, powód do radości miejscowych kibiców. Tak było i niedawno, gdy w ostatnim meczu ligowej kolejki Wisła spuściła Legię po brzytwie. - Legła Warszawa! - ryczały trybuny. - Legła Warszawa! - śpiewał na murawie Patryk Małecki. - Legła Warszawa! - wrzeszczeliśmy silną grupą przed telewizorem, choć akurat ani Wisła, ani Małecki nie byli nigdy bohaterami romansu żadnego z wrzeszczących.
A potem dowiedziałem się, że na zachowanie Małec-kiego "zwróciła uwagę" Komisja Ligi Ekstraklasy SA i że zacni członkowie komisji będą teraz deliberować, czy aby sympatyczny dla obu stron Błoń Małecki kogoś (Warszawy? Legii?) nie obraził...
Niech żyje filozofia Łazienkowskiej! Szlachetni mężowie, okrutnie się cieszę z tego waszego zainteresowania. Po prostu, podobnie jak dobry Wojak Szwejk uwielbiam patrzeć, kiedy ludzie bałwanieją do kwadratu.
LESZEK MAZAN, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?