MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lektury opinii

Redakcja
Pisanie biografii czynnych polityków obarczone jest sporą dozą ryzyka. Nawet przy dzisiejszej sprawności procesu wydawniczego między ukończeniem książki a jej zaistnieniem na rynku mogą (muszą?) zajść wydarzenia w książce z przyczyn oczywistych nieuwzględnione, jednakowoż dla zrozumienia opisywanej postaci niezwykle istotne. To właśnie stało się udziałem Wiktora Świetlika, autora pracy "Bronisław Komorowski. Pierwsza niezależna biografia", do której bohater - zapraszając na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego gen. Wojciecha Jaruzelskiego - dopisał przed paroma dniami nowy, interesujący i ważny rozdział.

Jeżeli nie Bronisław Komorowski, to kto?

Spisaną przez Świetlika biografię trudno uznać za odkrywczą - opisane w niej fakty są z reguły powszechnie znane. Jednak przedstawienie ich w usystematyzowany sposób, uporządkowanie pokazujące ideową (r)ewolucję bohatera, pozwala pełniej zrozumieć osobę tak ważną dla współczesnej historii Polski. I nie tylko ją - także prawa rządzące rządzącą obecnie w sposób niepodzielny partią oraz powody, dla których kształt III/IV RP nie do końca wszystkich zadowala. Zwłaszcza ideowych przeciwników samego Bronisława Komorowskiego.

Bronisław Komorowski to niewątpliwie jeden z bohaterów przedsierpniowej opozycji. Nie pierwszoplanowy, acz imponujący odwagą, konsekwencją i determinacją. Knuć zaczął już w czasach licealnych, związał się z najbardziej radykalnym, niepodległościowym nurtem opozycji. Był przeciwnikiem Okrągłego Stołu, 4 czerwca 1989, w koncesjonowanych wyborach nie głosował, ba, poparł nawet lustrację przeprowadzoną przez Antoniego Macierewicza, swego (nie tylko ideowego) przyjaciela z czasów młodości. Jednocześnie, już w III RP, powoli dawał się wciągać w system budowany na niezdekomunizowanych gruzach dawnej PRL. Zwłaszcza w czasie pełnienia funkcji wiceministra i ministra obronny narodowej, gdy związał się emocjonalnie z ukształtowaną w tamtym systemie generalicją, czego najpełniejszy wyraz dał głosując (jako jedyny poseł PO) przeciw rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych.

W czasach młodości niekonfliktowy, niewdający się w ideowe spory toczone w łonie opozycji, także w kolejnej epoce unikał stawiania spraw na ostrzu noża (jedyny wyjątek to ostentacyjnie manifestowane niechęć i lekceważenie dla PiS). Nigdy na pierwszej linii, z rzadka i niechętnie broniący swych przekonań, zyskał nawet ukute ponoć przez Donalda Tuska miano "polityk typu buu". "Chodzi o to, że wystarczy zrobić »buu« i Bronisław Komorowski ucieka" - pisze Świetlik. Niewykluczone, że pewną rolę w takim ukształtowaniu się konstrukcji psychologicznej Komorowskiego odegrały dawne zaszłości. Obarczony liczną rodziną, przez pewien czas borykający się z problemami natury materialnej, na pierwszym miejscu stawiał sprawę zapewnienia bytu rodzinie, w czym nadmierna zadziorność mogła być przeszkodą.

Zapewne z tych (między innymi) względów Komorowski nigdy nie chciał być liderem. To właśnie pozwoliło mu przetrwać w polityce przez tyle lat, zwłaszcza w PO, z której dążący do jedynowładztwa Tusk kolejno wycinał wszystkich mogących zagrozić jego pozycji. Ale ważną cechą Komorowskiego, którą niewątpliwie należy zapisać mu na plus, jest - zdaniem Świetlika - wierność dawnym przyjaźniom. Wierność okazywana nie tylko możnym tego świata, ale i tym przyjaciołom z młodości, którzy nie do końca odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Bo Bronisław Komorowski, co wprost stwierdza Świetlik, i co można zauważyć nawet nie znając prezydenta osobiście - to po prostu człowiek niezwykle sympatyczny.
Z jednej strony umiejętność zjednywania sobie ludzi, niekonfliktowość, zręczność w poruszaniu się na scenie politycznej. Z drugiej - pewien wręcz koniunkturalizm, ugodowość, brak wyrazistych poglądów, niechęć do podejmowania decyzji. Z trzeciej - cierpliwość widoczna w powolnym a konsekwentnym budowaniu swojej politycznej pozycji. Wreszcie z czwartej - skłonność do drobnych politycznych krętactw, jak choćby to z podpisaniem w czasie pełnienia obowiązków prezydenta ustawy o IPN, wbrew ewidentnej woli zmarłego Lecha Kaczyńskiego ("Gdyby Lech Kaczyński chciał wysłać nowelizację do Trybunału Konstytucyjnego, to by to zrobił" - oświadczył Komorowski, zapominając(?), że ustawa trafiła do prezydenta Kaczyńskiego na dzień przed katastrofą - przypomina Świetlik). To cechy, które - zdaniem biografa - zaprowadziły Bronisława Komorowskiego na szczyt.

I chyba inaczej być nie mogło. Bronisław Komorowski - to już teza niżej podpisanego - nie mógł prezydentem nie zostać. Jeżeli Bronisław Komorowski kogokolwiek mi z tuzów polskiej polityki przypomina, to - przepraszam Pana Prezydenta za to porównanie - Aleksandra Kwaśniewskiego. Który wygrał wybory dwukrotnie, w tym raz w pierwszej turze, a przez wiele lat osiągał gigantyczne poparcie w sondażach.

Może po prostu Polacy - en masse - takiego właśnie prezydenta potrzebują?

Włodzimierz Jurasz

Wiktor Świetlik "Bronisław Komorowski. Pierwsza niezależna biografia", The Facto, Warszawa 2010, 270 str.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski