Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lepiej, ale nie na tyle, żeby punktować

ZAB
MTS Chrzanów przegrał wyjazdowe spotkanie z Gwardią Opole 20-29 (8-10) i na dobre "zakotwiczył" na dnie tabeli I ligi piłkarzy ręcznych.

I LIGA PIŁKARZY RĘCZNYCH. Trzeci mecz i trzecia porażka MTS Chrzanów, tym razem w Opolu z miejscową Gwardią

Chrzanowianie jechali do Opola z mocnym postanowieniem przełamania pasma porażek. - Byliśmy tego bardzo blisko - uważa Piotr Dudek, kierownik drużyny MTS. - Końcowy wynik nie oddaje do końca tego, co działo się na parkiecie. Zagraliśmy najlepsze spotkanie, ale znowu przegraliśmy. Jednak w Opolu można było dostrzec symptomy poprawy naszej gry. Nie było już tylu prostych strat piłki, jak to było choćby podczas inauguracji sezonu. Tym razem zabrakło nam jeszcze szczęścia w zdobyciu punktu, ale z każdym meczem powinno być lepiej. Taką mam nadzieję.

Początek był nerwowy w wykonaniu obu ekip. - Owszem, opolanie uciekli nam w pierwszej połowie na kilka goli, a wiadomo, jak trudno się goni wynik, kiedy stres wymusza błędy, ale potem udało nam się do nich zbliżyć na dwa gole, a zaraz po przerwie złapać kontakt na 9-10 - przypomina chrzanowski kierownik. - Mieliśmy kilka kontr, żeby odwrócić losy meczu, ale opolanie mieli oparcie w bramkarzu, mającym przecież za sobą staż w ekstraklasie. Wyglądało to tak, jakby czekał na piłkę w tym rogu bramki, w który zmierzała. Miał też trochę szczęścia, bo dwa razy w sukurs przyszedł mu słupek. W końcu opolanie uciekli nam na osiem goli, na niespełna kilka minut przed końcem, więc wtedy już wiedzieliśmy, że tego meczu nawet nie zremisujemy.

Z czasem trener dał szansę pokazania się młodzieży. Wśród niej z dobrej strony pokazał się Kamil Kirsz, który rzucił trzy gole, wypracowując sobie pozycje rzutowe. - W końcówce do walki na parkiet włączył się trener Rafał Bugajski, ale zarobił czerwoną kartkę za faul taktyczny - tłumaczy Piotr Dudek. - Nie było to nic groźnego, a po meczu faulowany opolanin przyznał się, że naciągnął arbitrów, ale trzeba przyznać, że z boku wyglądało to tak, jakby nasz trener rzeczywiście powstrzymał przeciwnika. Jeśli jednak sędzia pokazał już czerwoną kartkę, to nie mógł się potem z tej decyzji wycofać. Nie będzie miała ona jednak żadnych konsekwencji w kolejnym meczu, który przyjdzie nam zagrać we własnej hali z Olimpią Piekary Śląskie.

Mecz nie był brutalny, bowiem opolanie tylko dwukrotnie odwiedzali ławkę kar przy trzech wykluczeniach chrzanowian.

(ZAB)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski