MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lepiej mądrze stać, niż głupio biegać

Tomasz Bochenek
W trenerskim debiucie Księżyca Michałowianka ograła 4:0 Jurę Łobzów
W trenerskim debiucie Księżyca Michałowianka ograła 4:0 Jurę Łobzów FOT. ANDRZEJ WIŚNIEWSKI
Sylwetka. Z grą w piłkę skończył po rundzie jesiennej, spędzonej w Górniku Wieliczka. 20 kwietnia stał się czterdziestolatkiem, a kilka dni potem wkroczył na nową piłkarską ścieżkę. Tomasz Księżyc jest teraz trenerem – występującej w klasie okręgowej drużyny Michałowianki.

– Nawet gdybym dostał ofertę z wyższej ligi, to priorytetem pozostanie dla mnie praca w szkole, która daje mi stabilizację – nie ukrywa nauczyciel wf i wychowawca klasy piątej w szkole podstawowej w Bęble. Pracuje tam od trzech lat, w międzyczasie ukończył studia magisterskie na Wszechnicy Świętokrzyskiej.

– Jako młody chłopak nie widziałem świata poza piłką. Po „podstawówce” poszedłem do szkoły poligraficznej. Maturę zdawałem po przerwie, mając dwadzieścia parę lat. Do zdobycia wykształcenia zmusiła mnie żona. I dobrze zrobiła – śmieje się Księżyc.

Żona, czyli Monika z domu Wieczorek, to była piłkarka ręczna Cra­covii. Księży­cowie mają dwoje dzieci – 7,5-letnie bliźnięta Julkę i Kubę. Dla nich sportem pierwszego wyboru było judo, jednak Kuba kazał się już zapisać na piłkę nożną i od kilku tygodni trenuje w Bro­nowiance.

Rodzina mieszka w Giebuł­towie – leżącym w tej samej gminie (Wielka Wieś) co szkoła Tomasza. – Przez 28 lat mieszkałem w bloku na ósmym piętrze i nie wyobrażałem sobie życia na wsi. Zmieniłem zdanie. Mamy spokój, ciszę, doceniam to – przyznaje były piłkarz.

W Krakowie mieszkał w połowie drogi między stadionami Wisły i Wawelu. Jako chłopiec wybrał ten drugi klub. – Poszliśmy zapisać się z kolegami z klasy, chyba w czwórkę. Pamiętam, że w grupie, która już w Wawelu wtedy trenowała, był rok starszy ode mnie Piotrek Bania – wspomina Księżyc.

Obaj doszli do ekstraklasy. Piłkarz zwany „Słońcem”, „Słoneczkiem” czy „Księżolem” (tak ochrzcił go trener Marek Motyka) swój futbolowy szczyt osiągnął w Szcza­kowiance. Wystąpił (w sezonie 2002/03) w 16 eks­traklasowych meczach, strzelił dwa gole. – Z rzutów karnych, jednego z nich na Legii przy pus­tych trybunach. Piłka przetoczyła się bramkarzowi pod pachą – mruga okiem 40-latek.

Z dystansem podchodzi do całej swojej kariery: – Wychodziłem z założenia, że lepiej mądrze stać, niż głupio biegać.

Takie podejście przynosiło jednak dobre efekty, bo Księżyc przez większość kariery był środkowym obrońcą. Ale nietuzinkowym: strzelił przecież dużo pięknych bramek.

– Kilka meczów w życiu na pewno zapadło mi w pamięć. W Wawelu – debiut w dawnej trzeciej lidze, miałem 17 lat, zremisowaliśmy 1:1 z Tarnovią – opowiada Tomasz Księżyc. – W Cracovii w meczu z Lewar­tem Lubartów zdobyłem trzy bramki: pierwszą z 30 metrów, drugą z 35, a trzecią z 40. Gdy grałem w Podbeskidziu, udało mi się strzelić dwa gole z 40 met­rów w meczu z Bełchatowem. Fajny okres miałem w Hutniku, gdy jako stoper zdobyłem osiem bramek w sezonie... Dostałem wówczas kilka ofert od klubów w Polsce. Jestem jednak domatorem, zdecydowałem się na Szcza­ko­wiankę. Z ekstraklasy dobrze pamiętam mecz z Wisłą. Przyjechała do Jaworzna w mocnym składzie, ale zremisowaliśmy 1:1.

Jeszcze rok temu Księżyc był wiodącą postacią II-ligowej Puszczy Niepołomice. Wywalczył z nią awans, zaproponowano mu dalszą grę. Mimo to powiedział „dość”. – W ubiegłym sezonie pracowałem w szkole do szesnastej, potem pędziłem na trening. Czułem się już zmęczony takim życiem – mówi, po czym dodaje: – Może nieskromnie to zabrzmi, ale nikt mnie nigdy z klubów nie wyrzucał. Odchodziłem sam, zazwyczaj, gdy dostawałem lepsze propozycje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski