MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lewandowski: do zobaczenia w Anglii?

Redakcja
ZDANIEM NAPASTNIKA. Po meczu bramkarz Petr Cech podszedł do Roberta Lewandowskiego i próbował go pocieszać. Co mówił? - Powiedział kilka słów, ale zostawię je dla siebie - stwierdził polski napastnik. "Do zobaczenia w Premier League"? - Są jeszcze jakieś pytania...

W taki sposób Lewandowski rozstał się w sobotę z dziennikarzami. To wtedy, jedyny raz w ciągu kilku minut, gdy odpowiadał na pytania, na ustach najlepszego polskiego napastnika pojawił się uśmiech. Na krótko. Wszyscy mieli świadomość, że te mistrzostwa nie tak miały wyglądać; że zaledwie jeden gol strzelony w inauguracyjnym spotkaniu z Grecją to zdecydowanie za mało jak na rozbudzone znakomitym sezonem oczekiwania 38 milionów Polaków.

Przytłoczony tym, Lewandowski długo nie mógł dojść do siebie. Wydawało się, jakby żył w swoim świecie, w którym chce dać rodakom odrobinę radości, ale jednocześnie - zbyt osamotniony - nie jest w stanie nic zdziałać.

Po spotkaniu otwarcie przyznawał, że był tak skupiony na własnej grze, iż w przerwie nie dotarła do niego informacja o prowadzeniu Greków z Rosjanami. - Nawet jeśli trener o tym mówił, nie słyszałem tego. Nie wiem też, w którym momencie zszedł z boiska Eugen Polanski.

To już kolejny mecz, w którym najlepszy zawodnik Bundesligi nie miał w kadrze odpowiedniego wsparcia. Odcięty od podań, musiał walczyć z kilkoma rywalami.

- Nie jest łatwo, jak się tak gra - mówi wprost Lewandowski. - Taką jednak przyjęliśmy taktykę. Próbowaliśmy atakować. Problem w tym, że przegraliśmy, a ja nie jestem w stanie powiedzieć już teraz co zawiniło. Mieliśmy przecież kilka sytuacji. Gdyby było więcej spokoju, mecz mógłby ułożyć się zupełnie inaczej.

Te "kilka sytuacji" to przede wszystkim niewykorzystana okazja z początku meczu. Po przejęciu piłki przed polem karnym Czechów, Kuba Błaszczykowski idealnie w tempo podał do swojego partnera z Borussii, a ten - mając przed sobą jedynie Petra Cecha - strzelił obok słupka.

- Uderzałem lewą nogą, z którą miałem przed meczem trochę problemów. Jakich? Teraz to już jest nieważne. Nie wykorzystaliśmy przewagi z pierwszych minut meczu, więc możemy mieć pretensje tylko do siebie.

Przełomowy moment spotkania? Być może. Bo na więcej groźnych akcji rywale nie pozwolili naszej trójce z Dortmundu. Łukasz Piszczek został wręcz całkowicie odcięty po prawej stronie z gry w ofensywie, a w obronie często miał problemy z upilnowaniem zwrotnego Vaclava Pilara.

Jak tłumaczy to Lewandowski? - Rywale na pewno nas rozpracowywali. A my nie mieliśmy pomysłu, jak rozgrywać piłkę. Przede wszystkim w trudnym momentach zabrakło tego, czym imponowaliśmy w klubie - dobrej, skutecznej gry. Tego, co zawsze próbujemy robić na boisku.

Smuda, zdaniem najlepszego napastnika, nie zostawia jednak po sobie spalonej ziemi. - Zaczynając turniej, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. I jakkolwiek to dzisiaj zabrzmi, nie byliśmy faworytem w żadnym meczu. Myślę jednak, że zawsze dawaliśmy z siebie wszystko. Okazało się, że piłka jest czasem bardzo brutalna. Ale kolejnych eliminacji do mistrzostw świata na pewno nie zaczniemy od zera. To jest młoda drużyna, która jeszcze ma szansę pokazać na co ją stać.

(RP), Wrocław

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski