Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Licytacja niepewności

Barbara Ciryt
Przed pięcioma laty we wszystkich stawach była woda, a w niej pstrągi i karpi
Przed pięcioma laty we wszystkich stawach była woda, a w niej pstrągi i karpi Barbara Ciryt
Dubie. Pstrągarnia założona przez Potockich została sprzedana. Mieszkańcy liczą, że obiekt odzyska blask. Hodowlę ryb zakończono trzy lata temu. Majątkiem zarządzał likwidator, ale nie wziął pod uwagę, że pojawi się spadkobierczyni, która chce odzyskać dobra. Problem narasta.

Pstrągarnią w Dubiu od kilku lat zarządzał likwidator. Po pierwszej nieudanej próbie sprzedaży doszło do drugiej. Licytację we wrześniu organizował komornik pod nadzorem Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy. Podczas tej sprzedaży pojawiły się wątpliwości. Przed rozpoczęciem pojawiła się Alicja Lewalski. - Jestem spadkobierczynią tego majątku - twierdzi. Poinformowała o tym sędziego, komornika i oferentów przystępujących do licytacji. Rozprawa odbyła się i zakończyła sprzedażą.

„Mam bezradnie patrzeć?”

Alicja Lewalski ubolewa, że ani syndyk ani organizatorzy przetargu nie wzięli pod uwagę jej roszczeń. Złożyła odwołanie. - Jeszcze przed licytacją zostałam poproszona do sali rozpraw, sędzia zapytał, czy jestem wpisana w księgach wieczystych - opowiada. - Nie jestem wpisana, bo majątek w Dubiu został zabrany rodzinie mojego męża na mocy Dekretu o reformie rolnej z 1944 roku. Prywatne niegdyś dobra przejął Skarb Państwa i wydzierżawił gospodarstwu hodowli ryb - mówi.

Zaznacza, że 17 lipca 2014 roku złożyła do wojewody małopolskiego wniosek o przyznanie praw do zagarniętego kiedyś majątku. Wniosek nie został jeszcze rozpatrzony. - Mam bezradnie patrzeć na obrót majątkiem należącym do mojego męża Karola Lewalski? - pyta. Uważa, że powinna być informowana o sprzedaży tego majątku.

Nowy nabywca jest zaskoczony pojawieniem się osoby, która rości sobie prawa do pstrągarni i nie chce rozmawiać o zakupie, ani planach związanych z tym miejscem.

Pstrągarnia „Rózin” w Dubiu powstała na zlecenie hrabiów Potockich w 1850 r. Założycielem był dr Jan Radziwoński. Mieszkańcy opowiadają, że nazwa pochodzi od imienia wnuczki Potockich. Była pierwszą w Polsce, a nawet w Europie Środkowej. Wydajne źródła zapewniały wodę dla kilku stawów. Alicja Lewalski twierdzi, że te dobra razem z majątkiem w Pisarach i Żarach okupił od Potockich, ojciec jej zmarłego męża Karola Lewalski.

Po reformie rolnej obiekt w Dubiu stał się własnością Skarbu Państwa. Zarządzała nim Agencja Nieruchomości Rolnych i wydzierżawiła Przedsiębiorstwu Produkcji i Hodowli Ryb Słodkowodnych. Źródlana woda była idealna do hodowli pstrągów i karpi.

Z początkiem 2012 r. postawiono pstrągarnię w stan likwidacji. Jak mówił nam przed trzema laty likwidator pstrągarni Kazimierz Goszczyńki, hodowle ryb w Polsce działały dzięki dotacjom z Unii, potem zaczęły upadać. Z hodowli i sprzedaży nie sposób było się utrzymać. Pojawiły się kłopoty, bo ryby chorowały po karmach sprowadzanych z Izraela. Sprawdzały się w tamtych warunkach, a u nas przy niskich temperaturach w karmie wytrącały się związki, które powodowały choroby i śnięcie ryb.

Majątek wyceniony na 800 tys.

W końcu pstrągarnia poszła pod młotek. Pierwsza próba sprzedaży była w 2012 roku. Wtedy wyceniono majątek w Dubiu na 800 tys. zł. Do sprzedaży nie doszło. - Z czasem wszystko popadało w ruinę. Woda została tylko w stawach, w których bezpośrednio napływa ze źródeł. Całość zarosła. Budynek niszczeje - ubolewa Alicja Lewalski. - Od czasu pierwszej wyceny wartość tych dóbr spadła. Ostatnio wyceniono ją na 400 tys. zł, a sprzedano za ponad 600 - mówi.

Komornik, który zajmował się sprawą licytacji nie chce rozmawiać. Natomiast Sławomir Szynalik, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Krakowie wyjaśnia, że komornik bierze pod uwagę wpisy w księgach wieczystych. - Jest tam wpisana spółka, z udziałem Skarbu Państwa i to było istotne w tej sprawie. Na licytację przyszła osoba przedstawiająca się jako spadkobierca, ale nie miała dokumentów, które by to uzasadniały. Nie złożyła także skargi w trakcie licytacji - wyjaśnia rzecznik.

Alicja Lewalski mówi, że złożyła skargę po zakończeniu tej rozprawy. Jednak to dla sądu istotna różnica. Rzecznik Izby Komorniczej zaznacza, że postępowanie było przeprowadzone prawidłowo. A ewentualni spadkobiercy w takich sytuacjach mogą się starać o rekompensaty od Skarbu Państwa.

Żal było patrzeć, jak wszystko niszczało

Wiadomość o sprzedaży pstrągarni ucieszyła mieszkańców Dubia. - Może znów otworzą hodowle ryb - mówią. Sołtys wioski Zbigniew Wasik z nadzieją liczy, że obiekt ożyje. - Nie wiem czy należał się spadkobiercom, czy nie. Uważam, że pstrągarnia w rękach prywatnych ma szansę tutaj funkcjonować. Żal nam było patrzeć jak wszystko niszczało - zaznacza. Wskazuje, że teraz wejścia na teren pstrągarni bronią żelazne bramy i kłódki. - Mam nadzieję, że zostaną otwarte, a stawy zapełnią się rybami - mówi.

Na zagospodarowaniu tego miejsca zależało też Wacławowi Gregorczykowi, burmistrzowi Krzeszowic. - Jako samorząd nie mieliśmy wpływu na to co działo się z pstrągarnią. Gmina nie zamierzała tego kupić. Tylko żal mi było, że piękne rekreacyjne miejsce stało zaniedbane. Mam nadzieję, że nowy nabywca odnowi tu pierwotną działalność - mówi burmistrz Gregorczyk.

Zaznacza, że o istnieniu spadkobierców nie wiedział i podobnie jak rzecznik Izby Komorniczej twierdzi, że w takich sytuacjach najlepiej ubiegać się o odszkodowanie od Skarbu Państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski