MKTG SR - pasek na kartach artykułów

List do cesarza Szy Huang-ti

Redakcja
Nasze biblioteki umierają. Na boku, powoli, cicho, niezauważalnie. A oficjalne chóry władzy pieją radosne pieśni o jasnym jutrze bibliotek, wstawionych w nowoczesne struktury finansowania. Tak jest.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Między jutrzejszym trupem a krzywym uśmieszkiem, co nim już dziś pacykuje się oblicze zdychającego, nie ma u nas przepaści. Tak jest, tak było, będzie tak. Żyję w plemieniu, którego gesty w porównaniu z twoim sprzed tysiącleci są jak niesmaczne tiki garbatych karłów. Żałość, bieda, parciany spryt badylarza na świńskim targu pod Łomżą w epoce wczesnego Gierka. To się nie zmieni. Dlatego coraz częściej myślę o tobie, Cesarzu.

Żyłeś w czasach wojen Hannibala, królowałeś na ziemi Ts'in, podporządkowałeś swej władzy Sześć Królestw. To dużo. Dla garbatych karłów - osiągnięcia niewyobrażalne. Lecz dla Ciebie było to za mało. Uczyniłeś więc dwa gesty ostateczne, o których naprawdę mądrzy ludzie mówią, że były jednym w istocie. Nakazałeś budowę niemal nieskończonego chińskiego muru i wydałeś rozkaz spalenia wszystkich książek, które powstały przed tobą. I tak się stało.

Kronikarze milczą o twym krzywym uśmieszku, milczą, bo czyniąc gest podwójny - nie uśmiechałeś się krzywo. Nie uśmiechałeś się w ogóle. Nie nuciłeś publicznie pieśni krzepiących dusze twych podwładnych, nie zwoływałeś konferencji prasowych, by cedzić dyrdymały o "nowym otwarciu", "prawach wolnego rynku" i "rachunku ekonomicznym", nie udzielałeś wywiadów, w których dukałeś oświadczenie w sprawie konieczności uruchomienia "nowych struktur finansowania" bibliotek, gdyż w ostateczności "nowe struktury finansowania" - ocalą biblioteki. Nie nuciłeś, gdyż gardziłeś śpiewem fałszywym. Nie bredziłeś, bo pacykujący oblicze jutrzejszego trupa język ludzi małych - nie był ci dostępny. Bez zbędnego słowa powołałeś do istnienia niemal nieskończoną ścianę, przeciwstawiającą się barbarzyńcom. Bez zbędnych uśmieszków wznieciłeś nieogarnione płomienie, które obracając książki w popiół - zniosły historię, czyli przeszłość, zdławiły całą pamięć twojego plemienia, pamięć o trzech tysiącach lat istnienia Chin przed tobą.

Myślę o monstrualnej ciszy twego gestu, o twym porażającym, hipnotycznym braku litości, który być może brać trzeba za ostateczną formę uczciwości. Myślę i słucham naszych polskich szczurzych pisków o losie bibliotek. Protesty! Petycje! Dziennikarskie dłubaniny! Jedni syczą: łączenie bibliotek publicznych z innymi instytucjami miejskimi, dzielnicowymi, gminnymi, to skandal, bo proceder ten nieuchronnie kończy się likwidacją bibliotek! Krzywe uśmieszki drugich uspokajają: specjalne zabezpieczenia nie pozwolą na to! A właśnie że pozwolą! A właśnie że nie pozwolą! Tak! Nie! Tak! Nie!... Szkoda tę marność referować dalej, drogi Szy Huang-ti. Ot, idą skargi, kwitną groźby strajków, urzędnicy i bibliotekarze - zbroją się. A wszystko to jakieś miałkie, głupawe i uparte. Szczurze.

Czas zaś płynie, Pierwszy Cesarzu. Na kanwie tych gierek słownych badylarza na świńskim targu pod Łomżą w epoce wczesnego Gierka - w ostatnich 15 latach zdechło w Polsce bibliotek z grubsza 1800! Na boku, powoli, cicho, niezauważalnie. W imię świetlanej przyszłości bibliotek. Wedle reguł starej zabawy obywateli, co udając Greka, robią z tata wariata, zabawy polegającej na podrzucaniu bliźniemu jaja cuchnącego, zwłaszcza finansowo.

Typowo polskie mopsowanie mentalne. Pomijam moc argumentów obu piszczących na siebie stronnictw. Pomijam nawet rachunki, choć, jak czytam, że w Seattle w jednym roku wydano na 22 biblioteki miejskie 196 mln dolarów, a u nas, na wszystkie biblioteki w kraju, 28,5 miliona złotych - to bawi mnie to setnie. Chodzi mi tylko o żenującą małość mopsowania. O ten sam siebie podniecający do boju polski teatrzyk litego wstydu, z którego zostanie - nic. Jak zwykle.

Zostawmy racjonalne przyczyny twego gestu. Mądrzy mówią pięknie, że murem w przestrzeni i pożarem w czasie, a raczej pożarem czasu, pragnąłeś powstrzymać śmierć. Czy tak? Po tysiącach lat od podpalenia - twoje bolesne ognisko opiewa Jorge Luis Borges. Twą niemal nieskończoną ścianę do dziś widać z kosmosu. I tak już zostanie. Pozdrawiam. Polak mały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski