MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lotnicy, którzy zginęli nad Ostrowem, mają swój pomnik

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Pomnik stanął w centrum Ostrowa
Pomnik stanął w centrum Ostrowa Aleksander Gąciarz
W Ostrowie koło Proszowic został w niedzielę odsłonięty pomnik, poświęcony siedmiu lotnikom Południowoafrykańskich Sił Powietrznych (SAAF), którzy w nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 roku zginęli w efekcie zestrzelenia bombowca liberator przez niemiecki myśliwiec. Załoga bombowca leciała z Włoch w rejon Puszczy Kampinoskiej, niosąc pomoc powstańcom warszawskim. Z jej składu uratował się tylko drugi pilot, który dzięki pomocy okolicznych mieszkańców przeżył wojnę.

Odsłonięty w niedzielę pomnik ma formę tablicy wysokiej na 3,75 metra i szerokiej na 4,75 m. Została w nim wycięta sylwetka samolotu oraz umieszczono napisy przypominające, co stało się w sierpniu 1944 roku nad Ostrowem i kto poległ w katastrofie. Stanął na gminnej działce w centrum wsi. Za jego powstanie odpowiadał powołany w listopadzie ubiegłego roku społeczny komitet budowy, złożony głównie z mieszkańców Ostrowa. Pomysłodawcą budowy był nauczyciel i radny powiatowy Andrzej Olender. Koncepcję opracował historyk Dominik Kościelny, a wykonawcą była Elektrotermia z Niepołomic. Koszty wykonania monumentu wyniosły ponad 56 tysięcy, a lista ofiarodawców, którzy się na to złożyli, również została na pomniku umieszczona.

- Blacha, z której został wykonany, koroduje wraz z wiekiem, co powoduje zmianę koloru. Dlatego nasz pomnik będzie się zmieniał od jasnobrązowego, rdzawego, do ciemnobrązowego. Ten proces będzie trwał kilka lat – mówi przewodniczący społecznego komitetu, a zarazem sołtys i radny Ostrowa Ireneusz Świeca.

Uroczystość odsłonięcia pomnika, mimo kapryśnej pogody, miała dużą rangę. Wzięli w niej udział m. in. Ambasador RPA w Polsce Nomvula Mngomezulu, brytyjski attache obrony Chris Brown, wojewoda Krzysztof Klęczar, czy zastępca szefa sztabu 2. Korpusu Polskiego gen. bryg. Piotr Waniek. Była Kompania Honorowa 2. Korpusu, Orkiestra Wojska Polskiego z Krakowa, a pomnik poświęci bp. Andrzej Kaleta. W uroczystości wzięli również udział przedstawiciele rodzin poległych lotników.

- Nie ma takich słów, które opisałyby naszą wdzięczność i naszą radość z tego wydarzenia – mówi Jennie Watosn, bratanica poległego w Ostrowie strzelca pokładowego Thomasa Watsona. Jej brat, Ian Watson, dodaje: - To niesamowite, że tak wiele osób tutaj interesuje się historią i wie, co wydarzyło się tu 80 lat temu.

Burmistrz Proszowic Grzegorz Cichy zaznacza, że ta pamięć przetrwała właśnie dzięki okolicznym mieszkańcom.

- W czasach komunizmu pamięć o poległych lotnikach miała być zapomniana. Oni pochodzili z Afryki Południowej, latali z włoskiej Foggi, niosąc pomoc powstańcom, a za Wisłą stała przecież Armia Czerwona. Ale pamięć przetrwała i już w 1992 roku odsłonięto tablicę pamiątkową na ścianie szkoły – przypomina.

Odsłonięciu pomnika towarzyszyła promocja książki „Zestrzeleni nad Ostrowem” Wojciecha Krajewskiego, w której bardzo szczegółowo opisał samą katastrofę, jej tło historyczne oraz losy jedynego uratowanego członka załogi liberatora Jannie Groenevolda. Lektura książki przekonuje, że loty nad walczącą Warszawę były misjami nieomal samobójczymi. Brali w nich udział wyłącznie ochotnicy, a cała operacja została przerwana właśnie z powodu ogromnych strat.

- Do tej historii już z chyba nic nie można dodać. Nie ma więcej świadków, nikt już więcej do tej historii nie dopowie. Niemal wszyscy, którzy udzielali mi informacji już nie żyją. Można ewentualnie badać, czy coś jeszcze zostało w ziemi zostało. Może jakieś skrawki metalu jeszcze można by odnaleźć. Byłaby to na pewno ciekawa pamiątka – mówi Wojciech Krajewski.

Jedną z takich pamiątek - i to bardzo okazałą - przekazali w niedzielę Wiesław i Wiesława Serwowie, mieszkający w domu obok działki, na której stanął pomnik. To fragment śmigła zestrzelonego liberatora, które prawdopodobnie przyniósł do domu po katastrofie dziadek Wiesława Serwy.

- Gdy w domu zaczął pękać fundament, zaczęliśmy sprawdzać, co się dzieje. Gdy odkopaliśmy fundament, zauważyliśmy kawałek metalu. Potem okazało się okazało się, że to śmigło z samolotu. Gdy w latach 50. budowano dom, zostało użyte jako dodatkowe zbrojenie. U mnie przeleżało około 30 lat. Miałem ofertę, żeby je sprzedać, ale uznałem, że nie wolno. Dlatego przekazałem go szkole – mówi Wiesław Serwa.

- To śmigło to jest kawał historii. Tak dużego fragmentu samolotu jeszcze nie mieliśmy i będzie to doskonałe uzupełnienie naszej wystawy szkolne - przekonuje Andrzej Olender.

Przy okazji święta Odznaczenia Honorowe 75. rocznicy powołania Zrzeszenia WiN odebrali dyrektor Anna Kotyza w imieniu społeczności Szkoły Podstawowej im. Lotników Alianckich w Ostrowie oraz Dominik Kościelny.

Eurowybory 2024. Najważniejsze "jedynki" na listach

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski