Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lud już nie ufa igrzyskom

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Gdy krakowianie zagłosowali przeciw igrzyskom, zaczęło się szukanie winnych. A to posłanka – sportsmenka, która wydatków nie liczyła, bo kalkulatora nie miała, a to dziennikarze niechętni, a to mieszkańców złość na rząd, który – jak twierdzą perfidne media – Krakowa nie lubi.

Ale nie tylko Kraków nie życzy sobie „święta sportu”. Widzimy, jak mundialowi towarzyszą strajki, protesty i zgryzota. Brazylijczycy są wściekli na towarzyszącą mundialowi korupcję i gigantyczne wydatki. A przecież w Ameryce Południowej piłka nożna jest wszystkim: mitem, zachwytem i pociechą. I emocje piłkarskie nawet wojny wywoływały.

Co się zatem dzieje? Stawiam tezę, że rozmaite „święta sportu” skompromitowali działacze: wszelakie FIFA, MKOI, UEFA i inne komitety. To oni uwłaszczyli się na ludzkich marzeniach o szlachetnej rywalizacji. I robią nas w konia. Sport stał się bezwzględną korporacją do zarabiania gigantycznych pieniędzy. Haracz płacić muszą wszyscy: za transmisje, korzystanie z logo, za reklamy… Płynie Niagara dolarów, a towarzyszy im potężna władza.

Budowa stadionów, które potem trzeba utrzymywać z publicznego grosza? A jakże! Rozgrywki przy 50-stopniowych upałach? Proszę bardzo, tylko płaćcie! Miliony dolarów łapówek. Trwa śledztwo w sprawie przyznania mundialu Rosji i Katarowi, ale – uwaga – to wewnętrzne śledztwo FIFA, a nie prokuratury! Dlaczego? Bo FIFA robi, co chce. To politycy kolędują u „sportowców”, nie odwrotnie.

U nas też. Każdy się boi. Nikt nie sprawdza, czy opłaca się skórka za wyprawkę. Policzmy pieniądze wydane na ochronę policyjną meczy. Policzmy, ile kosztują wyjazdy setek działaczy na kolejne „święta sportu”. Przyjrzyjmy się, jak się kręci ta dziwna mechanika. 30 lat temu Michel Platini (dziś szef UEFA) był znakomitym piłkarzem i zarabiał milion franków rocznie, czyli tyle co 16 przeciętnych Francuzów.

Dziś inny piłkarz, Blaise Matuidi, dostaje rocznie 16 300 000 dolarów, czyli 390 lat pracy przeciętnego Francuza. Trzeba ośmiu żyć, żeby taką sumę zarobić. I to wcale nie jest żaden rekord. Słynny Messi zarabia równowartość 5000 średnich pensji w Argentynie, skąd pochodzi. Nieźle, prawda? 416 lat pracy.

I żeby było jasne! Nie żałuję im i nie zazdroszczę. Są świetni. Ale coraz więcej ludzi stwierdza, że to wszystko staje się zaprzeczeniem idei sportu. Nie chodzi o to, aby talenty wpychać na pensję minimalną, bo to się źle kończy. Ani o to, by koszt wspólnego świętowania przeliczać na ilość miejsc w hospicjach, bo bez poczucia wspólnoty hospicjów nie będzie. Ale, do licha, granice zostały już dawno przekroczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski