Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludożerca z Krakowa. Nazista, który mordował i palił kobiety

Marcin Banasik
Zdjęcia Franza Thama i Anny Motak znajdują się w archiwum Zakładu Medycyny sądowej w Krakowie
Zdjęcia Franza Thama i Anny Motak znajdują się w archiwum Zakładu Medycyny sądowej w Krakowie reprodukcje Andrzej Banaś
W 1943 roku niemiecki sąd skazał Franza Thama i jego kochankę Annę Motak na śmierć za zamordowanie i poćwiartowanie dwóch Polek. Historia zwyrodniałego nazisty szybko jednak stała się legendą wampira, który pił krew dzieci, a chleb smarował smalcem wytopionym ze swych ofiar.

Na początku 1943 roku Kraków obiegła plotka, że „na Tandecie”, czyli największym w mieście targowisku, sprzedawane są wędliny sporządzane z ludzkiego mięsa. Pojawiła się nawet informacja, że za tym procederem stoją Niemcy mieszkający na Osiedlu Oficerskim. Sprawą zajęła się niemiecka policja. Bez rezultatów. Większość mieszkańców Krakowa uznała te doniesienia za wymysł chorej wyobraźni. Do czasu...

Latem tego samego roku na policję zgłosiło się dwoje mieszkańców Krakowa. To, o czym opowiedzieli, zmroziło krew w żyłach policjantów. W Archiwum Narodowym w Krakowie znajdują się protokoły przesłuchań tych osób. Janina Latosińska zeznała, że jej znajoma, Anna Motak zdradziła jej okrutną tajemnicę. Miała ona dostarczać swojemu kochankowi Franzowi Thamowi, członkowi NSDAP, młode dziewczyny, które później truł i dusił za pomocą sznura. „Następnie odcinał ofierze piersi, wątrobę smażył (…) ofiarę tłustą topił. Tłuszcz z tej ofiary wlewał w słoje i jadł z chlebem” – zeznawała 2 czerwca 1943 roku Janina Latosińska. Kobieta skupowała od Anny Motak ubrania ofiar Thama. Z powierzonej sobie tajemnicy zwierzyła się Klemensowi Bogdanowiczowi, z którym, po kilku dniach, poszła na policję.

Według ich zeznań nazista wraz z kochanką mieli mordować polskie kobiety, a ich porąbane ciała spalać w domowym piecu. Rewizja przeprowadzona w mieszkaniu przy ulicy Kieleckiej ujawniła makabryczną prawdę. Na miejscu znaleziono liczne szczątki ludzkie. Tham oraz Motak zostali aresztowani.

Sprawę ludożercy z Krakowa prowadził niemiecki sąd specjalny. Akta z procesu zniknęły pod koniec wojny. Wskutek zeznań samych oskarżonych, świadków, którzy zgłosili się na proces oraz zgromadzonych dowodów, 2 sierpnia 1943 roku sąd skazał Franza Thama oraz Annę Motak na karę śmierci. Dwa dni później mordercy zostali rozstrzelani w więzieniu Świętego Michała przy ulicy Senackiej.

Londyńska depesza

Na ślad makabrycznej historii o Niemcu, który robił kiełbasy z polskich kobiet, natrafił Wojciech Konigsberg, historyk specjalizujący się w dziejach Armii Krajowej.

– Podczas przeglądania depesz do polskiego rządu na uchodźstwie w Londynie znalazłem informację z 20 sierpnia 1943 r. o tym, że w Krakowie odkryto jatkę z ludzkim mięsem prowadzoną przy ul. Kieleckiej 8 – opowiada historyk. W depeszy, która obecnie znajduje się w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, czytamy, że podczas „śledztwa wykryto 38 morderstw. (Franz Tham) fabrykował wędliny i wysyłał do Rzeszy. Niemiecki sąd specjalny skazał go na śmierć 2 lipca. Wiadomość pewna od Niemców, znana dziś w całym Generalnym Gubernatorstwie.”

Wojciech Konigsberg odnalazł dwa artykuły z „Dziennika Polskiego” z 1945 roku, opisujące zbrodnie Niemca i jego kochanki. W informacji z 26 maja czytamy „Na rozprawie, która odbyła się 2 sierpnia 1943 roku przed sądem specjalnym, morderca zachował się z tupetem, opisując szczegóły swych zbrodni, prosząc po wyroku skazującym go na śmierć, aby go uduszono, bo chciał stwierdzić, jaka to przyjemność”.

Z kolei z tekstu, który ukazał się tydzień później, dowiadujemy się, w jaki sposób doszło do odkrycia zbrodni przy ul. Kieleckiej. „Latosińska opowiadała, że pewnego razu, gdy była u Motakówny i chciała zapalić w piecu, Motakówna odsunęła ją, bo ujrzała w środku pieca paczkę z papierem nadpalonym i jak później Latosińskiej przyznała, była to głowa jednej z ofiar” – donosił 69 lat temu „DzP”.

Historyk dotarł również do pracy „Okupacja Krakowa 1939–1945 w protokołach sekcyjnych” autorstwa dr. Tomasza Konopki, Pawła Kwaska i Macieja Bochenka, w której czytamy, że „w Krakowie pamięta się tę historię do dziś. (...) Analizując sprawę okiem medyka sądowego, przypuszczać należy, że Tham był seryjnym zabójcą na tle seksualnym. Rozkawałkowywanie zwłok i palenie ich w piecu jest spotykane w innych tego typu przypadkach. Natomiast wytwarzanie z ofiar wędlin to już typowa urban legend, współczesny mit, a historia nieprawdziwa, choć pozornie realna, żyjąca dzięki swej szokującej treści.”
– Ponurą legendę zapoczątkował narzucony przez władze niemieckie administrator krakowskiego Zakładu Medycyny Sądowej z lat II wojny światowej – dr Werner Beck, który wcześniej pracował we Wrocławiu – wyjaśnia dr Tomasz Konopka, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie.

Karl Denke – ludożerca z Ziębic

Medyk sądowy zauważa, że Beck wychował się na sprawie Karla Denkego, mordercy kanibala zwanego ludożercą z Ziębic. Denke zwabiał do swojego domu włóczęgów, żebraków i prostytutki, aby później ich zabić i przerobić na peklowane mięso, którym handlował na targu we Wrocławiu. – Niemiec prawdopodobnie uznał, że skoro Tham ćwiartował swoje ofiary, to, podobnie jak Denke, przerabiał je na wędliny i sprzedawał. W ten sposób machina legendy miejskiej został puszczona w ruch – tłumaczy pracownik zakładu.

Wątpliwości budzi również sprawa liczby ofiar mordercy. Londyńska depesza podaje, że było ich 38, z kolei w artykułach w „DzP” widnieje liczba 32 Polek. – To również może być element legendy miejskiej__– uważa dr Konopka. W archiwum krakowskiego zakładu znajdują się przygotowane przez Becka tablice poglądowe z krótkim opisem tej sprawy, a także zdjęcia Franza Thama i Anny Motak oraz mieszkania, w którym miało dochodzić do zbrodni. Każde z nich ma krótki komentarz w języku niemieckim. Pod zdjęciem Niemca jest informacja, że zabił dwie kobiety i podana sygnatura akt niemieckiego sądu, do których Beck miał dostęp.

Na zdjęciach zobaczyć można piec, w którym morderca miał palić części ciał swoich ofiar. – Palenie zwłok w piecu również budzi wątpliwości__– wyjaśnia ekspert. Z tablic poglądowych przygotowanych przez Becka wynika, że jedynym dowodem zbrodni Thama i Motak było znalezienie w popiele z pieca dużych ilości fosforu. – To słaby dowód na spalenie w piecu ludzkich kości (taki sam wynik dałyby kości zwierzęce), ale innych metod w tamtym czasie nie było – wyjaśnia medyk sądowy.

Kamienica, w której dochodziło do okrutnych morderstw, stoi do dziś. W mieszkaniu Thama jest kancelaria prawna. Wnętrze zostało wyremontowane kilka lat temu. Dziś w niczym nie przypomina mieszkania z okresu okupacji. Sekretarka kancelarii o mrocznej historii lokalu dowiedziała się od nas. Pozostali pracownicy znają tylko skrawki legendy sprzed ponad 70 lat. Nie przeraża ich historia budynku, w którym pracują. Inaczej na nazwisko Tham reagują starsi lokatorzy. – Ten człowiek pił krew dzieci – mówi wystraszonym głosem emerytka mieszkająca w kamienicy ludożercy z Krakowa.

***

Fragmenty artykułów w „Dzienniku Polskim” z 1945 r.

„Wprawdzie była to tylko prywatna niemiecka „fabryczka śmierci”, nie jak inne oficjalne, państwowe, niemniej, jeśli przypominamy to potworne, niesamowite echo okupacji, to dlatego, iż jest ono symptomatyczne dla morderczości i zboczeń wśród Niemców.”

„Tłuszcz ofiar przetapiał na smalec, który jadł z chlebem, względnie używał go jako preparatu kosmetycznego, smarując sobie nim twarz.”

„Ofiara podobno broniła się dość długo mordercom, a nawet ugryzła dotkliwie Motakównę w rękę. Niestety, mordercy przewyższali ją siłą i dobili.”

„Mordercza para miała, jak zeznaje obecnie Latosińska, wspólników i kompanów w libacjach po ohydnych mordach, wśród Niemców mieszkających wówczas przy ul. św. Tomasza. Byli także i Polacy, korzystający z alkoholowej gościnności Thama i różnych z jego strony usług. Starał się on bowiem zachować pozory uprzejmego i uczynnego sąsiada, dzięki czemu tak długo udawało mu się bezkarnie mordować zwabione ofiary.”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski