Od kiedy ruszyły prace przy ruchliwej ul. Beskidzkiej (drodze wojewódzkiej z Oświęcimia do Kęt) mieszkańcy osady Stawy Grojeckie i Grojca żyją nadzieją.
- Wreszcie będziemy mieć chodniki, a nasze dzieci będą bezpieczne - mówi Maria, mieszkanka ul. Kolistej. Dodaje, że te chodniki to spełnienie marzeń mieszkańców wioski, bo tu przynajmniej raz w miesiącu dochodziło do poważnego wypadku i potrąceń pieszych.
Na ulicy Beskidzkiej wymieniana jest nawierzchnia na tłumiącą hałas - tak zdecydował zarządca drogi, Zarząd Dróg Wojewódzkich, mimo że ta, która była do tej pory, wcale nie wymagała naprawy. Przy okazji tych prac robotnicy zerwali krawężniki i układają nowe. Na poboczu ustawiono też palety z kostkami brukowymi, co pozwoliło mieszkańcom liczyć na nowe chodniki. Okazało się jednak, że z kostki ma powstać tylko wykończenie jezdni przy krawężnikach.
- Jeszcze w ubiegłym roku pytałem w urzędzie gminy, czy przy okazji inwestycji wojewódzkiej gmina zamierza zrobić chodniki, bo to ona za nie odpowiada. Dostałem odpowiedź na piśmie, że tak - mówi Jacek Mydlarz, radny gminy Oświęcim, mieszkaniec osady Stawy Grojeckie.
Kiedy ruszyły prace, poszedł do kierownika robót, który powiedział mu, że wykonują tylko drogę, a o chodnikach nawet nie słyszał. To zdenerwowało Mydlarza. Radny zaczął więc dopytywać się w urzędzie, o co chodzi. I dowiedział się, że chodników faktycznie nie będzie, bo gmina nie ma na nie pieniędzy.
- Ludziom nie zależało na nowej drodze, a właśnie na chodnikach i nie rozumiem, dlaczego na siłę wciskają nam cichą nawierzchnię - tłumaczy Mydlarz. Jak dodaje, nowa nawierzchnia ma pięcioletnią gwarancję, więc w tym czasie nie można przy niej nic robić. Dlatego on, inni radni, sołtysi i mieszkańcy poszli do gminy z petycją, by wykonano chociaż krawężniki. Gdy będą pieniądze, można będzie ruszyć z chodnikiem.
Sołtys osady Stawy Grojeckie Wojciech Płonka miał dość tłumaczeń. - Ludzie pytali mnie, co z chodnikami, a ja nie wiedziałem, co odpowiadać - mówi. W końcu poszedł do urzędu i zagroził, że będzie dawał mieszkańcom numery telefonów do urzędników; niech oni się tłumaczą. W urzędzie zawrzało, zwołano nadzwyczajną sesję. Wójt gminy postanowiła, że pieniądze, za które miała być zrobiona w Harmężach kanalizacja, przeznaczy na kupno krawężników.
- Przynajmniej dzieci będą szły po odgrodzonej części jezdni. Niestety będą za to brodzić w błocie - mówi mieszkanka ul. Beskidzkiej. - Trzeba będzie im dawać kalosze na zmianę, ale lepsze to niż czekanie w domu z duszą na ramieniu, czy w ogóle uda im się bezpiecznie wrócić do domu po szkole.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?