Wyniki cząstkowe wskazywały wczoraj, że PiS jest jednak bliski sięgnięcia tu po samodzielne rządy. To oznacza, iż nasz region będzie mógł na własnej skórze sprawdzić, co oznacza powrót do władzy ludzi, którzy czekali na ten moment przez osiem lat.
To zaledwie dwie kadencje, ale spójrzmy, co od 2006 roku zmieniło się w bliższej i dalszej okolicy. To jednak wyraźnie inny świat. Jednak nie po takich przełomach władze się zmieniały i nie przynosiło to żadnych dramatów.
Tym razem pewnie będzie podobnie. Jednak wiele okoliczności niepokoi. Pierwsza to efekt psychologiczny. Sięgnięcie po władzę tak wytęsknioną, tak długo oczekiwaną i pożądaną może spowodować efekt zachłyśnięcia, zwłaszcza jeśli dzieje się to w atmosferze przygniatającego zwycięstwa. Trzeba sporo charakteru, by poradzić sobie ze szturmującymi czaszkę bąbelkami wody sodowej.
Trzeba też wiedzieć, co się chce zrobić. Cele, takie praktyczne, namacalne, jakie PiS stawia sobie w Małopolsce na najbliższe lata, jasne nie są. Wyborcy znielubili PO i oddali władzę tym, którzy zapewniali, że będą rządzili uczciwie, pamiętając o prostych ludziach i w ich interesie. Wzięli to na wiarę, bo konkretów się nie doczekali. Ba, do dzisiaj nie wiadomo nawet, jakich ludzi PiS chce postawić na czele samorządu wojewódzkiego, choć na decyzje zostały dni.
Dobrze jednak się stało, że PiS bierze władzę. Z bliska zobaczymy, co potrafi z nią zrobić. Bo za rok, gdy staniemy przed urnami wyborów do Sejmu, będziemy wiedzieli, na co PiS teraz stać.
CZYTAJ TAKŻE: Platforma ciągle ma nadzieję, PiS jeszcze nie świętuje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?