Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lutnik z Nowej Huty kocha budować instrumenty smyczkowe. "Połączenie pasji i życiowego zawodu to spełnienie marzeń"

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Marek Mieckowski uwielbia przebywać w swojej małej pracowni lutniczej
Marek Mieckowski uwielbia przebywać w swojej małej pracowni lutniczej Marcin Banasik
Dla mnie zakończenie pracy nad instrumentem jest jak święto. Kiedy słyszę pierwsze dźwięki wydobywane przez muzyka, ogarnia mnie poczucie satysfakcji i spełnienia - mówi Marek Mieckowski, lutnik z Nowej Huty. W swojej małej pracowni na os. Centrum B rzemieślnik zapomina o całym świecie i oddaje się pracy z drewnem, w którym jest zaklęta muzyka.

Mała pracownia

Pracownia lutnika ma zaledwie kilka metrów kwadratowych. Marek Mieckowski zapewnia, że tyle miejsca do pracy zupełnie mu wystarcza. Jest tu mała szafa na instrumenty, a przy stole rzemieślniczym najwięcej miejsca zajmują narzędzia, wśród których królują dłuta.

- Nie mam nawet radia. Lubię ciszę, którą wypełniają tylko odgłosy pracy dłuta czy małych hebelków. To bardzo relaksujące dźwięki. Mimo, że czasem jest to ciężka praca, nie czuję się tutaj zmęczony - zapewnia lutnik.

Rzemieślnik podkreśla, że połączenie tego co się lubi robić z zawodem, który przynosi pieniądze to szczyt marzeń. Jemu te marzenia udało się osiągnąć. W latach 90. dostał do szkoły lutniczej w Zakopanem, gdzie uczył się fachu. Pod okiem najlepszych rzemieślników poznawał tajniki tworzenia instrumentów. Potem przyszedł czas na własną pracownię w Nowej Hucie.

- W tym zawodzie trzeba nabrać doświadczenia i wprawy, podobnie jak w grze na instrumencie. Można wiedzieć, jak coś zagrać, ale żeby to zrobić na wysokim poziomie, trzeba spędzić lata na ćwiczeniach - mówi rzemieślnik.

Mówić jeszcze nie umiał, a już grał

Marek Mieckowski z muzyką związany jest od dziecka.

- Rodzice opowiadali mi, że mając dwa i pół roku jeszcze nie potrafiłem mówić, ale umiałem już grać na małej harmonii. Potem była szkoła muzyczna i gra w orkiestrze. Teraz pracują w szkole muzycznej w Nowej Hucie - mówi artysta.

Instrumenty zbudowane przez nowohuckiego rzemieślnika trafiają w różne miejsca na całym świecie. Kilka jest w USA, kilka w Niemczech, we Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie. Część z nich jest wykorzystywana przez muzyków zawodowych, część przez studentów i uczniów.

Bolt nagra pasażerów

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Lutnik z Nowej Huty kocha budować instrumenty smyczkowe. "Połączenie pasji i życiowego zawodu to spełnienie marzeń" - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski