Zaprezentowany na ekranach sondażowy wynik decydującej tury wyborów prezydenta Krakowa wskazywał, że na Jacka Majchrowskiego zagłosowało 56 proc. krakowian. - To znowu ja - powiedział rozradowany po tym, jak ponownie wyszedł na scenę.
PRZECZYTAJ NASZ KOMENTARZ: Zwycięstwo z łyżką dziegciu
Już wcześniej, gdy zjawił się w swoim sztabie wyborczym w namiocie przy pałacu Pugetów, był w dobrym humorze. Przywitały go oklaski, a namiot szybko wypełnił się zwolennikami prezydenta. Zrobiło się ciasno, zupełnie inaczej niż w trakcie wieczoru wyborczego podczas pierwszej tury, gdy przybyli tylko najwierniejsi. Wczoraj każdy chciał uściskać rękę i wycałować zwycięzcę.
- Wejdźcie i stańcie za prezydentem, żeby było widać w telewizji, że ma za sobą przyjaznych ludzi - padła komenda. Obecni przepychali się jak najbliżej prezydenta.
- Rozpoczął się wyścig o posady - rzucił ktoś komentarz.
- Ale zapachy - rozkoszował się jeden z mężczyzn. Stojące obok panie szybko się pochwaliły.
- Ja pachnę Chanel - powiedziała jedna z nich.
- Elizabeth Taylor - wyjawiła druga.
Prezydent dostał kwiaty i gromkie brawa. Podziękował mieszkańcom, którzy obdarzyli go zaufaniem i swojemu rywalowi Markowi Lasocie za kulturalną kampanię wyborczą. - Taka rywalizacja zdarzyła mi się po raz pierwszy - podkreślił prof. Majchrowski.
Zwycięzca wyborów był oblegany przez dziennikarzy, jak polscy piłkarze po wygranym meczu z Niemcami. - Odetchnąłem. Wierzyłem w zwycięstwo, ale zawsze z tyłu głowy są myśli, że nie wiadomo, jak się to potoczy - przyznał Majchrowski.
Do składania gratulacji ustawiła się długa kolejka. Niektóry trzymali w ręku jego książkę. Czekali przedstawiciele urzędu, straży miejskiej, przedsiębiorcy, przedstawiciele PSL i PO.
- Jacka Majchrowskiego PSL wspiera od 12 lat. To było poparcie dla prezydenta, który łączy, a nie dzieli - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), minister pracy i polityki społecznej.
- Wsparliśmy prezydenta w drugiej turze. Cieszymy się, że wygrał w sytuacji, w której jego kontrkandydatem była osoba z PiS - mówił Grzegorz Lipiec, szef małopolskiej PO. Dodał, że krakowska PO jest na dobrej drodze, by znów zawiązać z prezydentem koalicję.
- Powinna być współpraca ze wszystkimi, nie żadne koalicje, nie doraźne budowanie obozów przeciw czy za czymś - zaznaczył Majchrowski. - Jeżeli mówimy o rządzeniu miastem, to nie możemy sobie pozwolić na to, by pominąć elektorat PiS.
W wyborach do rady miasta PiS zgarnął ok. 30 procent głosów i trudno, aby był odsunięty od zarządzania Krakowem. Wszystko zależy jednak od przedstawicieli tej partii - dodał prezydent.
Zapowiedział też wczoraj zmiany personalne i organizacyjne. Jako swoje priorytety wyznacza m.in. polepszenie życia mieszkańców, walkę ze smogiem oraz poprawę funkcjonowania komunikacji.
Przegrana Marka Lasoty nie była dla krakowskich działaczy prawicy zaskoczeniem: przeprowadzane przed drugą turą badania dawały nawet ponad 20 proc. przewagę urzędującemu prezydentowi Krakowa.
Niespodzianką dla kandydata PiS okazał się jego dobry wynik w sondażu Ipsos dla TVP1, TVN24 i Polsat News; zdobył w nim 44 proc. głosów. - 44 proc. to dla mnie coś w rodzaju sukcesu - przyznał Marek Lasota.
Z sondażu wynika, że miał większe poparcie niż Jacek Majchrowski wśród wyborców z wykształceniem podstawowym, gimnazjalnym i zasadniczym zawodowym. Według badania, oddało na niego głos 14 proc. elektoratu PO.
Marek Lasota komentując wyniki powiedział, że nie spodziewał się wygranej, ponieważ rywalizacja z urzędującym prezydentem zazwyczaj kończy się porażką dla jego kontrkandydata. - Mimo przegranej jestem wzruszony, że tak wielu krakowian obdarzyło mnie zaufaniem - wyznał Marek Lasota.
Pogratulował także prezydentowi Jackowi Majchrowskiemu kolejnego, czwartego z rzędu zwycięstwa. - Życzę mu szczerze wielu sił i zdrowia w niełatwej pracy przez kolejne cztery lata - powiedział kandydat PiS.
Lasocie podobał się styl rywalizacji z urzędującym prezydentem, zwłaszcza w drugiej turze. - To była taka rywalizacja, jaka powinna dominować w życiu publicznym w Polsce. Oparta wyłącznie na argumentach i merytorycznej dyskusji, bez niepotrzebnych sporów. Mam nadzieję, że wytyczyliśmy pewne standardy - komentował Lasota.
Jego sztab śledził wyniki sondaży w siedzibie krakowskiego PiS przy ul. Łobzowskiej. Na miejscu była Beata Szydło, szefowa małopolskich struktur partii, obecni byli posłowie: Ryszard Terlecki, Andrzej Adamczyk i Jarosław Gowin. Nie pojawił się natomiast Zbigniew Ziobro. Dla prawicowych działaczy wynik Lasoty jest znakiem, że prawica zyskuje na sile.
- Musimy poczekać na prawdziwe, nie sondażowe wyniki wyborów, ale uważam, że Marek Lasota osiągnął sukces - powiedział poseł Andrzej Adamczyk.
Wynik kandydata PiS chwalił także Jarosław Gowin. - To dobry znak. Wszystko wskazuje na to, że za cztery lata prezydentem Krakowa zostanie przedstawiciel zjednoczonej prawicy - stwierdził Jarosław Gowin. Jego zdaniem stanie się tak m.in. dlatego, że nie będzie już wtedy startował prof. Jacek Majchrowski.
- Poza tym widać, że we wszystkich dużych miastach kandydaci prawicy zdecydowanie poprawili swoje wyniki. To dobrze rokuje przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi i zapowiada zmiany na scenie politycznej - dodał Gowin.
Marek Lasota powiedział, że nie planuje kariery politycznej, np. startu do parlamentu. Przez najbliższe cztery lata będzie krakowskim radnym, wraca także do pracy w IPN.
- Nie zostanę szefem klubu PiS, ponieważ to funkcja polityczna, a ja nie zamierzam wstąpić do partii. Jestem daleki od polityki - powiedział.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?