MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariolo, gdzie jesteś?

Redakcja
Do dziś nie bardzo wiadomo, po co mądry skądinąd król Kazimierz Wielki założył w Krakowie pierwszą szkołę wyższą. Może dowiedział się, że chce go ubiec Wiedeń?

Leszek Mazan: FELIETON

Może nasz Piastowicz - jakby powiedział Reymont - "pies na babską słabiznę" oczyma wyobraźni widział już te okrągłości pod rewerendami ciągnących nad Wisłę z całej Europy studentek? Wprawdzie niewiast do wszelakich szkół wtedy nie przyjmowano, ale przybywać mogły... Kazimierz nie posłuchał praskiego króla i cesarza Karola IV, że "żywy student to jest kłopot dziki", poszedł w koszta, opłacił wykładowców, po czym wziął i umarł, nie doczekawszy się wypromowania (rok 1402) pierwszego polskiego magistra, że już nie powiem o nobliście, bo jest to w Krakowie temat zakazany. A my, podatnicy, musimy do dziś nie tylko ponosić finansowe skutki królewskiej lekkomyślności, ale i z pokorą znosić coś, co ma obecnie ogromne tendencje do rozrostu w czasie i przestrzeni: juwenalia.

Nie ma dziś w Polsce szanującej się uczelni - od uniwersytetu po przedszkole - bez studenckich majowych szaleństw. Ich inicjatorem był w roku 1954 działacz studencki, dziś profesor socjologii UJ Hieronim Kubiak. Dzięki niemu na dziedzińcu Collegium Maius odbyły się "Otrzęsiny żakowskie" - pierwszy publiczny sygnał o nadchodzącym (1964) jubileuszu krakowskiej Almae Matris. Rok później do kolejnych igrców dołączyła nasza politechnika, głównie za sprawą surowego męża, którego możemy co rano spotkać na osiedlu Krowoderskich Zuchów, jak na stoisku z gazetami i w warzywniaku szuka sensu bytu. To dr Zbigniew Sikora, w latach 50. ub. wieku działacz Zrzeszenia Studentów Polskich. W maju 1956 z inicjatywy studenta prawa UJ Stefana Bratkowskiego bawił się już cały studencki Kraków. Nazwę juwenalia, bolesną dla gramatyki łacińskiej, ale przyjemnie kojarzącą się z saturnaliami i bachanaliami wymyślił Florian Nieuważny, zaś organizatorem była krakowska Rada Okręgowa ZSP. Jej ówczesny przewodniczący Stanisław Gugała wziął na siebie rozmowy z władzami politycznymi, czyli, inaczej mówiąc, drażnił bosą nogą grzechotnika: - A oni, wiecie, Gugała, nie będą, wiecie, rozrabiać? A możecie zagwarantować, że okrzyków antypartyjnych, wiecie, nie będzie? Spocony Gugała obiecywał, przekonywał, dawał słowo honoru i wygrał - w czym dopomogły mu coraz bardziej odczuwalne podmuchy zbliżającego się Października ´56. "Myśmy to mieli, nam to dali, to do nas się uśmiechnął Bóg" - pisała potem Agnieszka Osiecka. Coroczne juwenalia stały się faktem, szczyt iście szaleńczej pomysłowości i sprawności organizacyjnej osiągając w maju 1964, w czasie jubileuszu 600-lecia jagiellońskiej wszechnicy. Ówczesny szef Komitetu Juwenaliowego, późniejszy długoletni redaktor naczelny "Przekroju" Mieczysław Czuma wpadł na pomysł iście genialny: swą najbliższą współpracowniczką uczynił studentkę polonistyki Mariolę Skolicką, uroczą córkę przewodniczącego Rady Miasta (odpowiednika dzisiejszego prezydenta) przedwojennego działacza PPS Zbigniewa Skolickiego. Sprawy juwenaliów magistrat załatwiał (zawsze pozytywnie) w kilka godzin.
I tak się ano zaczęło i trwa - ze zmiennym szczęściem - do dziś. W przyszłym roku przypadają 650. urodziny naszej starej, dobrej Matki Karmiącej. Znowu zjedzie do nas pół świata, znów krakowscy studenci będą musieli owemu światu zaimponować. Czasy, jak mówił Franciszek Józef, są ciężkie. Ale kto wie, może w porę znajdzie się nowa, równie urocza i równie obiecująco skoligacona Mariola?

Leszek Mazan

dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski