Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Merkel powiedziała prawdę – Putin jest oderwany od rzeczywistości

Rozmawiał Remigiusz Półtorak
Krystyna Kurczab-Redlich
Krystyna Kurczab-Redlich fot. Archiwum
Rozmowa KRYSTYNA KURCZAB-REDLICH, znawczyni Rosji i autorka książki „Głową o mur Kremla” – o strategii rosyjskiego prezydenta.

– Putin jest rzeczywiście oderwany od rzeczywistości, jak twierdzi Angela Merkel?

– Zdecydowanie! Tak jak kiedyś Stalinowi, również dzisiaj Putinowi nie są przekazywane prawdziwe informacje. Na wczorajszej konferencji rosyjski prezydent nie kłamał. On rzeczywiście wierzy w to, co chce przekazać światu – że na Ukrainie nastąpił bezprawny przewrót, że funkcjonariusze dotychczasowej władzy, którzy, jak twierdzi, tylko bronili ładu i porządku, byli torturowani.

– A do tego jeszcze atakowani przez jednostki szkolone, jego zdaniem, w Polsce.

– Znamienne jest to, że Putin ani razu nie wspomniał o inspiracjach amerykańskich albo unijnych. Nie wskazywał bezpośrednio na winę Stanów Zjednoczonych, co nieustannie pobrzmiewa w propagandzie sianej przez rosyjskie media. Wskazał natomiast na innych inspiratorów – Polskę i Litwę. Siły rewolucyjne były rzekomo szkolone w obozach na terenie tych krajów.

Przyznam jednak, że to u Putina nic nowego. Wcześniej mówił tak o Czeczenach. Każda siła, która w jego mniemaniu jest antykremlowska, została wyszkolona we wrogich obozach.

– Nie przemawia przez niego zwykły cynizm?

– Nie tylko. Putin ma głębokie przekonanie, że to, co mówi, jest prawdą. Człowiekowi, który spacyfikował własny naród, wydaje się nieprawdopodobne, że kilkadziesiąt tysięcy ludzi mogło wyjść na Majdan w Kijowie i trwać tam, mimo zimna i krwawej rozprawy Berkutu. Putin na pewno by do swoich ludzi nie strzelał. On by ich „tylko” kazał tak spałować, żeby niepokorni mieli połamane ręce i nogi.

– Do czego to wszystko ma doprowadzić? W co gra Putin?

– Wątpię, aby celem było oderwanie wschodniej części Ukrainy, czyli de facto podział kraju. Chodzi o to, aby wywołując zamieszki nie dopuścić do spokojnych rządów nowej władzy w Kijowie. Aby zmobilizować nastroje antymajdanowskie. To oddaliłoby Ukrainę od drogi ku Europie. Dlatego można przypuszczać, że teraz na wschodzie Ukrainy będą nasilały się antyukraińskie nastroje wśród ludności rosyjskojęzycznej.

– Kluczowa dzisiaj sprawa to reakcja Zachodu. Tymczasem unijni politycy ograniczają się do apeli, żeby Rosja powstrzymała agresywne działania na Krymie. Po raz kolejny okazuje się, że to za mało. Z Putinem można grać tylko twardo?

– Zachód rozpuścił Putina jak rozkapryszone dziecko, któremu pozwala się na przekraczanie kolejnych granic. Najlepszym przykładem jest wojna w Czeczenii, ale nie tylko. Społeczność międzynarodowa przymykała oko na to, jak Putin odnosi się do własnego narodu – gdy zagazowywano ludzi w teatrze na Dubrowce albo strzelano do nich w Biesłanie. Zresztą, obydwa akty terrorystyczne były sprowokowane przez rosyjskie służby specjalne w celach potrzebnych Kremlowi.

Zachód patrzył na to wszystko przez palce, tak samo jak na szantaże energetyczne. Tylko ze względu na swoje krótkowzroczne interesy.

– Sądząc po reakcjach, patrzy tak również dzisiaj.

– W wielu kluczowych krajach, choćby w Niemczech czy we Francji, politycy tak bardzo troszczyli się o swoją reelekcję, że bardzo ważne było dla nich poparcie biznesmenów, prowadzących często ogromne biznesy w Rosji. Tam, gdzie przeważały interesy finansowe nad moralnością, musiało się tak skończyć. Efekt mamy taki, że Putin jest oderwany od rzeczywistości. To dyktator dawnego formatu, który nie dopuszcza do siebie negatywnych informacji.

Powtarzam jednak: najgorsze nie jest to, że Putin tak mówi, ale że w to wierzy.

– Jak można ukrócić te jego zapędy?

– Na pewno dzisiaj – w kontekście polityki, która była dotychczas prowadzona wobec Putina – nie jest to proste. Po pierwsze należałoby usunąć Rosję z grupy G8, gdzie tak naprawdę nigdy nie powinna się znaleźć. Niezrozumiałe jest to, jak wśród ośmiu najbogatszych państw świata może być miejsce dla kraju, w którym prawie 40 proc. ludzi żyje poniżej granicy biedy.

Po drugie, można coraz bardziej izolować Kreml. Myślę o bardzo konkretnej blokadzie dyplomatycznej. Wierzę, że wyjdzie ona z kręgów unijnych i że wreszcie obudzi się prezydent Obama, który na samym początku zresetował stosunki z Rosją.

Przede wszystkim jednak należy wzmóc kontrolę militarną nad obszarem Ukrainy. Bo tak czy inaczej – ten konflikt dopiero się zaczyna, a nie kończy.

Ale obawiam się, że na ostre jednolite działanie jest już za późno, dlatego że w tej „żelaznej, antyrosyjskiej kurtynie” mogą wystąpić luki. Francja prowadzi interesy z Putinem, Włosi tradycyjnie mu sprzyjają. W ogóle Zachód jest coraz bardziej pozbawiony moralności. To już nie jest twarda polityka, którą prowadzili Reagan i Thatcher.

– A zablokowanie kont?

– Nie bardzo sobie to wyobrażam. Konta Putina i jego otoczenia są bardzo rozległe, część prawdopodobnie jest w Monako, gdzie nie ma dostępu żadna prokuratura.

– Spędziła Pani w Rosji kilkanaście lat. Dobrze zna Pani mentalność władz na Kremlu. Prezydent tak naprawdę walczy o siebie, żeby podobne rozruchy nie rozlały się w Rosji?

– Oczywiście, że tak. Putin przestraszył się „pomarańczowej rewolucji”, a potem „arabskiej wiosny”. I bardziej przykręcał śrubę opozycji. Teraz propaganda będzie jeszcze ostrzejsza, jak na początku zimnej wojny.

Dla nas problem polega na tym, że większość Rosjan żyje w kłamstwie, które jest im systematycznie sączone. Antypolska i antyeuropejska retoryka jest w tych głowach bardzo umocniona. Dlatego jakkolwiek skończy się konflikt z Ukrainą, dopóki Putin trwa u władzy, jest bardzo niebezpiecznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski