MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Między demagogią a populizmem

Redakcja
Nikt nie twierdzi, że obecność kłamstwa w przestrzeni publicznej wpływa korzystnie na stan i wyniki toczących się w niej debat. Ale też nikt nie przeczy zasadzie, która wyklucza ograniczanie wolności słowa z tego tytułu, że niesie ono w sobie czasem kłamstwo. Od dawna wiadomo, że zadać kłamstwu kłam może tylko prawda i że może tak dziać się jedynie przy wolności słowa.

Stąd od antycznych początków cywilizacji sam zdrowy rozsądek nakazywał Europejczykom chronić i wolność wypowiedzi, i całość prawdy. Czynili to, oddając obie pod opiekę dwóch wyspecjalizowanych władz, jakimi są sąd i honor. Pierwsza, oczyszczając osobę spotwarzoną, usuwała z przestrzeni publicznej szczególny rodzaj kłamstwa, jakim jest oszczerstwo. Druga nie dopuszczała do niej kłamstwa żadnego, skoro honor nikomu, kto tylko go miał, zabraniał kłamać zawsze: czy gdy przedstawiał on siebie innym, ani też, gdy przedstawiał im swą wolę. Stąd brała się siła obu wyzwisk - oszust i zakłamanie - która z przestrzeni publicznej wykluczała zarówno tych, co na nie zasługują, jak i tych, co gdy ich używali, dopuszczali się oszczerstw. W żadnej - jak wiadomo - dziedzinie życia, oszustwo i zakłamanie nie są niemożliwe. Toteż przed groźbą ze strony kłamców i kłamstwa każda dziedzina broni się z pomocą epitetów ostrzegających poczucie honoru swych gospodarzy i bezpieczeństwa jej bywalców. Lekarzowi zawsze grozi epitet konował, adwokatowi kauzyperda, wytwórcy partacz, a twórcy chałturnik. Każdy z tych epitetów można zastąpić epitetami uogólniającymi - hochsztapler i szarlatan. Z każdym z nich wiążą się zarzuty kłamstwa potrójnego. Po pierwsze, pod adresem osoby, co nie ma deklarowanej kompetencji. Po drugie, pod adresem jej woli, innej od deklarowanej. I po trzecie, pod adresem jej czynu, lub jego wyniku, jako niemających obiecanej jakości.
Podobne zarzuty potrójnego kłamstwa łączą w sobie obydwa epitety, które strzegą dziedzinę życia zwaną polityką, a które brzmią demagog i demagogia. To przecież demagogiem jest osobnik, co kłamie, strojąc się w cudze piórka - w tym przypadku - przybierając pozę rzecznika sprawy ludu. To przecież kłamstwo, że sprawa ludu stanowi przedmiot woli osobistej, tkwi w samej jej deklaracji, gdy ją składa demagog. To jakość działań i ich wyników zadają kłam samej możliwości przeprowadzenia każdej sprawy, którą deklaruje i realizuje demagog. To wreszcie demagogią zwie się zarówno każdy czynnik, jak i całość procederu opartego o te właśnie trzy kłamstwa. Stąd wyzwisko demagog wraz z zarzutem demagogia mogły pełnić funkcję zabezpieczającą przestrzeń publiczną w dziedzinie polityki. Mogły - oczywiście - dopóty, dopóki posiadały odpowiednią moc restrykcyjną: dyskwalifikującą polityka jako politykiera i jego działanie jako politykierstwo. Co nie mniej oczywiste, było tak dopóty, dopóki wyzwisku demagog _i zarzutowi _demagogia _moc taką nadawała obecność w przestrzeni politycznej obu dóbr niezbędnych, to znaczy honoru i zdrowego rozsądku.
Nie dziwi, że do polskiej debaty politycznej oba epitety wróciły, jak tylko w Polsce została przywrócona wolność słowa. Zastanawiać jednak musi, że z biegiem historii III Rzeczypospolitej używa się ich coraz rzadziej. Nie dzieje się tak chyba stąd, że kurczy się zastęp demagogów, a częstość aktów demagogii maleje. O tym, że tak nie jest, świadczy rosnący szum i emocje, jakie towarzyszą politycznej debacie. Czy jednak można mówić, że przyczyną tego jest słabnąca obecność honoru i zdrowego rozsądku w przestrzeni, w której debata się toczy?
Analiza stanu debaty i opinii publiczności nie pozwala na tak radykalny osąd. Po pierwsze, widać pewną skuteczność siły restrykcji czysto honorowej właśnie, jaką zyskują dwa epitety wcześniej rzadko używane, obecnie wypierające zaś wyzwiska _demagog _i _demagogia
. Epitetami tymi są populista _i _populizm. Po drugie, widać pewien rozsądek, który gospodarzy i bywalców sfery publicznej powstrzymuje od wszystkiego, co mogłoby ich i ich działania na epitety te narazić. Jednak owa zmiana terminologicznej i pojęciowej warty na straży honoru polityka i czystości przestrzeni publicznej winna zastanawiać.
Żadnego z obu robiących dziś karierę wyzwisk - populista _i _populizm - nie da się już adresować do aktów kłamstwa, raczej nie ganionych zbyt pilnie. Skoro zaś ofiara aktów demagogii i populizmu jest ta sama, gdyż demos i populus, to omal to samo, to zastanawia, na czym polegać ma różnica między obiema parami wyzwisk. Otóż doświadczenie wskazuje, że tak jak w dopuszczeniu się kłamstwa upatrywano ongiś istotę demagogii, tak dzisiaj _populizm _zdaje się polegać na stwierdzeniu - czy raczej dopuszczeniu się - prawdy.
W skwapliwości więc, z jaką unikają prawdy gospodarze przestrzeni publicznej i spora część bywającego w niej ogółu obywateli, ujawnia się obecność znacznej dozy honoru i zdrowego rozsądku, tyle że - honoru i rozsądku o pewnej specyfice. Nie plamiącego się bowiem prawdą i nie dającego się nią omamić.

JANUSZ EKES
Autor jest historykiem, profesorem na Wydziale Politologii w Wyższej Szkoły Biznesu - National Louis University w Nowym Sączu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski