MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Między Garmisch a Soczi

Ryszard Niemiec
Wielce niepoprawne politycznie jest porównywanie rozmachu i gigantyzmu igrzysk rozgrywanych właśnie w rosyjskim kurorcie z zimowymi igrzyskami 1936 roku w Garmisch Partenkirchen.

Pomyślane jako uwertura berlińskich igrzysk letnich byłaby potoczyła się jako bezprecedensowa propaganda ustroju panującego od trzech lat w Niemczech, aliści już na wstępie szlaban postawił jej ówczesny przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego _– belgijski arystokrata Henri Baillet–Latour. Na wieść o tym, że kanclerz Adolf Hitler zamierza pogwałcić protokół olimpijski podczas ich otwarcia, złożył mu wizytę i wygłosił stosowną reprymendę. „Proszę, aby wziął Pan pod uwagę, że na igrzyskach olimpijskich, zarówno tu, jak też w Berlinie jest Pan w charakterze gościa, a nie organizatora. Organizatorem igrzysk jest MKOl, który będzie czuwał nad tym, aby igrzyska przebiegały bez propagandy politycznej i w zgodzie ze swoimi fundamentalnymi zasadami.

Poza tym proszę przyjąć do wiadomości, że przy okazji igrzysk przysługuje Panu jedynie prawo do wygłoszenia formuły uroczystego otwarcia igrzysk.” Zirytowany kanclerz przełknął zniewagę, zwłaszcza że musiał przyjąć ściągę tekstu formuły, ale przecież igrzyska same przez się były demonstracją wyższości nazistowskiego ustroju. Przygotowania do niej miały niespotykany dotąd rozmach i miały przyćmić wszystko, co było przed nimi.

Bez liczenia się z kosztami finansowymi i ludzkimi. Świat ze zgrozą, ale i podziwem patrzył na tę demonstrację potęgi III Rzeszy, która przykryła swoja akustyką głosy protestu podnoszone przez kręgi intelektualistów, a także licznych twórców wygnanych z Niemiec przez represyjny system faszystowski. Korzystne geograficznie położenie Garmisch Partenkirchen stało się dodatkowym czynnikiem wysokiej frekwencji olimpijczyków, nawet tych z dalekiej Australii. Na wypadek nagłej odwilży magazynowano śnieg, jak dziś w Soczi. Już wtedy upadało jedno z podstawowych pryncypiów twórcy neoolimpizmu barona Pierre de Coubertina...

Chciał on, aby gospodarzem igrzysk były wolne, samorządne miasta, a nie państwa skłonne do scentralizowanej autokracji. Dziś upadają następne, choćby takie jak prymat etyki nad pieniądzem. Zimowe igrzyska w Rosji swoim kosztorysem nie dają wielkich szans coubertenowskiej utopii(?). 50 miliardów dolarów zainwestowanych przez władze rosyjskiego państwa ma rzucić na kolana poprzednich i następnych gospodarzy igrzysk, ma rozwiać wszelkie wątpliwości co do mocarstwowej pozycji Rosji.

A że od czasów Garmisch Partenkirchen i Berlina zaczęły się koncesje na rzecz krajów podejrzanych o totalitaryzm, nikogo specjalnie nie wzruszyło przyznanie igrzysk Pekinowi, stolicy Chińskiej Republiki Ludowej, kraju, gdzie codziennie narusza się prawa człowieka. Do Soczi wszelako nie przybyli przywódcy krajów, które nie tylko dla ruchu olimpijskiego znaczą bardzo wiele: Stanów Zjednoczonych, Francji i Niemiec, do których dołączył prezydent RP. Utopia zatem ma ciągle szanse!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski