Intryga osnuta jest wokół dość dziwnego zapisu spadkowego. Bohater, zawodnik trzecioligowej drużyny baseballowej, dowiaduje się, że daleki krewny zostawił mu 300 milionów dolarów, wszakże pod dziwnym warunkiem - dostanie pieniądze, jeśli w ciągu miesiąca uda mu się wydać takich milionów 30.
Przy tym - nie może ich rozdać, nie może też kupić nic trwałego. I nie może mu zostać nawet cent. Brewster początkowo jest zachwycony, okazuje się jednak, że zmarnowanie miliona dolarów dziennie nie jest takie proste...
Nasz bohater zatrudnia więc kolegów na dziwnych stanowiskach, płacąc im po 100 tysięcy miesięcznie. Gdy jakiś przypadkowy facet taranuje jego auto, bierze winę na siebie i wypłaca odszkodowanie. Wynajmuje pokój w drogim hotelu, wypożyczając specjalnie zaprojektowane meble. Ma też pomysły bardziej wyrafinowane - kupuje niesłychanie drogi znaczek pocztowy (a więc coś trwałego, czego mu zrobić nie wolno), po czym... nakleja go na list i wysyła...
To wszystko jednak za mało. W skutecznym roztrwonieniu pieniędzy nie pomaga mu nawet zorganizowanie meczu swojej drużyny z zespołem gwiazd. Ale w końcu wpada na genialny pomysł. Postanawia wziąć udział w wyborach na burmistrza Nowego Jorku. Oczywiście kampania wyborcza to studnia bez dna - forsa znika więc błyskawicznie, a Brewster, na wszelki wypadek, w ostatniej chwili ze startu rezygnuje.
Prawda, że to fabułka, w kontekście trwającej eurokampanii, bardzo pouczająca? Wydaje mi się jednak, że mimo wszystko wyobraźnia amerykańskich scenarzystów jest nieco pozbawiona polotu. Proponuję więc nakręcenie polskiego remake'u tego filmu - w którym bohater wydałby całą kasę znacznie szybciej. Organizując komitet przygotowujący igrzyska olimpijskie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
