MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz po czterdziestce

FIL
Historia sportu dostarcza wciąż przykładów karier w późnym wieku

MAŁGORZATA SYRDA-ŚLIWA

MAŁGORZATA SYRDA-ŚLIWA

Historia sportu dostarcza wciąż przykładów karier w późnym wieku

   Życie zaczyna się po czterdziestce - tak pewnie powiedziała sobie tenisistka Martina Navratilova, gdy w 2000 roku, mając 43 lata, postanowiła wrócić na kort. Karierę oficjalnie skończyła 6 lat wcześniej, ale nie potrafiła długo wytrwać w sportowej wstrzemięźliwości. Kilka tygodni temu 47-letnia Navratilova przegrała w II rundzie singla z młodszą o 27 lat Argentynką Giselą Dulko, ale dotarła do półfinału rywalizacji debli w wielkoszlemowym turnieju na kortach trawiastych Wimbledonu.
   Przy każdym wyniku wielkiej Martiny sprawozdawcy nie zapominają dodać, o ile lat młodszą miała rywalkę, ale te - okrutne dla kobiety - liczby nie mącą mistrzyni nastroju. - Nie zamierzam nikomu niczego udowadniać. Chcę po prostu zrobić coś jeszcze, by być lepszą zawodniczką - tłumaczy swoją przedłużającą się obecność na korcie. Nie jest jedynym dojrzałym sportowcem, który kontynuuje karierę dłużej niż pozwalają stereotypy. Historia sportu przez cały XX wiek dostarczała podobnych przykładów.
   Nie zmienia to jednak zdania specjalistów - natury w kwestii biologicznego starzenia nie da się całkiem oszukać.

Mięśnie już nie te

   Profesor Aleksander Tyka, kierownik Zakładu Fizjologii i Biochemii krakowskiej AWF, podkreśla, że proces starzenia się ludzi w zależności od indywidualnych właściwości charakteryzuje się różnym tempem, ale już po 40. roku życia zmienia się na przykład bezwzględna liczba komórek nerwowych i mięśniowych, co może mieć wpływ na sprawność wysiłkową organizmu. Szczególnie wyraźnie widać to u osób nieaktywnych fizycznie, u nich badania wykazują zmniejszenie się masy mięśniowej. U osób w tym samym wieku, ale podejmujących aktywność fizyczną, mimo zaniku komórek szkieletowych przekrój fizjologiczny mięśnia nie ulega większym zmianom. Już samo uprawianie sportu jest więc jednym ze sposobów na przedłużenie biologicznej młodości organizmu. Inna rzecz, że sport wyczynowy może prowadzić do szybszego wyeksploatowania niektórych części ciała - tych poddawanych nadmiernej eksploatacji. Dr Zbigniew Szyguła z Zakładu Medycyny Wychowania Fizycznego i Sportu AWF w Krakowie mówi, że ortopedzi oceniają czas używalności naszej chrząstki stawowej na około 40 lat. Przeciążana, niewłaściwie leczona będzie służyć krócej, a o tym, że odmawia posłuszeństwa informuje najprościej - na przykład bólem w kolanie.
   O tym, jak długa jest wyczynowa kariera decyduje też specyfika dyscypliny. W sportach wczesnej specjalizacji - gimnastyce czy łyżwiarstwie figurowym - kariery po trzydziestce są rzadkie. Ale i tu wiele się zmienia. Mariusz Siudek z polskiej pary sportowej ma 32 lata i zamierza uprawiać łyżwiarstwo do mistrzostw Europy w 2007 roku. Z młodszą o trzy lata żoną Dorotą tworzą duet należący do światowej czołówki dyscypliny. Po zakończeniu kariery łyżwiarze przenoszą się do grona zawodowców i dalej rywalizują. A że można to robić długo pokazuje przykład radzieckich mistrzów Ludmiły Biełousowej i Olega Protopopowa, mistrzów olimpijskich z 1964 i 1968 roku, którzy występują w pokazach do dziś. Oboje są po siedemdziesiątce...

Maratończyk może dłużej

   Profesor Tyka zauważa, że osiąganie sukcesów po 30. roku życia także w konkurencjach sprinterskich należy do rzadkości, trudno bowiem przez długi czas utrzymać wysoki poziom zdolności szybkościowo-siłowych. Przyczyny mogą być różne: spadek mocy i siły mięśni z wiekiem czy pogorszenie się elastyczności tkanki mięśniowej, to jedno, ale zabójcza jest też duża liczba mikrourazów, wynikających z ogromnego obciążenia aparatu ruchu sprinterów.
   Czym jednak zajmowaliby się naukowcy, gdyby nie pojawiali się w sporcie ludzie, których przypadki przeczą regułom? Amerykanin Carl Lewis czwarte z rzędu złoto olimpijskie w skoku w dal zdobył w wieku 35 lat, wciąż był wtedy także czołowym sprinterem świata. Jako 35-latek miał jeszcze czas 10,03 s na 100 m, ale już rok później biegał o wiele wolniej (10,50) i zakończył karierę. Lekkoatletka Marlene Ottey jeszcze po czterdziestce siała zamęt w biegach na 200 m.
   Niemiecka skoczkini w dal 40-letnia dziś Heike Drechsler zaledwie przed kilkoma dniami ogłosiła, że nie wystąpi jednak w igrzyskach w Atenach, ale długo wierzyła, że pokona sterane operacjami ciało i dojdzie do mistrzowskiej formy. Jej przykład pokazuje, że starzejąc się, i tak można pokonywać rywalki, bo wcale nie potrzeba do tego poprawiać wyników. Na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku Niemka zdobyła złoto w skoku w dal wynikiem 7,14 m, 8 lat później w Sydney do tego samego złota wystarczyło jej skoczyć 6,99 m. Niemieccy fizjologowie mówią o Drechsler "cud natury". Genetyczne wyposażenie to jeden z ważniejszych czynników, który decydować może m.in. o szansach na sukcesy w sporcie i długości kariery.
   - Nie przez przypadek naukowcy żartują, że żeby być dobrym sportowcem, trzeba sobie dobrać właściwych rodziców - mówi dr Szyguła.
   Polskim fizjologicznym fenomenem jest Robert Korzeniowski. Decydując się na uprawianie chodu, wytrzymałościowej konkurencji lekkoatletycznej, dokonał idealnego wyboru, bo może znakomicie wykorzystać ogromne możliwości wysiłkowe swojego organizmu. Ich wykładnikiem jest wydolność tlenowa oceniana na przykład wysokością maksymalnego poboru tlenu. - U przeciętnych osób sprawnych fizycznie oscyluje ona od 35 do 45 ml/kg/min, światowa czołówka narciarzy biegowych ma wyniki nie niższe niż 80-90 ml/kg/min - mówi prof. Tyka. Podobne (84 ml/kg/min) ma Korzeniowski. Trzykrotny mistrz olimpijski reprezentuje konkurencję, w której młodzian z naukowego punktu widzenia ma nikłe szanse na światowej klasy wyniki. Profesor Tyka wyjaśnia, że w konkurencjach wytrzymałościowych, a więc takich jak chód na 50 km, maraton, biegi narciarskie, osiągnięcie sukcesu jest możliwe dopiero w wieku około 30 lat, a formę można utrzymać przez kolejne 10.

Ścięgno genetycznie

modyfikowane?

   Chcącym pozostać w sporcie dłużej niżby nakazywała metryka pomaga nie tylko wybór właściwej dyscypliny, ale i ogólny cywilizacyjny rozwój. Lepiej się odżywiamy, jesteśmy otoczeni lepszą opieką medyczną, mamy bogatszą wiedzą, o zdrowym stylu życia - to powoduje, że dłużej żyjemy, a więc i także dłużej możemy być aktywni fizycznie.
   Dr Wojciech Gawroński, specjalista medycyny sportu z Zakładu Medycyny WF i Sportu AWF, podkreśla, że systematyczne i mądrze zaplanowane ćwiczenia fizyczne są jednym z prostych sposobów na spowolnienie procesu starzenia, a także zapobieganie wielu chorobom (obniżają poziom napięcia układu nerwowego, pomagają zwalczyć depresję, obniżają ryzyko wystąpienia otyłości, cukrzycy, osteoporozy, a także pomagają zwalczać infekcje bakteryjne i wirusowe). Według Gawrońskiego wiedza medyczna pozwalająca na profilaktykę to jeden z ważniejszych darów dla dzisiejszych sportowców. Szyguła i Gawroński zgodnym chórem mówią, że przedłużyć karierę można tylko właściwie układając proporcje między wysiłkiem treningowym a odpoczynkiem. Nie da się bezkarnie przekraczać granic możliwości organizmu.
   Nauka jednak ma wiele do zaoferowania. - Coraz więcej jest takich uszkodzeń ciała związanych z wyczynowym sportem, które można leczyć. Klasyczny przykład to zerwanie więzadeł kolanowych, które do niedawna było powodem kończenia karier - mówi dr Szyguła. - Dziś operacja i niemal natychmiastowa rehabilitacja po niej przywracają zawodnika na linię startu. _Jakich cudów mogą dokonywać tu lekarze pokazuje przykład pokiereszowanego w wypadku motocyklowym znakomitego austriackiego narciarza Hermanna Maiera.
   Dr Gawroński zastanawia się, jak daleko w dziedzinie leczenia uszkodzeń ciała sięgną możliwości medycyny. W sposób niemal nieograniczony otwiera je genetyka: - _Nie wierzę, że da się genetycznie wyhodować mistrza świata, ale wierzę, że wkrótce będzie się hodować tkanki więzadłowe, ścięgniste, mięśniowe i zastosować je w wybranych przypadkach uszkodzeń narządu ruchu. Dziś zerwane ścięgno Achillesa można zreperować, ale zawsze pozostaje po tym zabiegu blizna, która zmniejsza możliwości ścięgna - na przykład jego rozciągliwość. Jeśli jednak uda się wstawić do uszkodzonego urazem ścięgna zmodyfikowaną tkankę, to będzie praktycznie nowe ścięgno. Pozostaje pytanie, czy taka genetyczna modyfikacja nie jest już dopingiem?

Tętno pod kontrolą

   Wiedza medyków i fizjologów może sportowcom pomagać nie tylko przy wyjątkowych okazjach. Przydaje się w codziennym treningu, w prostym doborze odżywek, ale także dostarczając precyzyjnych narzędzi diagnostycznych, które pozwalają określić możliwości wysiłkowe czy zbadać strukturę mięśni. Tę wiedzę wykorzystuje się przy układaniu profesjonalnych planów treningowych. Popularne w wyczynowym sporcie sport-testery, przypięte do ręki czy tułowia, monitorują pracę serca, a towarzyszą zawodnikom na codziennych treningach. Pokazują, jak wysiłek działa na ich organizm. Na bieżąco można teraz, na przykład opierając się na obserwacji tętna, korygować trening. A jeszcze nie tak dawno badania pozwalające ocenić wpływ treningu na organizm sportowca - zbyt drogie i niedostępne - wykonywano najwyżej dwa razy na pół roku - na początku i końcu cyklu przygotowań.
   Współczesny trening bardzo różni się od tego sprzed kilkunastu lat, jest o wiele bardziej zindywidualizowany. Zwłaszcza dojrzali sportowcy, którzy przeżyli metody trenerów-katów na własnej skórze, umieją to docenić.
   Kazimierz Węgrzyn, 37-letni piłkarz Cracovii, wcześniej m.in. Wisły i Widzewa, mówi o piłkarskich przygotowaniach: - Kiedyś uważano, że zima to czas ładowania akumulatorów na cały rok, dlatego przygotowania były bardzo mocne, dużo biegało się w górach, pracowało w siłowni, po to, by w okresie startowym zupełnie ćwiczenie siły porzucić. To dla mnie tak, jakby w jeden dzień chcieć najeść się na cały tydzień.
   Robert Korzeniowski, choć przelicza tygodniową sumę kilometrów w nogach, także podkreśla, że nie w ilości, a w jakości leży tajemnica sukcesu. - Trzeba trenować po prostu mądrze i w sam raz, by nie przeciążać organizmu, zapewniając mu jednocześnie optymalnie bodźcowanie. Ja z moim organizmem po prostu się zaprzyjaźniłem. Trenując, słucham, co ma mi do powiedzenia i kiedy "prosi" mnie, by poleniuchować nad wodą, czynię to z rozkoszą.

Stary lis przechytrza młodego

   Samoświadomość, znajomość własnych słabych i mocnych stron, wewnętrzna dyscyplina, sprawdzony system zindywidualizowanego treningu - te atuty dojrzałego sportowca psycholog Marzanna Herzig uważa za najważniejsze dla jego udanej rywalizacji z młodzieżą: - Jeśli stary lis przechytrzył młodego to dlatego, że potrafił wykorzystać swoje atuty pomimo słabości. Doświadczony sportowiec ma więcej od młodego wypracowanych metod radzenia sobie z trudnościami, które niesie sport i sytuacja udziału w zawodach. Rutyna, ale nie zgubne w każdym w wieku rutyniarstwo, pomaga w budowaniu psychologicznej przewagi nad młodym.
   Warunkiem tego, by będąc starszym sportowcem młodych się nie bać, jest sympatia, a jednocześnie dystans do siebie. To pozwala popatrzeć na trudną konfrontację z młodszym zawodnikiem jako szansę rozwoju, czasem zabawy.
   Herzig podkreśla, że w czasach, kiedy sport jest profesją, przedłużanie kariery nie budzi już społecznych oporów. Przecież w innych dziedzinach życia czterdziesto- czy pięćdziesięciolatek też nie jest skreślany, wręcz przeciwnie - to czas zawodowego rozwoju, zakładania firm, dokonywania odkryć naukowych, nieraz przewartościowywania życia osobistego i zakładania nowych rodzin. - Jeśli założyć, że zawodnik mimo upływających lat pozostaje w sporcie, bo taki wybrał zawód, to przedłużanie kariery jest formą doskonalenia zawodowego.
   Oczywiście, że starzejący się sportowcy mogą pozostawać na arenie z wielu innych powodów. Niektórzy nie potrafią odnaleźć się w pozasportowym świecie. Podejmują nawet takie próby, ogłaszają zakończenie kariery, by po jakimś czasie wrócić. - Nie wiedzą, co robić z czasem, napięciem, nie mają wiedzy przydatnej do znalezienia nowego zajęcia. A sport to bezpieczna przystań, sprawdzone zasady - zorganizowany czas, jasne cele i wreszcie wiele gratyfikacji - mówi Marzanna Herzig.
   Z jednej strony to gratyfikacje finansowe. Wielki sportowiec, nawet nie odnosząc tych samych sukcesów, zarabia nazwiskiem, a potrzeba pomnażania pieniędzy jest jedną z tych ludzkich potrzeb, które nie maleją wraz ze wzrostem liczby zer na koncie. Z drugiej strony im wyższy poziom sportowy, tym większej stymulacji doświadcza zawodnik. Sława, wielbiciele, aplauz, zainteresowanie mediów, sponsorzy, zwycięstwa, nawet codzienny wysiłek fizyczny - to wszystko uzależnia. Pozbawiony takiej stymulacji były sportowiec może odczuwać wręcz fizyczny ból, podobny do tego po odstawieniu używek. Wraca, bo nie chce cierpieć, a czuje, że nic innego w życiu go tak nie cieszy jak sport.
   W nieskończoność od konfrontacji z życiem bez profesjonalnego sportu nie da się jednak uciekać. Kiedy więc najlepiej odejść? - Klasyczny przepis mówi, że wtedy, gdy jest się na topie. Odchodzi się wtedy w chwale bohatera. Decyzja o zakończeniu kariery to jednak bardzo indywidualna sprawa. Oczywiście, że można by uznać za społeczny dowód słuszności to, że nikt już nie chce nas oglądać, ale lepiej wsłuchać się w siebie. To często chwila, kiedy sportowa codzienność zaczyna denerwować, kiedy trening i start przestają sprawiać przyjemność - uważa Marzanna Herzig.
   Zawsze jest jeszcze szansa na podtrzymywanie fizycznej aktywności i udział w sportowej rywalizacji w innym gronie. Weterani (mężczyźni od 40., kobiety od 35. roku życia) realizują potrzeby rywalizacyjne we własnych mistrzostwach świata, a nawet igrzyskach olimpijskich. Martinie Navratilovej szybkie trafienie do tego grona nie grozi. Mówi przecież, że gra, bo kocha tenis, a ten dostarcza jej nadal przyjemności. Właśnie dostała powołanie do olimpijskiej reprezentacji USA na igrzyska w Atenach, wystąpi w deblu. Nie wygra rywalizacji o miano najstarszej olimpijki. Największe szanse na ten tytuł ma 56-letnia Annette Woodward. Matka sześciorga dzieci, już także babcia, wystartuje w konkurencji strzelania z pistoletu na dystansie 25 m. - Byłabym bardzo szczęśliwa z medalu igrzysk i myślę, że mogę tego dokonać. Mam taką samą szansę jak inni - twierdzi australijska babcia olimpijka...

Mimo statecznego wieku...

   Oscar Swahn (Szwecja, strzelectwo) - miał 73 lata, gdy w 1920 roku w igrzyskach olimpijskich w Antwerpii (czwartych w jego karierze) zdobył dwa srebrne medale: w konkurencji do biegnącego jelenia indywidualnie i (m.in. z 42-letnim synem Alfredem) do biegnącego jelenia strzał podwójny drużynowo.
   James Coates (Wielka Brytania, skeleton) - jako 54-latek wystąpił w igrzyskach olimpijskich w 1948 roku w Sankt Moritz, gdzie w swojej konkurencji (odbywającej się po raz drugi i... ostatni w historii igrzysk) zajął siódme miejsce. Do dziś dzierży miano najstarszego uczestnika zimowych olimpiad.
   Aladar Gerevich (Węgry, szermierka) - w wieku 50 lat sięgnął po "złoto" w drużynowym turnieju szablowym w igrzyskach olimpijskich w 1960 roku w Rzymie. Startował w aż sześciu IO (1932-1960) i w każdych zdobywał medale (1 we florecie), w tym aż 7 złotych. Sięgnął po 10 medali w IO, 13 w MŚ i 6 w ME.
   Sir Stanley Matthews (Anglia, piłka nożna) - mając 41 lat otrzymał "Złotą Piłkę" dla najlepszego futbolisty Europy w 1956 roku. W reprezentacji grał 23 lata, do 1957 roku. W latach 1932-1965 wystąpił w 701 meczach ligowych. Ostatni mecz rozegrał mając 50 lat. Tuż przed nim otrzymał tytuł szlachecki.
   Gordie Howe (Kanada, hokej na lodzie) - miał 51 lat, gdy po raz ostatni wystąpił - w 1979 roku - w meczu NHL. Od 1946 roku rozegrał 2421 meczów, w tym 1767 w meczach rundy zasadniczej i 157 meczach fazy play off NHL oraz w odpowiednio 419 i 78 meczach WHA. 21 razy był wybierany do meczów All Star NHL.
    (FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski