MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwo WTA dało Agnieszce Radwańskiej pozytywną energię [WIDEO]

Hubert Zdankiewicz
- Teraz przez najbliższe trzy tygodnie odpoczywam i nawet nie dotknę rakiety - mówi Agnieszka Radwańska
- Teraz przez najbliższe trzy tygodnie odpoczywam i nawet nie dotknę rakiety - mówi Agnieszka Radwańska fot. Grzegorz Jakubowski
Tenis. - Przez pierwsze kilka chwil - nawet kilka godzin - sama nie wierzyłam w to, co się stało - mówi o swoich wrażeniach po turnieju w Singapurze AGNIESZKA RADWAŃSKA.

- Jak to jest grać finał takiej imprezy jak Mistrzostwa WTA? Jaka była pierwsza myśl po ostatniej piłce finału? - zapytała Agnieszkę Radwańską jedna z dziennikarek. - W takiej chwili ciężko o jakąkolwiek myśl. Ciężko to w ogóle opisać słowami. Przez pierwsze kilka chwil - nawet kilka godzin - sama nie wierzyłam w to, co się stało - przyznała nasza najlepsza tenisistka na spotkaniu z przedstawicielami mediów. Pierwszym po jej powrocie z Singapuru, gdzie odniosła historyczne, nie tylko dla siebie, zwycięstwo. Do tej pory żaden Polak nie wygrał turnieju mistrzów.

WIDEO: Obietnica Radwańskiej przed Australian Open: Jeśli wygram, wskoczę do rzeki

Źródło: TVN24/x-news

Radwańska wygrała mecz o tytuł z Czeszką Petrą Kvitovą, a po ostatniej piłce nawet nie próbowała ukryć łez. - To były łzy radości czy ulgi? - dopytywała się inna z dziennikarek, obecna na spotkaniu w polskiej siedzibie firmy Toyota (sponsorem Polki jest od kilku lat Lexus)?

- Wszystkim po trochu. Jeszcze na kilka tygodni przed turniejem nie byłam pewna, czy w ogóle w nim zagram. Zaczęłam w dodatku od dwóch porażek w grupie - przyznała Radwańska. - Gdyby w kwietniu ktoś mi powiedział, że wygram Mistrzostwa WTA, pokonując w dodatku takie zawodniczki, to raczej bym mu nie uwierzyła - dodała, nawiązując do bardzo nieudanej pierwszej połowy roku.

- Nie grałam wtedy źle, ale wyniki nie były takie, jakich oczekiwałam. Nie potrafiłam przełożyć na mecze tego, co wypracowałam na treningach - przyznała Polka, która dzięki udanej jesieni zakończyła sezon jako rakieta numer 5 na świecie.

Jednym z powodów jej słabszej gry miał być nieudany eksperyment z zatrudnieniem w roli trenerki konsultantki słynnej Martiny Navratilovej, ale Radwańska zapewniała, że niczego nie żałuje.

- Te kilka miesięcy z nią na pewno wyszło na plus, choć musiałyśmy się rozstać - przyznała. Dodała, że do tej pory pozostaje z Navratilovą w przyjacielskich relacjach.

- Pozytywną energię - stwierdziła, pytana o to, co dał jej sukces w Singapurze. - To przecież ta sama półka, co Wielkie Szlemy. Niektórzy mówią nawet, że jest trudniej, bo gra osiem najlepszych i nie ma co liczyć na łatwiejszy mecz, tak jak to ma czasem miejsce w tamtych przypadkach. Taki turniej dodaje skrzydeł.

- Teraz przez najbliższe trzy tygodnie odpoczywam i nawet nie dotknę rakiety. Na korty wrócę w grudniu, bo będę grać w Indiach, w Champions Tennis League - dodała.

Przyszły rok będzie dla Agnieszki bardzo pracowity, bo oprócz występów indywidualnych czekają ją jeszcze mecze w rozgrywkach FedCup , a przede wszystkim igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro, w których chce wystąpić nie tylko w singlu. Główny cel będzie jednak ten sam, co zawsze: walka o zwycięstwo w Wielkim Szlemie. Pierwsza szansa przyjdzie już w styczniu, podczas Australian Open. Turnieju, który Radwańska lubi - w Melbourne osiągnęła w 2008 roku swój pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał, a w 2014 roku dotarła do półfinału.

- Czy zabierzesz do Australii strój kąpielowy, żeby po zwycięstwie wskoczyć do przepływającej obok rzeki Yarra, tak jak kiedyś zrobił to mistrz Australian Open Jim Courier - dopytywał się - pół żartem, pół serio jeden z dziennikarzy. - Strój nie będzie mi potrzebny. Jeśli wygram, wskoczę tak jak będę stała - roześmiała się Agnieszka.

Całkiem poważnie skomentowała z kolei zarzuty ojca, który mimo jej sukcesu nadal jest zdania, że powinna zwolnić Tomasza Wiktorowskiego i zatrudnić nowego trenera.

- To jest mój ojciec, ale od lat nie mam już z nim nic wspólnego jeśli chodzi o tenis i moją karierę. Teamu absolutnie nie zmieniam, zostaje taki, jaki jest - zapewniła. - Mój ojciec dużo mówi, a ja niestety muszę brać to na klatę. Nie zawsze jest to wesołe - dodała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski