Muzyczny Kraków

Ostatnio niemal wszystkie słupy ogłoszeniowe były oblepione afiszami z charakterystycznym, dobrze już znanym, znakiem Festiwalu „Muzyka w Starym Krakowie”. W jego ramach koncertowało wielu wspaniałych wykonawców. Ja wspomnę jeden, bardzo wzruszający, koncert, który miał miejsce w pięknym wnętrzu Synagogi Tempel. Zagrała tam orkiestra ze słowackiej Żyliny, pod batutą krakowskiego dyrygenta Pawła Przytockiego. A Łukasz Długosz rewelacyjnie wykonał I Koncert fletowy Mozarta. Wielkie przeżycie!

Ale jest też Festiwal „Ars Cameralis”, Mariacki Festiwal Organowy, Letnia Akademia Muzyczna i wiele jeszcze innych muzycznych atrakcji.

Wyjątkową wartość ma - według mnie - projekt „Theatrum Musicum”, który jest wspólnym przedsięwzięciem kilkunastu krakowskich instytucji kultury, przede wszystkim muzycznych. Oferuje on bardzo różne rodzaje muzyki wykonywanej w różnorodnych miejscach. Pomysłodawca tego projektu, dyrektor Capelli Cracoviensis, Jan Tomasz Adamus, sprawił nam też niedawno wyjątkową ucztę estetyczną i duchową, organizując zupełnie wyjątkowy koncert, trwający kilkanaście godzin: „Beethoven. 9 symfonii w jeden dzień”.

Mogłabym długo jeszcze wymieniać wydarzenia, miejsca, zespoły, solistów, gdyż rzeczywiście Kraków wydaje się być jednym z najbardziej „umuzycznionych” miast. Ale…

Ale równocześnie dzieje się coś, czego kompletnie nie mogę zrozumieć - świetne, szczycące się wspaniałymi dokonaniami i piękną tradycją, Polskie Wydawnictwo Muzyczne nie dostało od Ministerstwa Kultury obiecanej dotacji. Napisał o tym szerzej Wacław Krupiński (26.08).

Absolutnie nie rozumiem, jak można nie wspomagać Krakowa we wszelkich przedsięwzięciach związanych z muzyką! Nie mogę też uwierzyć, że tych parę milionów złotych jest dla resortu problemem nie do przejścia, a akurat PWM ze wszech miar na wsparcie zasługuje.

Ale tylu rzeczy, coraz częściej, nie rozumiem…

Miejmy natomiast nadzieję, że po wielu latach starań, wreszcie powstanie w Krakowie Centrum Muzyki. Zielone światło właśnie w tej sprawie zaczęło błyskać.