Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My o wojnę nie dbamy, my na wojnę nasramy!

Leszek Mazan
Felieton. Najjaśniejszy panie - skurczył się w ukłonie dyżurny kancelarii dworskiej - ośmielam się zameldować: Przemyśl padł... 85-letni cesarz Franciszek Józef westchnął głęboko i otarł c.k. łzy: - Jaka szkoda, jaka szkoda... Taki był z niego zdolny, młody oficer...

Przemyśl, "Brama Węgier", większa niż Verdun twierdza ryglująca carom drogę na Budapeszt - poddała się Rosjanom (do dziś nie wiadomo dlaczego) 22 marca 1915 roku, a wróciła w ręce austriackie po trzech miesiącach: dokładnie sto lat temu. Przedziwnym zbiegiem okoliczności jednym z pierwszych poddanych FJ I, który jako jeniec rosyjski wkroczył do zrujnowanej twierdzy, był ordynans 11 kompanii marszowej batalionu N 91 pułku piechoty z Czeskich Budziejowic wchodzącego w skład tzw. Żelaznej Brygady szeregowiec Józef Szwejk.

Praski żołnierz, którego nazwisko cieszy się nad Sanem równym szacunkiem, jak np. para przemyskich koszykarzy - emigrantów: nadredaktora "Gazety Krakowskiej" Ryszarda Niemca czy szefa biura turystycznego "Skarpa" Wojciecha Barana. Dość powiedzieć, że na rynku miasta stoi pomnik Dobrego Żołnierza, a za jego duszę odprawiono przed laty mszę świętą w kościele garnizonowym, co postawiło nas na krawędzi wojny z broniącą swego laickiego honoru Republiką Czeską.

Nic więc dziwnego, że właśnie Przemyśl (gdzie dodatkowo Szwejka chciano powiesić) jest od lat centrum polskiego ruchu szwejkologicznego, świecącego przykładem naszym siłom zbrojnym i wcielającego w praktykę "filozofię niebieskich oczu kretyna". Dowódcą nieśmiertelnego (nikt z oficerów i żołnierzy nie ma zamiaru umierać, osobliwie, he, he, na wojnie) szwejkowskiego Regimentu Twierdzy Przemyśl jest lekarz weterynarii płk Jerzy Czuchman.

Pan doktor do roku 1915 zajmował się w twierdzy leczeniem koni, ale gdy oblężeni zjedli do ostatniego kopyta wszystkie dziesięć tysięcy rumaków - zmienił specjalizację na zwierzęta mniejsze gabarytowo, głównie na ukochane przez Szwejka psy. Z jego też inicjatywy Szwejk na pomniku ma otrzymać do towarzystwa spiżowego czworonoga, który za sprawą pani konserwator zabytków przechodzi właśnie polityczną kąpiel lustracyjną.

Wśród kadry oficerskiej Twierdzy różne na ten temat krążą dowcipy, częste, bo jak wiadomo, oficer austriacki z dowcipu zawsze śmiał się trzy razy: gdy go usłyszał, gdy go powtarzał i gdy go zrozumiał...
Na 4 i 5 lipca zapowiedziano nad Sanem kolejne, osiemnaste już Wielkie Manewry Szwejkowskie, co z uwagi na bliskość naszej wschodniej granicy może być odebrane przez zachodnich Ukraińców jako demonstracja siły.

Komentatorzy z pewnością jednak zauważą, iż w owej demonstracji weźmie aktywny udział emerytowany pułkownik - czołgista Richard Haszek, wnuk największego pacyfisty wszech czasów, autora "Szwejka" Jarosława Haszka. "Wielki Wnuk" - jak nazywa Richarda międzynarodowa społeczność szwejkowska - podobny jest do dziadunia jak dwie krople morawskiej śliwowicy i podobnie jak on lansuje hasło "My o wojnę nie dbamy, my na wojnę nasramy".

Oznacza to, że w czasie manewrów w Przemyślu trup będzie padał, to z pewnością jedynie w bliskiej odległości od piwnej pipy. Tym bardziej że w programie są odsłonięcia tablic upamiętniających stulecie pobytu Szwejka w Przemyślu i intensywne wznoszenie stosownych toastów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski