Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenice. Ze szpitalnej kasy do własnej kieszeni

Katarzyna Hołuj
Z kasy szpitala w Myślenicach zniknęło ponad 177 tys. zł
Z kasy szpitala w Myślenicach zniknęło ponad 177 tys. zł Katarzyna Hołuj
Myślenice. Kasjerka wyprowadziła z kasy szpitala powiatowego ponad 177 tys. zł. Została zwolniona dyscyplinarnie. Usłyszała też już zarzut przywłaszczenia powierzonego jej mienia

Sprawa wyszła na jaw w grudniu minionego roku podczas przeprowadzanej w placówce kontroli. Zaczęło się od jednej rozbieżności, po której przeanalizowane zostały już wszystkie wpłaty z jednostek szpitala świadczących usługi zewnętrzne, takich jak: kuchnia, parkingi i laboratoria diagnostyczne.

- W wyniku tego w kasie głównej szpitala ujawniono braki części zapłat należności ze sprzedaży tych usług - mówi Adam Styczeń, dyrektor szpitala w Myślenicach. I podkreśla, że nie były to pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia, które trafiają na leczenie pacjentów.

Dyrektor natychmiast powiadomił policję, że w kasie brakuje pieniędzy. A funkcjonariusze jeszcze tego samego dnia po południu zatrzymali w miejscu pracy 26-letnią kasjerkę, mieszkankę gminy Myślenice.

Z ustaleń śledczych wynika, że Anna J. pobierała pieniądze ze szpitalnej kasy przez cały 2015 rok.

- Przyznała się do zabrania pieniędzy - mówi Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie. - Powiedziała, że w grudniu 2014 roku, wracając z banku do szpitala, miała zgubić 50 tys. zł, czego ani przełożonym, ani policji nie zgłosiła. Pozostałe pobierane regularnie pieniądze miała przeznaczać na bieżące wydatki.

Na obecną chwilę wiadomo, że chodzi o łączną kwotę ponad 177 tys. zł. - Może ona nieznacznie wzrosnąć - mówi dyrektor Adam Styczeń, dodając, że kontrola w szpitalu jest kontynuowana.

Prokuratura sprawdza również, jak działa system kontroli i nadzoru w szpitalu i dlaczego braki w kasie wyszły na jaw dopiero teraz.

Budzi to wątpliwości nie tylko prokuratorów. - Niektórzy pracownicy, w tym także ja, zastanawiają się, czy nie zabrakło kontroli nad tą osobą. Zważywszy na czas trwania tego procederu i niemałą kwotę, jaka zniknęła, wydaje się, że z nadzorem coś musiało być nie tak - mówi Małgorzata Kruzel, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Myślenicach.

Dyrektor nie ma nic do zarzucenia sobie ani służbom księgowym. - Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa inwentaryzacji środków pieniężnych w kasie dokonuje się na dzień bilansowy, tj. 31 grudnia danego roku. Nie istniały wcześniej żadne przesłanki, by podejrzewać kasjerkę - mówi. I dodaje: - Zgodnie z pisemnym oświadczeniem, które podpisała, nie tylko przyznała się do winy, ale też zobowiązała do naprawienia szkody.

Śledczy ustalają też, co stało się z pieniędzmi, które zniknęły. Za przywłaszczenia powierzonego mienia (art. 284 par. 2 Kodeksu karnego) grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Na razie Prokuratura Rejonowa w Myślenicach wydała postanowienie o oddaniu podejrzanej do czasu rozprawy pod dozór policji i zastosowaniu wobec niej poręczenia majątkowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski