Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na igrzyska pojedzie już jako dr Kowalczyk [WIDEO]

Przemysław Franczak
Anna Kaczmarz
Wydarzenie. - To trochę spełnienie marzeń, ale zdecydowanie bardziej zaspokojenie ambicji - mówi nasza narciarka. Wczoraj obroniła w Krakowie pracę doktorską. Z wyróżnieniem

Takiej obrony pracy doktorskiej jeszcze na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego nie było.

- A co tu taki tłum?

- Nie słyszałeś? Kowalczyk się broni.

Dwóch pracowników AWF z zaciekawieniem zerknęło do sali, przed którą stali fotoreporterzy. Słynnej biegaczki narciarskiej jeszcze w środku nie było. Zjawiła się kilka minut później.

- Justyyyyyyna! - krzyczał za nią jakiś student.

Podwójna mistrzyni olimpijska, ubrana w czarną elegancką sukienkę, nawet się nie odwróciła, a na fotografa, który wyrósł przed nią z aparatem i błysnął serią fleszy, tylko wymownie spojrzała. Była trochę zdenerwowana.

- Stres był spory, ale zupełnie inny niż przy okazji startów. Który wolę? Ten naukowy - uśmiechała się potem.
W
eszła do sali, a na ekranie zagościł pierwsz slajd z tematem doktoratu: "Struktura i wielkość obciążeń treningowych biegaczek narciarskich na tle ewolucji stosowanej techniki biegu oraz zróżnicowanych poziomów sportowych".

- Przypominam, że to jest posiedzenie naukowe, a nie wydarzenie medialne - zaznaczył na wszelki wypadek prof. Jerzy Cempla, dziekan Wydziału Wychowania Fizycznego i Sportu AWF, a zarazem przewodniczący komisji doktorskiej, widząc na sali kilkadziesiąt osób, w tym wielu dziennikarzy. Byli też rodzice i rodzeństwo Justyny, znajomi, pracownicy AWF.

- Usłyszałyśmy, że jest obrona Kowalczyk, więc przyszłyśmy. W końcu nie codziennie zdarzają się takie okazje - mówiła Katarzyna Krasowska, stażystka na AWF, która zjawiła się razem z koleżanką.

Wystąpienie narciarskiej gwiazdy spowodowało też wyjątkową frekwencję w samej komisji. - To chyba najliczniejsza komisja w historii. Profesorowie sami się do niej zgłaszali - zdradził prof. Cempla.

Obrona poszła śpiewająco, choć całość - od zreferowania przez Justynę założeń, poprzez konkluzję pracy, po wystąpienia recenzentów, pytania i obrady - trwała blisko trzy godziny.

- Jestem nią zachwycony - nie krył jeden z recenzentów, prof. Henryk Sozański. - Pięćdziesiąt albo więcej osób w życiu widziałem w takiej sytuacji i mogę powiedzieć, że ta dziewczyna była znakomita.

Opinie o jej doktoracie? "Oryginalny, odważny, wnikliwy, samodzielny, precyzyjny".

- Ma pani wybitne zdolności do działań naukowych - zawyrokował prof. Cempla.

Mama Janina Kowalczyk, promieniała z dumy. - Justyna włożyła w to dużo czasu, dużo pracy. Wiedziałam, że się uda. W naszym domu nie ma "nie da się" - mówiła.

Co dalej? - Nauka zepchnęła sport na boczny tor, teraz czas odwrócić proprocje. A czy będą kolejne naukowe kroki? Za wcześnie, by o tym mówić - unikała deklaracji Justyna.

Słowo "habilitacja" na razie nie pada. Nawet w żartach.

- Na razie trzeba jej dać naukowy odpoczynek, niech myśli o starcie w następnych igrzyskach - stwierdził promotor pracy doktorskiej prof. Szymon Krasicki. - Ale w przyszłości, kto wie. Predyspozycje do pracy na uczelni Justyna na pewno ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski