Fot. Waldemar Bałda
SŁONNE. Wieś wyrosła z osady, której mieszkańcy czerpali dochody z warzenia soli
A Słonne - maleńka wieś nad Sanem, zamieszkana przez półtorej setki dusz, położona na prawdziwym końcu świata, jawi się miejscem nie do zbagatelizowania. Jednak, aby trafić tam, należy dotrzeć do Przemyśla, względnie Dynowa i jechać wzdłuż Sanu, do Dubiecka. Tam wskazany jest dłuższy popas: atuty tego miasteczka to pałac Krasickich, w których urodził się "Książę Poetów", biskup Ignacy, cerkiew zamieniona na Dom Kultury Kresowej, niebrzydki kościół - no i pomnik na Rynku, który najpierw był monumentem ku czci marszałka Piłsudskiego i jego legionistów, potem, po niewielkich korektach wystroju, sławił marszałka Rokossowskiego, jeszcze później generała Świerczewskiego i na koniec (czyli i teraz) ponownie wąsatego Naczelnika Państwa.
Z Dubiecka do Słonnego już niedaleko. W pobliżu cerkwi trzeba skręcić - zgodnie zresztą z drogowskazem - w stronę Sanu, minąć wieś Wybrzeże, jechać wzdłuż wyjątkowej urody przełomu rzeki, na sześciu kilometrach przedzierającej się pomiędzy lesistymi wzgórzami, potem obejrzeć dwie wiszące kładki, ułatwiające pieszym komunikację z drugim brzegiem: i wieś w całej krasie.
Wieś to osobliwa: wyrosła z osady, której mieszkańcy, odkrywszy słone źródło, czerpali dochody z warzenia nieodzownej przyprawy do potraw i niezastąpionego specyfiku do konserwacji mięsa tak długo, dopóki austriacki rząd nie położył łapy na tych dochodach i nie wprowadził monopolu. Dziś jest to miejscowość wypoczynkowa. Znają ją dobrze byli pracownicy przemyskich zakładów, jeżdżący tam na różnego rodzaju zorganizowane imprezy rekreacyjne, znają plastycy, w minionych latach regularnie odbywający tam plenery, znają wreszcie coraz liczniejsi zwolennicy wypoczynku w nieodkrytej na szeroką skalę, ale dysponującej utrzymaną na niezłym poziomie bazą recepcyjną, okolicy.
Miejsca w Słonnem jest dla wszystkich dość. Zarówno dla gości zacnego ośrodka "Zielona Polana" (leży na drugim brzegu), którzy mogą spędzać czas na korcie, w basenie, siłowni, saunie albo w... barze, czy ośrodka "Słoneczny Brzeg" (o ośrodku wypoczynkowo-szkoleniowym ZNP nie zapominając), jak i dla outsiderów, przedkładających ponad takie atrakcje spacery po zalesionych wzgórzach (najbliższe to Kozigarb oraz Łubienka), polach, czy wzdłuż brzegu rzeki. San to dodatkowa atrakcja: płytki, ale rwący nurt kryje bogactwo ryb; a dzięki zintensyfikowaniu w górze rzeki budowy sieci kanalizacyjnych i oczyszczalni ścieków jego woda nadaje się do kąpieli. Od miejscowych, którzy już dawno dostrzegli pożytki z przyjmowania turystów, można ponadto wynająć typowe dla nadsańskich wsi płaskodenne łódki, służące zazwyczaj do przeprawy na drugi brzeg, nadające się jednak także do krótkich - jak się to mawiało przed laty - wycieczek przyjemnościowych.
Słonne nie ma deptaków, kors ani żadnych innych "krupówek", próżno szukać tam barów z tańczącymi przy rurach dziewojami albo kasyn - w Słonnem można łowić ryby, zbierać grzyby i jagody, wentylować sobie płuca do najostatniejszych zakamarków i czuć się wolnym i szczęśliwym. Niby nic, a jak wiele.
(WALD)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?