Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na niedzielne wybory z własnym długopisem [WIDEO]

Grzegorz Skowron, Maciej Pietrzyk
Archiwum
Kontrowersje. W samym Krakowie 1,5 tys. osób ma sprawdzać, czy członkowie komisji nie fałszują wyborów. – To jakieś szaleństwo – mówi marszałek Marek Sowa.

Dla wielu Polaków, zwłaszcza sympatyków Andrzeja Dudy i Grzegorza Brau­na, kluczowe jest pytanie: czy nie dojdzie do sfałszowania wyborów? A konsekwencją tego jest zaangażowanie tysięcy ludzi w obserwację przebiegu głosowania. Oraz zachęcanie do zabrania... własnego długopisu.

WIDEO: Kampania po debacie. Kandydaci mają dwa dni na przekonanie wyborców

Źródło: TVP/x-news

PiS powołało nawet Korpus Ochrony Wyborów (KOW). Tworzą go desygnowani przez partię członkowie obwodowych komisji i mężowie zaufania. W okręgu krakowskim jest 835 komisji, PiS ma swojego przedstawiciela w 821. – Oprócz tego mamy ponad 600 mężów zaufania – mówi poseł Piotr Ćwik, koordynator Korpusu na okręg krakowski.

Każdy z członków KOW został poinstruowany, na co ma zwracać szczególną uwagę. Chodzi np. o sprawdzenie, czy urna jest pusta przed zapieczętowaniem, czy po zamknięciu lokalu urna zostaje zabezpieczona, czy przed jej otwarciem liczone są niewydane karty do głosowania i podpisy na spisach wyborców. Przedstawiciele PiS mają też pobrać kopię protokołu z wynikami. W sztabie liczby będą sumowane i porównywane z tymi, które poda Państwowa Komisja Wyborcza.

Niezależnie od PiS wybory będą pilnie obserwowane przez osoby zrzeszone w Ruchu Kontroli Wyborów (RKW) związanym z kandydatem na prezydenta Grzegorzem Braunem. W stolicy Małopolski RKW zgłosił kandydatów do 80 proc. komisji. Mają też kilkudziesięciu własnych mężów zaufania.

– W sumie około 500 osób będzie sprawdzać, czy nie ma nieprawidłowości – twierdzi Tadeusz Kaznowski, koordynator RKW w Krakowie.

– To jakieś szaleństwo – komentuje marszałek województwa Marek Sowa, szef małopolskiego sztabu Bronisława Komorowskiego. – Nie robimy żadnej akcji, bo w przeciwieństwie do PiS uważamy, że wybory nie są fałszowane.

Tymczasem w całym kraju na popularności zyskuje teoria o... długopisach ze znikającym atramentem, które rzekomo mogą pojawiać się w lokalach wyborczych. „W ostatnich dniach nastąpił wysyp ofert sprzedaży takich długopisów w popularnym polskim serwisie aukcyjnym. Czyżby sprzedawcy poczuli, że popyt rośnie?” – pyta na
Facebooku prawicowy bloger Rybitzky. Jego apel o wzięcie na wybory własnego długopisu do wczoraj poparło już ponad 110 tys. internautów.

Długopisy do lokali wyborczych dostarcza urząd gminy. – Są takie same, jakich używają nasi pracownicy – zapewnia Filip Szatanik z Urzędu Miasta Krakowa. ­– Ale każdy wyborca może przynieść swój – dodaje.

Co nas może zaskoczyć w niedzielę wyborczą
Czy znajdziemy swoje nazwisko w spisie wyborców? Czy system komputerowy nie zatnie się przy zliczaniu głosów? Kiedy poznamy wyniki pierwszej tury?

Wydawać by się mogło, że odpowiedzi na te pytania są proste i oczywiste. Choć odpowiedzialni za przeprowadzenie wyborów prezydenckich zapewniają, że wszystko dopięte jest już na ostatni guzik, dopiero w niedzielę okaże się, czy tak będzie w rzeczywistości.

Luki w spisach?

Od kilku tygodni nie gasną spekulacje dotyczące spisów wyborców. Wątpliwości pojawiły się z początkiem marca, gdy w całym kraju uruchomiono System Rejestrów Państwowych, zawierający dane personalne wszystkich obywateli. Chodzi o to, czy po przełożeniu starej bazy do nowej nie dojdzie do sytuacji, w której część osób wypadnie z systemu i nie znajdzie się w spisach wyborców.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz gminy zapewniają, że wszystko jest w porządku. Ale przy każdych wyborach są przypadki, że kogoś nie umieszczono w spisie i przez to nie może skorzystać ze swoich praw wyborczych.

Czy tym razem takich osób będzie wyjątkowo dużo? Ci, którzy się o to obawiają, mogli sprawdzić, czy ich nazwisko jest w spisie. Ale termin na to już minął (4 maja), więc pozostaje tylko przekonanie się na własnej skórze w wyborczą niedzielę.

System nie zawiedzie?

Także w niedzielę okaże się, czy dobrze zadziała system komputerowy ułatwiający zliczanie wszystkich głosów.

Przypomnijmy, że w ubiegłorocznych wyborach samorządowych były ogromne kłopoty z obsługą informatyczną, przez co oficjalne wyniki podano dopiero po tygodniu.

Państwowa Komisja Wyborcza zapewnia, że podczas trzech testów nowego oprogramowania nie było żadnych kłopotów. Będzie ono używane w najbliższą niedzielę, ale nie w pełnym zakresie. Pomoże np. w przesłaniu danych o cząstkowej frekwencji (dwa razy w ciągu dnia), ale protokoły z poszczególnych komisji nie będą przesyłane drogą elektroniczną.

To oznacza, że PKW nie będzie podawać cząstkowych wyników. Dopiero po zebraniu wszystkich papierowych protokołów ogłosi oficjalne wyniki.

Kiedy to nastąpi?

Bardzo optymistyczny scenariusz zakłada nawet poniedziałkowy wieczór, choć PKW jako bardziej realny termin wskazuje wtorek po południu. Do tego czasu swoje wyniki powinni mieć przedstawiciele PiS, dzięki informacjom pozyskanym od członków Korpusu Ochrony Wyborów.

Wydaje się, że nawet przy kłopotach, wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich będą znane dużo szybciej niż te z ubiegłorocznych wyborów samorządowych. Wtedy komisje osobno liczyły głosy oddane na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, osobno na radnych gmin, powiatów oraz województw. Tak naprawdę liczenie objęło cztery oddzielne głosowania. Teraz jest to tylko jedna karta.

Mniej też powinno być błędów, bo nie będzie już wielostronicowej książeczki. Każdy wyborca dostanie jedną kartę z nazwiskami wypisanymi w kolejności alfabetycznej, więc od razu zobaczy całą listę i będzie mógł dokonać wyboru, stawiając znak „x” w kratce przy nazwisku swojego kandydata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski