Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wiadukcie nic nie robią, a ludziom puszczają nerwy

Paweł Chwał
Piątek. Godz. 13. Nie można powiedzieć, że praca wre...
Piątek. Godz. 13. Nie można powiedzieć, że praca wre... Fot. Paweł Chwał
Tarnów. Mieszkańcy ul. Tuwima, pod oknami których od dwóch tygodni non stop jeżdżą samochody z zamkniętej Tuchowskiej, grożą blokadą drogi.

W sobotę umówiłem się na spotkanie z kilkoma mieszkańcami ul. Tuwima. Przyszło ich blisko... 30, aby wyrazić swoje niezadowolenie tym, co zafundowało im miasto. - Rozumiem, że samochody z Tuchowskiej muszą tędy jechać, bo nie ma innej drogi. Ale skoro wiedziano o tym od kilku lat, dlaczego odpowiednio się do tego nie przygotowano? - irytuje się Ryszard Świętek.

Ludzie wytykają miastu, że puściło ruch małą, osiedlową ulicą, która kompletnie nie jest przygotowana na tak duże jego natężenie. Grożą blokadą, jeśli objazd nie zostanie poprawiony.

- Sami utwardzaliśmy tę drogę w czynie społecznym. Podbudowy może jest tam z pół metra, nie więcej, stąd te drgania, które przenoszą się na nasze domy - mówi Stanisław Gadziała.

Dopiero w miniony czwartek i piątek na zakorkowanej ul. Tuwima pojawili się drogowcy, aby załatać asfaltem dziury, których było tu całe mnóstwo. To dodatkowo komplikowało przejazd w tym miejscu. Podobnie jak droga wyglądają chodniki przy Tuwima. Wąskie, pozapadane, rozjeżdżone jeszcze podczas powodzi w 2009 i 2010 roku.

- Drogą jedzie auto za autem, chodnikiem nie sposób przejść. Jak mamy tutaj żyć przez te półtora roku remontu wiaduktu? - pyta Kazimierz Szczebak. - Gdyby trzeba było wezwać pilnie pogotowie czy straż pożarną, to by do nas nie dojechali na czas.

Na całym objeździe jedynie w dwóch miejscach namalowano pasy do przechodzenia. Brakuje ich zwłaszcza na początku ul. Zamkowej, gdzie piesi zmierzający w kierunku kościoła czy centrum muszą liczyć jedynie na życzliwość kierowców, którzy przepuszczają ich przez jezdnię. - Każdemu się spieszy i nie chcą nas wpuszczać. Kiedyś czekałam dziesięć minut, żeby móc przejść na drugą stronę - mówi Małgorzata Kowalska.

- Wytyczenie pasów w tym miejscu oznaczałoby narażenie pieszych na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Tuż obok jest bowiem ostry zakręt, w który wjeżdżają rozpędzone samochody z Tuchowskiej - twierdzi Jacek Kupiec, kierownik biura inżynierii ruchu w Tarnowie. Przekonuje, że najlepszym rozwiązaniem będzie namalowanie pasów na Tuchowskiej na wysokości ulicy Świętej Trójcy, ale to oznaczać będzie konieczność pokonania kilkudziesięciu kolejnych metrów, co nie podoba się mieszkańcom.

Ludzi irytuje jednak przede wszystkim to, że na remontowanym wiadukcie praktycznie nic się nie dzieje. - Jest dwóch, czasem trzech robotników, którzy przed szesnastą pakują się do auta i jadą do domu. W soboty i niedziele nie ma nikogo - mówi Stanisław Gadziała. Proponuje, aby w weekendy usuwać bariery i puszczać auta po staremu. To oznaczałoby dla mieszkańców Zamkowej i Tuwima dwa dni odpoczynku od huku i spalin.

- Jest to plac budowy przekazany wykonawcy. Droga będzie udostępniona dla ruchu dopiero po zakończeniu remontu i odbiorach technicznych - odpowiada jednak kolej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski