Dziś jest już zawodnikiem IV-ligowej Skawinki. Debiut zaliczył w meczu okręgowego Pucharu Polski. – _Największy plus jest taki, że będę teraz w domu, skończą się wyjazdy. Ale trzeba będzie przewartościować życie. Pewnie szukać jeszcze innego zajęcia, bo, nie oszukujmy się, z gry w __czwartej lidze milionów nie ma _– uśmiecha 35-letni piłkarz.
Zmiany klubu nie planował. Jeszcze w czerwcu Sandecja przedłużyła z nim kontrakt o pół roku. – Nikt nikomu pistoletu do __głowy nie przystawiał _– mówi Makuch. – Potem złapałem kontuzję, miałem mocno skręconą kostkę, leczyłem się przez pięć tygodni. I gdy się wyleczyłem, tuż przed zamknięciem okienka transferowego, zaczęły do mnie dochodzić głosy, że klub chce rozwiązać kontrakt. Za długo byłem w Sandecji, żeby się boksować, mieć pretensje, walczyć o to, aby na siłę zostać. Więc dogadałem się, odszedłem, ale praktycznie tego samego dnia zamykało się okienko. W tak krótkim czasie trudno było znaleźć zespół w wyższej lidze. A ja nie chciałem zostać bez klubu. Gdybym w tej rundzie nie grał wcale, to trzeba by już chyba buty na kołek zawieszać_.
Dlaczego znalazł się akurat w Skawince? O wyjaśnienie łatwiej, kiedy przypomnimy, że trenerem tego zespołu jest Rafał Jędrszczyk. To były kolega z boiska Makucha, razem grali w Kmicie Zabierzów i Sandecji.
– Kiedy znalazłem się „na lodzie”, zadzwoniłem do Rafała. Licząc nawet na to, że będzie w stanie mnie do kogoś pokierować, dać jakiś numer telefonu. Zaproponował, żebym zagrał w jego drużynie – opowiada Makuch.
W Skawince trafił też na innych ludzi, którzy byli w Kmicie w jego najlepszych latach – mowa o Piotrze Bagnickim i Krzysztofie Krauzie.
– Wiem, że w __czwartej lidze są też Piotrek Powroźnik (grający trener Jutrzenki Giebułtów), Paweł Szwajdych i __Wojtek Ankowski (odpowiednio – piłkarz i trener Wiślan Jaśkowice – przyp. TB), więc grupa ludzi z __Kmity jest całkiem spora – analizuje Makuch.
Sam niemal dziesięć lat pracował z dala od domu (przed Sandecją były Podbeskidzie i Ruch Chorzów), ale z Krakowa nigdy się nie wyprowadził. –_ Będąc w Nowym Sączu, funkcjonowałem na dwa domy. Tam zostawałem na noc, gdy mieliśmy na przykład trening poranny po __popołudniowym dzień wcześniej _– opowiada zawodnik, który w Sandecji rozegrał około 190 spotkań.
Ten jedyny występ w tym sezonie postawił go w kłopotliwej sytuacji. Przepisy w Polsce pozwalają piłkarzom na grę w co najwyżej dwóch klubach w jednym sezonie – a więc wiadomo już, że nawet prezentując wyśmienitą formę, Makuch do połowy przyszłego roku może grać tylko w Skawince.
_– Szkoda, że w __Sandecji tydzień wcześniej nie powiedziano mi, jakie są wobec mnie plany – _mówi 35-latek.
Z dnia na dzień przestał więc być zawodowym piłkarzem. Jakie ma plany na przyszłość? – Do pracy trenerskiej zupełnie mnie nie ciągnie, ale jak wiadomo – nigdy nie mów „nigdy”...Z żoną mamy mały biznes. Kokosów z tego nie ma, ale z głodu na razie przymierać nie będziemy, coś tam odłożyliśmy. Miałem przecież świadomość, że moja przygoda z piłką zbliża się dużymi krokami do końca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?