Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najdziwniejsze oferty pracy

BAJA
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
Zarobić można na piciu wody z kranu, objadaniu się czekoladą, spędzaniu wieczorów w pubach albo podróżowaniu po świecie. Jaki jest prawdziwy cel tych nietypowych ofert pracy?

Fot. Ingimage

„Zostań Ambasadorem Wedel – 10 tys. zł brutto miesięcznie” – kuszą ogłoszenia pojawiające się ostatnio w prasie i Internecie. Oprócz atrakcyjnego wynagrodzenia firma zapewnia „komfortowe warunki podróży i zakwaterowania”, „ekscytujące podróże służbowe” (m.in. Nowy Jork, Sydney, Rio de Janeiro) oraz trzymiesięczny kontrakt. Do obowiązków ambasadora będzie należało „odwiedzenie najbardziej odległych miejsc na Ziemi i dostarczenie tam produktów Fabryki Przyjemności E. Wedel, reprezentowanie Fabryki Przyjemności E. Wedel w kontaktach z miejscową ludnością, dokumentowanie zachowań ludzi w zderzeniu z nieznaną przyjemnością”.

Oczekiwania nie są wygórowane. Idealny kandydat na to stanowisko powinien mieć takie cechy jak: „żywiołowość, ciekawość świata, wysokie zdolności interpersonalne”. Wymagania jakie mu stawia firma to „umiejętność godzenia obowiązków z przyjemnością, dyspozycyjność w ramach 3-miesięcznego kontraktu, gotowość do wyjazdów służbowych w nietypowe miejsca na świecie”.

Wymagania są tak małe, że specjaliści z branży wietrzą podstęp. – _Zastanawialiśmy się, o jakie stanowisko tak naprawdę chodzi, ale nie doszliśmy do żadnych wniosków, oprócz jednego – to świetny i tani sposób na rozreklamowanie firmy _– mówi Dominika Mamro z firmy Advisory Group TEST Human Resources.

Co będzie robiła osoba, która zwycięży w rekrutacji? Dokładnie to, co napisano w ogłoszeniu. - Do głównych obowiązków ambasadora będzie należało reprezentowanie firmy E.Wedel, podczas dwumiesięcznej podróży dookoła świata. Będzie odwiedzał najbardziej odległe miejsca na Ziemi, między innymi: Paryż, Nowy Jork, Rio de Janeiro, Sydney, Tokio czy wyspy Bora Bora i Madagaskar. Jego zadaniem będą kontakty z mieszkańcami tych krajów oraz częstowanie ich czekoladowymi smakołykami Wedla – mówi Magdalena Kołodziejska z firmy organizującej rekrutację dla E.Wedel.

Obowiązkiem ambasadora ma być także dokumentowanie przygotowań, samej podróży oraz reakcji ludzi z całego świata na przysmaki od Wedla. Będzie zobowiązany do prowadzenia bloga i relacjonowania na nim swojej pracy poprzez swoje wpisy, zdjęcia, filmy.

Akcja organizowana jest z okazji 160 lat istnienia firmy. Do tej pory zgłosiło się ok. 150 kandydatów. Chętni mają czas do 31 maja. Spośród nich wyłonionych zostanie 50 osób, które przejdą do drugiego etapu rekrutacji. Do kolejnego trafi tylko 10 osób, spośród nich jury wyłoni zwycięzcę.

Już teraz każdy z kandydatów zamieszcza film z własną prezentacją na You Tube. Opowiadają o tym, jak bardzo kochają czekoladę. Do tego stopnia, że nie tylko ją jedzą, ale także się smarują. Inni recytują fakty ze swojego życia zawodowego skacząc po drzewach albo wykonując akrobacje.

Zapłacą za jedzenie czekoladek

Fabryki czekoladek mają doświadczenie w organizowaniu nietypowych rekrutacji. Dwa lata temu niewielka fabryka pralinek w Belgradzie szukała „degustatora czekolady”. Zgłosiło się ponad tysiąc chętnych z całego świata. Część z nich twierdziła, że taką pracę może wykonywać nawet za darmo, przynajmniej na początku. Wśród kandydatów znaleźli się między innymi nauczyciele, inżynierowie czy prawnicy.

Wymagania wobec degustatora czekolady nie były wielkie. Kandydat nie mógł palić papierosów ani pić alkoholu, musiał natomiast umieć rozróżniać 80 wariantów smakowych czekolady i pralinek. Dyskwalifikowało go uczulenie na ciemną i jasną czekoladę z nadzieniem owocowym, alkohol, orzechy, paprykę chili, pieprz, kardamon, lawendę czy imbir. Musiał także  umieć „dopasować rodzaj pralinek do indywidualnych potrzeb klienta”.

 Smakoszy poszukiwał także Wedel. - W maju ubiegłego roku poszukiwaliśmy degustatorów czekolady oraz pianek Ptasie Mleczko. Podczas rekrutacji wyłoniliśmy grupę ludzi, która po specjalistycznych testach rozpoczęła pracę w panelu sensorycznym firmy – mówi Magdalena Kołodziejska.

Firma nazwała to „najsłodszą ofertą pracy na rynku”. Chciała zatrudnić miłośników czekolady „obdarzonych niezwykłym zmysłem smaku oraz dysponujących odrobiną czasu”. Dodatkowe atuty tej pracy to „możliwość kosztowania produktów Wedla, jednej z najbardziej lubianych przez Polaków marek oraz dyskutowanie na temat subtelności smaków”. 

Praca na rajskiej plaży

Dwa lata temu światową furorę zrobiła inna oferta i to od niej zaczęły się ogłoszenia o pracy, których głównym celem jest reklama firmy. Władze australijskiego stanu Queensland poszukiwały kandydata do „najlepszej pracy na świecie”. Oferowały 100 tys. dolarów w ciągu pół roku za przechadzanie się po rajskiej plaży wyspy Hamilton, relaks i aktualizowanie bloga. Do tego darmowe zakwaterowanie w willi z basenem, malowniczo położonej nad brzegiem laguny.


Fot. Ingimage

Wymagania były niewielkie: dobra znajomość angielskiego i umiejętność pływania. Kandydat na stanowisko zarządcy wyspy Hamilton nie musiał mieć określonego wykształcenia, a jedynie dobrze pływać, szukać przygody i znać angielski. Jego praca miała się składać z takich obowiązków jak karmienie żółwi, doglądanie wielorybów, odbieranie poczty. Aplikować mógł każdy, a pracodawcy finansowali przelot w dwie strony.
Akcją szukania kandydata do „najlepszej pracy na świecie” ekscytowały się wszystkie media. Zgłosiło się ponad 35 tys. chętnych, a ich selekcja odbywała się w świetle jupiterów. Ogłoszenie nazwiska zwycięzcy, którym został Ben Southall z Wielkiej Brytanii relacjonowało prawie 80 stacji telewizyjnych z całego świata. BBC w prime time pokazała godzinny reportaż o konkursie.

W ten sposób spełniony został podstawowy cel rekrutacji, czyli zwrócenie uwagi świata na zapomniane rajskie wyspy Wielkiej Rafy Koralowej.

„Najlepsza praca na świecie” okazała się dla Bena niebezpieczna. Pod koniec pełnienia swoich obowiązków Brytyjczyk został poparzony przez śmiertelnie niebezpieczną meduzę.

Wymagania: poczucie humoru

Podobne strategie rekrutacji, których celem jest reklama, zaczęły stosować inne firmy. W Polsce Rosetex chciał zatrudnić testerów prezerwatyw. Od kandydatów wymagana była ponadprzeciętna sprawność fizyczna, poczucie humoru i umiejętność radzenia sobie w sytuacjach stresowych. Obowiązki w pracy to: promowanie marki w trakcie spotkań z partnerami i zamieszczanie gorących wpisów na forum. Takie ogłoszenie zaowocowało licznymi artykułami w Internecie i w prasie, przyniosło marce rozgłos.

W te ślady poszedł także producent filtrów do wody. Firma Brita dała ogłoszenie o naborze na stanowisko testera wody z kranu z pensją 20 tysięcy złotych za cztery miesiące. W trakcie spektakularnej rekrutacji eksperci z dziedziny chemii sprawdzali zmysł smaku i powonienia kandydatów. Ostatecznie pierwszym w Polsce degustatorem wody kranowej został doktor nauk chemicznych z Poznania. Jego zadaniem jest podróżowanie po całej Polsce, picie kranówki i pobieranie próbek do badań laboratoryjnych. A cała akcja przyczyniła firmie dodatkowej popularności.

W polskiej prasie pojawiło się także ogłoszenie o poszukiwaniu Duszy Towarzystwa 2010 roku. Kandydat miał być jak Brad Pitt, Johnny Depp oraz Woody Allen i znać się na Facebooku. Zgłosiło się 500 chętnych, którzy dopiero na castingu dowiedzieli się, co mieliby robić. Okazało się, że za specyficzną akcją rekrutacyjną stała kampania reklamowa telefonu komórkowego.

 Zwycięzca rekrutacji został zamknięty na tydzień w szklanym pomieszczeniu w centrum Warszawy, tylko z telefonem. Miał swoją stronę na Facebooku, na której komunikował się ze światem. Efekt akcji był taki, że ogłoszenie o pracy przeczytano kilkaset tysięcy razy, aktywnie komentowano na forach, pisały  o tym media. Zwłaszcza wtedy, kiedy zwycięzcę castingu, 21-letniego studenta, zamykano na tydzień w szklanej klatce.

Taki sposób na reklamę wykorzystują także producenci alkoholu. Obecnie można starać się o posadę „ambasadora marki”, którego zadaniem będzie degustowanie alkoholowego likieru z liści koki. Pracę wykonuje się w pubach, restauracjach i sklepach z alkoholami. Do obowiązków degustatora należy opowiadanie o historii alkoholu i sposobach jego spożywania. Wymagania: wiek od 21 lat, wzrost od 170 cm, miła aparycja, przebojowość, łatwość nawiązywania kontaktów, pomysłowość. Szczegóły ogłoszenia znajdują się na stronie, która jest reklamą nowego trunku.

Agnieszka Maj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski