Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw grał, potem tylko kopał

Redakcja
Andrzej Targosz był jednym z wielkich wiślackich talentów lat 70. FOT. ANNA KACZMARZ
Andrzej Targosz był jednym z wielkich wiślackich talentów lat 70. FOT. ANNA KACZMARZ
SYLWETKA. Należał do grona wielkich wiślackich talentów lat 70. ubiegłego wieku. Fatalna kontuzja sprawiła jednak, że nie zrobił kariery porównywalnej do tej, jaką dziś mogą się pochwalić niektórzy jego koledzy z Wisły.

Andrzej Targosz był jednym z wielkich wiślackich talentów lat 70. FOT. ANNA KACZMARZ

Dawne sławy krakowskich boisk: ANDRZEJ TARGOSZ

Andrzej Targosz urodził się w 1957 roku w Krakowie. Był synem znanego dziennikarza sportowego Antoniego Targosza, przez wiele lat pracującego w "Tempie". Tak jak ojciec, od małego interesował się sportem. Grał w piłkę z kolegami w SP nr 31. Dwukrotnie zdobył z nimi mistrzostwo Krakowa szkół podstawowych. Mając 12 lat trafił, dostrzeżony na turnieju "dzikich drużyn", do Wisły. Pod wodzą Lucjana Franczaka, który go szkolił od trampkarza, dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Polski juniorów. - Lucjan Franczak był jednym z najlepszych szkoleniowców, jacy mnie prowadzili. To supertrener - mówi.W pierwszym triumfie miał skromniejszy udział , w drugim już o wiele większy. -W finale, który rozegrany został na stadionie Wisły, pokonaliśmy Odrę Opole 5:1, a ja strzeliłem dwie bramki - wspomina z dumą.

Największym jego sukcesem było zdobycie z kolegami mistrzostwa Polski seniorów w 1978 roku. Grał tylko w 6 meczach, ale konkurencja w zespole była ogromna. Najmilej wspomina kończący sezon mecz z Arką Gdynia, wygrany w Krakowie 3:1, który zapewnił wiślakom tytuł. - Siedziałem wtedy na ławce rezerwowych. Pamiętam wspaniałą atmosferę na trybunach. I szczęśliwych kibiców wbiegających tuż po meczu na murawę. Zdążyłem przed nimi uciec. Niektórzy koledzy nie zdążyli, jednego nasi fani rozebrali do majtek - mówi ze śmiechem.

Najsmutniejsze dla niego wspomnienie to spadek Wisły z ekstraklasy w 1985 roku, po którym odszedł z klubu.

Jego największą zaletą była boiskowa wszechstronność. - Trenerzy wiedzieli, że potrafię grać na różnych pozycjach. Występowałem na boku i środku pomocy, na prawej i lewej obronie. Zdarzyło się nawet, że - w meczu Wisły z GKS Katowice - byłem forstoperem, a ostatnim obrońcą był Janusz Nawrocki. Tworzyliśmy duet środkowych obrońców mierzących po 1,75 metra... Ale nie straciliśmy bramki, wygraliśmy 3:0 - mówi. Jego atutem była też bardzo dobra technika, natomiast mankamentem słaba gra głową.

Jego kariera potoczyłaby się zapewne zupełnie inaczej, gdyby nie pech, jaki go dopadł 19 lutego 1975 roku w Bułgarii podczas sparingu z Akademikiem Sofia. Trener Henryk Stroniarz wyznaczył go do gry na środku pomocy. Już w 2 minucie doznał złamania prawej nogi. - Pauzowałem do końca roku (to dlatego nie grał w decydującej fazie MP juniorów, gdy Wisła po raz pierwszy sięgała po "złoto"). Wróciłem na boisko, ale od tego momentu zacząłem tylko kopać piłkę. Wcześniej w nią grałem - przyznaje. Nie kryje, że nigdy później - a w momencie kontuzji miał niespełna 17 lat i 3 miesiące - nie grał już tak dobrze jak przed pechowym wydarzeniem. - Zamiast się rozwijać piłkarsko, tak jak moi koledzy z drużyny, musiałem się uczyć chodzić. Nie doszedłem do pełnej dyspozycji, takiej jak przed kontuzją. Cieszę się jednak, że w ogóle wróciłem do piłki - zaznacza.

Złamanie nogi sprawiło, że długo bał się boiskowych starć. W końcu się przełamał. Gdy trafił do Unii Tarnów (rok w II lidze) , a potem do Błękitnych Kielce (awans z III ligi i spadek z II ligi), musiał się przestawić na bardziej agresywną grę, więc nogi nie mógł już odstawiać.
Potem był trenerem Victorii Kobierzyn, a w 1989 roku wyjechał do Francji, gdzie przez 3 lata występował w AS Villeurbanne, a potem przez rok - jako grający trener - w ASA 7 Paris (potem był w nim trenerem). Po powrocie do kraju był asystentem Aleksandra Brożyniaka w Hutniku i Jerzego Kowalika w Wiśle, pracował także m.in. w Puszczy Niepołomice, Świcie Krzeszowice i Grębałowiance. Od maja jest trenerem Iskry Głogoczów (myślenicka klasa A). Od 12 lat jest nauczycielem wf w Zasadniczej Szkole Zawodowej im. Krakowskiego Bractwa Kurkowego w Niepołomicach.

JERZY FILIPIUK

Za tydzień Marcin Pasionek, były piłkarz Wisły i Hutnika

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski