Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw pieniądze, a później matura...

Sylwia Nowosińska
Fot. Joanna Urbaniec
O tym się mówi. Wicedyrektor II LO im. Jana III Sobieskiego żądał opłaty od absolwentów, którzy chcieli po raz kolejny przystąpić do matury. Kuratorium złożyło wniosek o jego ukaranie.

Udział w egzaminie maturalnym zgodnie z polskim prawem jest bezpłatny, bez względu na to, czy piszemy po raz pierwszy, czy poprawiamy ubiegłoroczny wynik.

W krakowskim II Liceum Ogólnokształcącym absolwenci płacili jednak za egzamin około 20–30 złotych. Takich opłat wymagał wicedyrektor placówki Leszek Lupa.

– Wicedyrektor nie może tworzyć własnych przepisów prawa – tłumaczy Janusz Szklar­­czyk, rzecznik dyscyplinarny Małopolskiego Kuratorium Oświaty, który zajął się sprawą wicedyrektora.

Byli uczniowie liceum, którzy chcieli dostać się na wymarzone studia, poprawiali swoje wyniki z egzaminu dojrzałości. Inni pisali maturę z dodatkowych przedmiotów w kolejnych latach, bo np. postanowili zmienić kierunek studiów ze ścisłego na humanistyczny.

– To niedopuszczalne, żeby zmuszać młodych ludzi do płacenia za maturę – komentuje Barbara Nowak, radna PiS i wice­prze­wodnicząca komisji edukacji. – To także poważne naruszenie prawa. Teraz w rękach dyre- ktora pozostaje podjęcie odpowiednich kroków – dodaje. Jej zdaniem postępowanie wicedyrektora zaszkodziło także dobremu imieniu szkoły, dlatego powinien on zostać odwołany lub otrzymać naganę.

Rzecznik dyscyplinarny kuratorium złożył wniosek o ukaranie wicedyrektora. 23 września sprawą zajmie się specjalna komisja, która zdecyduje, czy zostanie on ukarany.

Z dyrektorem placówki Markiem Stępskim nie udało nam się skontaktować. W rozmowie z Radiem Kraków twierdził on, że nie wiedział nic o decyzjach swojego zastępcy.

Z informacji podanych przez rzecznika dyscyplinarnego wynika, że dyrektor Stępski zatrzymał nielegalnie zebrane pieniądze do czasu wyjaśnienia sprawy.

Wicedyrektor Leszek Lupa twierdzi jednak, że oddał pieniądze wszystkim byłym uczniom, którzy przyszli na egzamin. Zaprzecza także, że opłaty wynosiły 20–30 zł, ale nie chce zdradzić, jakie kwoty faktycznie pobierał.

– Pytałem prawników, czy mogę brać „kaucję” od absolwentów. Powiedzieli, że nie ma żadnych przeciwwskazań – tłumaczy. Przekonuje także, że komisja będzie zajmować się nim w innej sprawie, która nie ma związku z pobieraniem opłat od studentów.

Wicedyrektor nie czuje się winny i nie chce mówić o tym, czy sam dobrowolnie poniesie konsekwencje. Zapewnia też, że wszyscy absolwenci, od których wziął pieniądze, przyszli na egzamin. Dzięki temu szkoła uniknęła sytuacji, do jakich dochodziło w poprzednich latach. – Bywało, że komisje egzaminacyjne pilnowały pustych sal, bo ludzie zapisywali się na egzaminy maturalne i na nie nie przychodzili – tłumaczy Lupa.

– Jeżeli szkoła miała problem z tym, że uczniowie zgłaszali się na egzamin i nie przychodzili, to można było złożyć wniosek do ministerstwa o zmianę przepisów – zwraca uwagę Janusz Szklarczyk.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski