Za życia mierzyła czterdzieści dwa metry wysokości, zaś do objęcia jej królewskiej mości w pasie potrzebne były szeroko rozpostarte ramiona czterech dorosłych osób. Jodła żyła w bieszczadzkich Pszczelinach przez blisko dwa stulecia.
Gdy legła na ziemi, leśnicy zachowali zimną krew i czym prędzej pobrali z szacownych zwłok garść zielonych i wciąż żywych gałązek. Sadzonki potraktowane roślinnymi hormonami szybko wypuściły korzenie. Tym sposobem powstały klony identyczne z królewskim matuzalemem. Posadzono je w kilku ogrodach botanicznych kraju. Oczywiście jeden okaz wrócił w Bieszczady.
Pięknie, tak trzymać. Jeszcze tylko trzeba ocalić geny słynnego dębu Bartka i cisa z Henrykowa. Ten ostatni, to najstarsze drzewo w Polsce. Na razie wciąż stoją na hmm… własnych korzeniach. Nie ma co czekać, aż złamie je wiatr czy pokonają choroby. Przy okazji, jak kiedyś policzą wiek jodłowych klonów? Czy doliczą te dwieście lat z poprzedniego życia czy nie?
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?