Nasze dzielnice: Lansiarnia i Mordor

W internecie od kilku dni krąży mapka z zabawnymi nazwami wszystkich osiemnastu krakowskich dzielnic. Podobne mapy o Europejczykach i warszawiakach biły rekordy popularności na portalach społecznościowych.

Krakowianie mają mieszane uczucia co do treści mapki. Młodsi śmieją się, że autor trafił w sedno, a starsi twierdzą, że nie rozumieją ani jednej z tych nazw. Sprawdziliśmy, jak radni dzielnicowi reagują na takie stereotypy. Okazało się, że znają też inne ciekawe określenia.

Najbardziej rzuca się w oczy ogromna „Sypialnia” (Dzielnica VIII Dębniki) i położony na wschodzie miasta Mordor, czyli Nowa Huta. Dla jednych mordor to kraina z „Władcy Pierścieni”, a dla innych po prostu niebezpieczne miejsce. Jeden z internautów tak skomentował podpis: „teraz Nowa Huta to nie mordor, ale Zielone Płuca Krakowa”.

Stanisław Moryc, przewodniczący dzielnicy Nowej Huty zgaduje, że mogła ona kojarzyć się autorowi mapy ze skansenem. – Na hasło „mordor” bym nie wpadł, ale trzeba pamiętać, że to określenie ma różne znaczenia – dodaje.

– Niedawno razem z kolegą z Podgórza zastanawialiśmy się nad stereotypami dotyczącymi dzielnic – przyznaje Stanisław Moryc.

– Doszliśmy do wniosku, że Nowa Huta to jedyne miejsce w Krakowie, gdzie mieszkańcy suszą bieliznę na sznurkach zawieszonych między drzewami . Tę tradycję pielęgnują nawet przedstawiciele najmłodszych pokoleń – przyznaje radny Moryc. Podgórzanie żartują natomiast, że w ich dzielnicy kierowca nigdy nie wie, czy następnego dnia będzie miał w samochodzie lusterka i wycieraczki.

Krzysztof Jakubowski, kiedyś radny dzielnicy Dębniki, a obecnie Zwierzyńca, zwraca uwagę, że dawniej inaczej nazywało się mieszkańców dzielnic. – Mówiło się, że w Dębnikach mieszkają „gołębiorze”, w Bie­żanowie „cebulorze”, w Proko­cimiu „kolejorze”, a na Zwierzyńcu – murarze i szopkarze – wylicza radny. Te dawne nazwy są związane z zawodami, jakie kiedyś wykonywali mieszkańcy poszczególnych obszarów.

– Nie nazywałbym jednak całych Dębnik sypialnią, bo to może budzić protesty. Sypialnia to Ruczaj, który staje się pewnego rodzaju miastem w mieście. Położony częściowo na terenie Kobierzyna, częściowo na terenie Zakrzówka. A stare Dębniki kojarzą się raczej z Rynkiem Dębnickim – komentuje Krzysztof Jakubowski.

Szczęsny Filipiak, przewodniczący Dzielnicy VII Zwierzyniec, po namyśle stwierdza, że opis „Mam dużo kasy i kupię tu chatę” to trafne skojarzenie. –Wszyscy wiedzą, że na Woli Justowskiej czy na Salwatorze mieszkania i działki są drogie, więc kiedy przyznaję się, że tam mieszkam, ludzie pytają: „Łaał, naprawdę?” – opowiada.

Według autora grafiki Prądnik Biały to „gumofilce”, czyli według internetowego słownika slangu po prostu wieśniaki. Krakowian z Prądnika Czerwonego autor nazwał „geriatrią”, nawiązując zapewne do średniej wieku typowego mieszkańca bloku z wielkiej płyty. Grz­e­górzki zostały określone jako impre­zownia, a Krowodrza to pole bitew. Stare Miasto natomiast autor podpisał jako „Hello Guys” (ang. cześć chłopaki).

– Nie zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem tę nazwę – komentuje Tomasz Daros, przewodniczący dzielnicy pierwszej. –Wiadomo, że turyści z zagranicy przyjeżdżają do Krakowa, żeby zwiedzić zabytki, większość z nich znajduje się właśnie tutaj – dodaje.

Tomasz Daros zwraca uwagę, że na Starym Mieście mieszka coraz mniej krakowian. Dojazd samochodem jest trudny, mamy mało miejsc parkingowych, a czynsze mimo to są wysokie, więc mieszkanie z rodziną się nie opłaca. – Częściej można tu spotkać turystów i studentów, którzy wynajmują mieszkania w centrum, bo mają blisko na uczelnię – twierdzi radny.

[email protected]