Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naukowiec Pascal Cotte głosi, że „Dama z łasiczką” pierwotnie nie miała na rękach słynnego zwierzaka

Łukasz Gazur
FOT. JACEK KOZIOŁ/ARCHIWUM
Sztuka. Sensacyjne doniesienia dotyczące słynnego portretu autorstwa Leonarda da Vinci mogą się okazać nie aż tak sensacyjne, jak twierdzi BBC. Niektóre znamy już od 2007 roku.

Francuski naukowiec Pascal Cotte przedstawił odkrycie dotyczące jednego z najbardziej znanych obrazów Leonarda da Vinci „Damy z gronostajem” (zwanego też „Damą z łasiczką”). Malarz wielokrotnie poprawiał obraz, a w pierwszej wersji Cecylia Gallerani na portrecie podobno... nie trzymała w rękach słynnego zwierzątka.

Do tej pory historycy sztuki byli przekonani, że namalowany w latach 1489–1490 obraz przedstawiający Cecylię Gal­lerani, kochankę księcia Mediolanu Ludovica Sforzy, zawsze przedstawiał obok włoskiej piękności gronostaja (lub łasicę). Jak jednak dowodzi inżynier Pascal Cotte, w pierwszych wersjach obrazu Gallerani ręce miała założone na piersiach. Ubrana była też w inną suknię. Jak ustalił Cotte, wersja, którą znamy, nie jest nawet oryginalną wersją zawierającą już wizerunek gronostaja. Wcześniej artysta namalował zwierzę z ciemniejszą sierścią. Później je przemalował.

– Znam tekst książki od kilku dni. Same badania też znamy, bo braliśmy w nich udział w ramach opieki konserwatorskiej. Wtedy jednak nie były aż taką sensacją. Może przez lata ich interpretacja poszła tak daleko? Warto jednak pamiętać, że nawet autor swoje twierdzenia nazywa hipotezą, a nie faktem – mówi Janusz Czop, główny konserwator Muzeum Narodowego w Krakowie.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że efekty skanowania dzieła kamerą multispektralną o rozdzielczości 240 mln pikseli Cotte przedstawiał w Krakowie w 2007 roku, w Pałacu pod Baranami. I wtedy też była mowa o różnych etapach powstawania obrazu, a także o rozterkach mistrza. Wiadomo też, że pierwotne tło obrazu było szaroniebieskie. To, które znamy, czarne, pochodzi z XIX w.

Janusz Wałek, kustosz Muzeum Narodowego w Krakowie, który opiekuje się „Damą z gronostajem”, wczoraj nie odbierał telefonu. Ale w 2007 roku mówił m.in. o tym, że gronostaj na obrazie jest spokojniejszy, niż powinno być trudno oswajalne zwierzę. Miał pierwotnie wierzgającą tylną łapkę, z której artysta zrezygnował na rzecz oficjalności wizerunku.

Wtedy też Janusz Wałek podkreślał, że zwierzę jest niezwykle istotnym elementem kompozycji. Po grecku gronostaj to „gale”, co jest nawiązaniem do nazwiska modelki. Futrzak przywołuje także postać jej ukochanego i fundatora obrazu – Ludovica Sforzy, zwanego „Ermellino”, czyli „Gronostajem”, z uwagi na posiadany Order Gronostaja. Tak więc obraz był w istocie zakamuflowanym portretem kochanków.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski