MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niby wszystko jest OK

Redakcja
W lutym 2006 r. Piotr, 38-letni hydraulik z Wałbrzycha, przyleciał do Irlandii wraz z dziewiętnastoma kolegami po fachu. Wszyscy zostali zwerbowani przez polską firmę do pracy na budowie w Dublinie. Dla jednych była to szansa, dla innych ostatnia deska ratunku. Przed wyjazdem Piotr i jego żona stracili pracę, a zasiłek dla bezrobotnych nie wystarczył na zaspokojenie ich podstawowych potrzeb, zwłaszcza że mieli nastoletnią córkę. Irlandia miała wszystko zmienić.

Jeszcze w Polsce hydraulicy dowiedzieli się, że nie muszą martwić się o lokum, bo irlandzki pracodawca zapewnia im komfortowe mieszkania w Dublinie i, co najważniejsze, wynagrodzenie w wysokości 100 euro dziennie. W razie jakichkolwiek problemów mieli kontaktować się z miejscowym przedstawicielem polskiej firmy rekrutacyjnej.
Rzeczywistość rozminęła się z deklaracjami pośredników. Gdy hydraulicy (tylko dwóch z nich rozumiało wówczas angielski) pojawili się na placu budowy, okazało się, że nie do końca wiadomo, czym mają się zająć. Ponadto dowiedzieli się, że powinni byli przywieźć z Polski wiertarki i drabiny. Musieli więc radzić sobie bez narzędzi.
Po pracy czekała na nich kolejna niespodzianka. - Komfortowe mieszkanie okazało się starym, przeznaczonym do remontu domem bez okien, za to zajętym już wcześniej przez innych "lokatorów", niezliczone ilości myszy.
Po trzech tygodniach dostali w końcu pieniądze, 300 euro. Postanowili porozmawiać z Polką, przedstawicielką firmy. Ta rozmowa zakończyła się zwolnieniem trzech pracowników, w tym Piotra. - Chodziło o to, aby inni spokornieli - _mówi z rozgoryczeniem Polak. - Pozostali nie dali się jednak zastraszyć i sami zrezygnowali z pracy.
Pozostawieni sami sobie, czując, że niewiele mają już do stracenia, postanowili wysłać dwóch delegatów do siedziby przedsiębiorstwa Cilantro Engineering
, dla którego wykonywała zlecenia zatrudniająca ich firma. - _Okazało się, że wszyscy dostaliśmy pracę.
Niedługo miną dwa lata od przyjazdu Piotra do Irlandii. - Od tego czasu wciąż muszę mierzyć się z codziennością na obczyźnie - mówi Polak, który nadal pracuje w Cilantro._Zarabia 600 euro tygodniowo. - _Wystarczy, żeby przeżyć w Dublinie, a część pieniędzy wysłać do Polski, na utrzymanie rodziny, studia córki, remont mieszkania - _przyznaje.
W angielskim też już się podciągnął, a Irlandczycy, według niego, są bardzo przyjaźni. Jednak Piotr dotkliwie odczuwa również minusy życia w Irlandii.
- Niby wszystko jest OK. Pieniądze, praca, ale ciągnie mnie do Polski - mówi. Już od roku planuje powrót do kraju. - _Jeśli za taką samą pracę otrzymałbym w Polsce dwa i pół tysiąca na rękę, to nie zastanawiam się, tylko wracam - _zapewnia._
KATARZYNA BASAJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski