Przed nami świąteczny tydzień, a więc i świąteczne wyjazdy, co oznacza wzmożony ruch na drogach, co za tym idzie, wzmożone zagrożenie różnymi kolizjami i wypadkami. I cóż mogę w tej sytuacji powiedzieć? Apelować - wespół z policją - o rozważną jazdę, ostrożność i dyscyplinę? Powtarzać po raz niewiadomo który wszystko to, co mówiono i pisano przy każdej tego rodzaju okazji? Jak uczy doświadczenie, niewielki z takich powtórek pożytek. Ograniczę się więc do przypomnienia, że szybka - a zwłaszcza zbyt szybka - jazda nie zawsze oznacza szybkie dotarcie do celu. Słyszałem kiedyś takie powiedzenie: "Lepsza dłuższa jazda niż krótsze życie". Dodałbym od siebie, że nawet gdy nie dochodzi do pełnej tragedii, to lepiej stracić te kilkadziesiąt minut niż tyle samo tysięcy złotych w remont lub kupno samochodu. Ostrzeżenia ostrzeżeniami, ale problem jest nieco bardziej skomplikowany. Wszyscy przecież zdajemy sobie sprawę, iż ostrożna i spokojna jazda przy rygorystycznym stosowaniem się do wszystkich przepisów jest wprawdzie warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym do zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Nie mamy przecież żadnej gwarancji, że któryś z drogowych wyścigowców czy pozbawionych wyobraźni szaleńców nie znajdzie się na tej samej drodze i w tym samym czasie co my. Dlatego też jazda ostrożna oznacza, że razem jazdę bardzo czują. Oznacza to, iż musimy uważnie obserwować zachowanie innych uczestnków ruchu i starać się przewidywać ich zachowanie. Ogólnie rzecz biorąc, sprowadza się to do hasła: "Nie daj się zabić!" Życzę więc wszystkim bezpiecznej drogi i udanych świąt.
Bruno Miecugow
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!